REKLAMA

Przejechałem już 400 km Alfą Romeo Tonale i zastanawiam się, czemu ma tak wielkie uszy

To nie łopatki do zmiany biegów, to wielkie uszy na kolumnie kierownicy. Istne łopaty, albo nawet szpadle.

alfa romeo tonale
REKLAMA
REKLAMA

Od razu powiem, że jestem odporny na urok Alfy Romeo, ale rozumiem ludzi, którzy kochają tylko te samochody i żadne inne, bo faktycznie mają one swój niepowtarzalny styl. Gotów nawet jestem powiedzieć, że choć nowa Alfa Romeo Tonale to produkt korporacyjny od Stellantis, to jednak udało się w niej zachować całkiem dużo włoskiego DNA (to taki żart, bo DNA to system wyboru trybów jazdy w tej i w wielu innych Alfach). Na szczegółowy test przyjdzie jednak jeszcze czas, i to dość szybko, tymczasem jednak chciałem podzielić się jednym detalem, który wywołał moje zdziwienie.

To łopaty do zmiany biegów

Jak wiele samochodów ze skrzynią automatyczną, oczywiście tych współczesnych, Tonale również ma możliwość zmiany biegów łopatkami za kierownicą. To rozwiązanie przybyło do aut cywilnych z samochodów wyścigowych, gdzie łopatki pozwalały o wiele szybciej redukować przełożenie przed zakrętem i pojawiło się najpierw w samochodach sportowych (gdzie ma jakiś sens), potem natomiast przeniesiono je do zwykłych aut osobowych, a nawet crossoverów. Nie znam nikogo, kto by z niego korzystał w zwykłym samochodzie typu hatchback bez sportowych ambicji. Może i Tonale jakieś sportowe ambicje ma, ale obstawiam że również i w tym wozie łopaty do zmiany biegów będą wykorzystywane niezwykle rzadko.

alfa romeo tonale

Ktoś powie: no ale one są tak samo wielkie jak w Giulii

To prawda, jednak jest parę różnic. Po pierwsze, w Tonale siedzi się inaczej - wyżej i nieco bliżej kierownicy, nie da się raczej osiągnąć pozycji „ręce i nogi do przodu” ani tak mocno obniżyć fotela, w związku z czym łopata do zmiany biegów nieco wbijała mi się w kolano przy ruchu prawą nogą. Czy miałem za nisko kierownicę? Być może, ale po prostu chciałem lepiej widzieć zegary, bo nie ma wyświetlacza head-up.

Cały trik polega jednak na tym, że Giulia to faktycznie auto o sportowym zacięciu, a Tonale to rodzinny crossover z silnikiem 1.5. Nie ma w nim sportu, a przynajmniej po ponad 400 km jeszcze go nie znalazłem (znalazłem jednak masę innych zalet). Zastanawia mnie, czy warto montować wyposażenie, które zapewne będzie użyte jeden raz, podczas jazdy demonstracyjnej – wyposażenie z wyścigówki do auta rodzinnego.

Właściwie to nawet nie będzie użyte ani razu

Być może nie umiem dobrze używać tego gadżetu, ale w trybie N, czyli normalnym, łopaty za kierownicą nie bardzo chciały ze mną współpracować. Komunikat, którym mnie straszyły, brzmiał: zmiana biegów zabroniona. Ale czy ja mogę prosić podstawę prawną, jak mówi sygnalista z kanału „audyt obywatelski”? Bo jeśli się czegoś zabrania, to powinien być jakiś przepis, na którym można się oprzeć.

Oczywiście łopaty zdają egzamin w trybie D, czyli dynamicznym

Nasuwa się jednak pytanie, czy nie jest to rodzaj elementu, który ma dodawać samochodowi charakteru w momencie zakupu (pan tu patrzy, jak w wyścigówce), ale okazuje się zupełnie zbyteczny w realnym użytkowaniu. Jeździłem setkami samochodów i jedyny, w którym naprawdę używałem łopatek, to było Lamborghini Gallardo. A nie, był jeszcze drugi – Lamborghini Huracan. Być może Tonale ma z nimi coś wspólnego, ale te gigantyczne uszy wyglądają bardziej humorystycznie niż wyścigowo.

REKLAMA

Nie oznacza to oczywiście, że Tonale jest jakieś złe albo nieudane, wręcz przeciwnie. Ale o tym w teście za parę dni, bo przede mną jeszcze 460 km jazdy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA