W Stanach Zjednoczonych pojawił się na sprzedaż niezwykle rzadki na tamtejszym rynku samochód dostawczy, opisany przez sprzedającego jako JUK. W zadziwiający sposób przypomina polskiego Żuka. Jest wręcz nie do odróżnienia.

Juk A11s truck - tak nazwał go sprzedający w tytule. Być może chciał w ten sposób podpowiedzieć potencjalnym kupującym, jak powinni wymawiać tę dziwną nazwę – nie jako Zuk przez „Z” jak złom, ale przez amerykańskie „dż”. Skoro po angielsku nie ma dźwięku „ż” (jest, ale w obcych słowach, jak genre), to trzeba było go jakoś zastąpić. I tym sposobem powstał Juk, czyli amerykański Żuk.
Po co komu Żuk w Stanach Zjednoczonych?
Od paru lat polonia amerykańska intensywnie importuje samochody z PRL do Stanów Zjednoczonych. W Chicago można się natknąć na jadącego ulicą Poloneza.
Na zloty przyjeżdżają rozliczne polskie auta, oprócz Polonezów i 125p także Nysy, Warszawy, a nawet ktoś w USA ma Syrenę. Czy w Kanadzie, nigdy nie pamiętam, w każdym razie korespondowałem z właścicielem tego wozu już parę razy. Obecność Żuka w Stanach Zjednoczonych może więc nieszczególnie dziwić, podobnie jak to, że ktoś go chyba już nieco zmodyfikował, a przynajmniej wymienił mu fotele.

Amerykański Juk kosztuje 13 tys. dolarów
To daje 57 tys. zł. Dość niemało. Nie bałbym się jednak o klienta, w końcu trafi się jakiś polski właściciel firmy budowlanej, który uzna że idealną maskotką jego bazy trucków będzie właśnie Juk za trzynaście kawałków. Ciekawe, czy Amerykanie kręcą głową z niedowierzaniem, widząc że ten samochód pochodzi z roku 1988. U nich w 1988 r. produkowano coś takiego:

Nie piszę jednak tego wpisu żeby komentować cenę, ani żeby śmiać się że ktoś napisał JUK
Piszę ten wpis w oburzeniu. Moje oburzenie polega na tym, że w Stanach Zjednoczonych wszystkie samochody z krajów byłego obozu demokracji ludowej są określane mianem „Soviet”. Trabant? Soviet car. Syrena? Soviet car. Skoda 105? A jakże, też samochód sowiecki. Przecież wiadomo, że te wszystkie KDL-e to były właściwie nie kraje, a kolejne „stany” związku radzieckiego. Nikt sobie nie zaprząta głowy odróżnianiem Węgier od Polski, tak jak my nie odróżniamy Idaho od Oklahomy.

Dlatego „Juk” jeździ z napisem Sovietcar.com – jest to strona amerykańskiego muzeum samochodów z epoki komunizmu, a na tej stronie możemy znaleźć takie zdjęcia:
Tak, Trabant jest sowiecki. A jeszcze bardziej Yugo. To chyba najmniej radziecki wóz z czasów komunizmu.
I opisywany „Juk” zanim dorobili mu nad wyraz wysokie burty.
Dlatego chciałbym, korzystając z szerokiego zasięgu Autoblog.pl, przekazać amerykańskim kolegom z Sovietcar, że JUK IS NOT A SOVIET CAR. It's a truck designed and built in Poland. Also the engine you mentioned, the 2.1 petrol unit is NOT from a GAZ. It is based on an old side-valve engine that was essentially a 6-cylinder American engine from late '30s with 2 cylinders cut off. It powered the GAZ-M20 Pobeda, but later it was re-engineered by Polish engineers to become an overhead-valve motor using technology from Renault. There you go!