Handlarze zorientowali się, że zdjęcia na lawecie odstraszają nabywców
Problem w tym, że nie umieją przestać ich robić.
Jest wiele prawd o handlu samochodami, które mają charakter aksjomatu. Nie da się go podważyć, bo tak po prostu jest. Jedną z takich prawd jest: nie kupuje się samochodu, który ma zdjęcia na lawecie. Po pierwsze, świadczy to o tym jak sprzedający traktuje klientów, po drugie jednoznacznie sugeruje, że samochód jest uszkodzony. Liczba ogłoszeń z autem na lawecie spada, zauważam to przygotowując cotygodniowe przeglądy ofert.
Wtem pojawia się takie złoto
Sprzedający dobrze wie, że auto stojące na lawecie to nie jest dobry pomysł. Cóż jednak poradzić, gdy przywiozło się uszkodzonego Touarega od Niemca i chce się go sprzedać za grosze? 7000 zł za wielkiego Volkswagena z niedziałającym silnikiem (nie jest zatarty, ale nie działa – to co za różnica?) to cena zupełnie znośna, pewnie po dołożeniu drugiej siódemki na wymianę silnika i jeszcze 2-3 tys. na inne rzeczy mamy całkiem dobrego „turasa”. Ale mam tylko zdjęcia z lawety, co ja mam robić?
MS Paint zna rozwiązanie na zdjęcia na lawecie
Pędzel, wybierz kolor – czarny – i maż! Jak odpowiednio umiejętnie zamażesz, to NIKT się nie zorientuje, że pod tymi czarnymi bazgrołami znajduje się przyczepa typu laweta. Ew. ŻODYN. Po prostu samochód jest przypięty pasami za koła do jakiejś lewitującej powierzchni, o której lepiej nie wspominać. Tak w ogóle to silnik nie działa, ale samochód przyjechał na kołach od Niemca sam. Albo przyleciał na latającym dywanie.
Nawet nie jestem zdziwiony
Rozumiem, że przyzwyczajenia są silne i nie sposób się ich pozbyć. Jak już dojeżdżasz z autem do domu, to nie możesz po prostu pójść zjeść pomidorowej i później je rozpakować, obetrzeć z kurzu drogowego i obfotografować. Musisz to zrobić NATYCHMIAST po spakowaniu samochodu, najlepiej jeszcze u Niemca pod domem. Inaczej ktoś może cię ubiec i wtedy będziesz stratny. Na szczęście elektroniczne metody retuszu zdjęć pozwalają skutecznie rozwiązać problem.
Zdjęcie główne: Gerhard G., Pixabay