Używana Dacia Spring mówi jedno: zabiliście rynek wtórny elektrycznych samochodów
Zakup używanej Dacii Spring wydaje się niezwykle rozsądny. W końcu chodzi o to, żeby było jak najtaniej. Niestety trzeba poczekać do kwietnia 2026 r., żeby sytuacja zaczęła przypominać normalną.

Kolega podesłał mi ogłoszenie sprzedaży używanej Dacii Spring, z komentarzem, że nawet z ceną 10 tys. zł niższą się nie sprzeda. Cena z tamtego ogłoszenia to 35 tys. zł. Nie jest to najtańsza używana Dacia Spring na rynku. Dopóki istnieją rządowe dopłaty do zakupu aut nowych, nikt używanej Dacii Spring nie kupi.
„Nikt” to wąski katalog
Oczywiście „nikt” to wyrażenie umowne. Zapewne istnieje jakiś wąski katalog osób, które się skuszą na używaną Dacię Spring. Bo im się spieszy i chcą auto od razu, bo nie chcą wydawać dużo i czekać aż im państwo zwróci, bo lubią używane pojazdy, bo jak im się zepsuje, rozbije używany, to będzie mniej szkoda, albo zwyczajnie mocno zbiją wyjściową cenę. Znajdą się takie osoby, ale będzie ich niewiele.

Dla większości zainteresowanych Dacią Spring kluczowe są rządowe dopłaty. Po co kupować używane i potencjalnie niepewne auto, skoro można mieć nowe za taką samą lub niewiele wyższą cenę?
Mordowanie rynku wtórnego elektrycznych samochodów przez dopłaty najlepiej widać po cenach tych najtańszych samochodów.
Ceny nowej Dacii Spring
Nowa Dacia Spring to koszt minimum 73 500 zł. Wyższe wersje wyposażenia to 81 500 zł i 85 900 zł. W ramach państwowej dotacji można zgarnąć aż 40 tys. zł. I nawet nie musimy tu rozwodzić się nad potencjalnymi korzyściami podatkowymi, wystarczą suche liczby.
Po odjęciu 40 tys. zł od 73 500 zł zostaje 33 500 zł. Tyle ktoś, komu uda się zgarnąć maksimum od rządu, może zapłacić za nowiutką Dacię Spring. To ile powinna kosztować używana Dacia Spring, by zrekompensować to, że jest używana? 20 tys. zł? Przecież nie 33 500 zł. A tyle te samochody kosztują.
Ile kosztuje używana Dacia Spring?
Oferta, którą podesłał mi kolega, była wyceniona na 35 tys. zł, ale nie pamiętam wersji wyposażenia, mogła nie być najniższa.

Jedną z tańszych, używanych i nierozbitych Dacii Spring, jaką znalazłem, wyceniono na 27 700 zł. Jest to wersja przed liftingiem, z tym starożytnym znaczkiem. Auto ma 43 856 km przebiegu i pochodzi z 2020 roku. Wystawiający nie jest jego pierwszym właścicielem. Trudno nazwać cenę niedobrą, ale czy u pana Marcina non stop dzwoni telefon w jej sprawie? Wątpię.
Dodajmy tu jeszcze, że pierwsza wersja tego modelu osiągała ceny przekraczające 100 tys. zł. 25 proc. wartości wyjściowej w przypadku 5-letniego auta to nie jest wspaniały rezultat. To bardziej dramat i egzekucja na jego wycenie wykonana strzałami z państwowego budżetu.

Kolejne względnie tanie Dacie Spring kosztują już bliżej 30 tys. zł, nie przekraczając tej granicy. Obie uwiecznione są na zdjęciach bez tablic rejestracyjnych. Ramka na jednym z nich ma napis Autohaus, co umiarkowanie sugeruje krajowe pochodzenie. Pochodzą z 2021 i 2022 roku i również są to wersje sprzed odświeżenia, które znacznie odmieniło to auto. Cena egzemplarzy przedliftingowych przekracza w większości przypadków 30 tys. zł., sięgając nawet 35 tys. zł.
Najtańsza używana Dacia Spring w nowej wersji, jaką znalazłem, kosztuje 36 500 zł. Przebieg tej sztuki z 2023 roku to tylko 9 tys. km. Korzystając z dotacji, da się kupić nowe auto poniżej tej kwoty.
Są też sztuki w cenie bliskiej 60 tys. zł i to sprzedawane przez dealerów Dacii, pochodzące z 2024 r. i z przebiegiem typu 2 tys. km. W takich przypadkach błyskawiczna dostępność jest chyba jedynym atutem. Na pewno nie dotacja, tej na zarejestrowane auto nie da się wziąć. Najdroższa używana Dacia Spring to obecnie egzemplarz w wersji Extreme wyceniony na 74 900 zł.
W kwietniu 2026 r. sytuacja się zmieni, bo nie będzie można już składać wniosków o dopłaty. Wtedy ceny używanych Dacii Spring wzrosną. Ale przydałoby się coś jeszcze.
Potrzebne dopłaty do aut używanych
Dopłaty do aut nowych rujnują sprzedawanie aut używanych, najtańszych szczególnie. Przydałoby się wyrównanie sił i dopłacanie również do zakupu używanych elektrycznych samochodów. Pewnego przedwakacyjnego miesiąca przedstawiciel rządu powiedział, że ta opcja nadejdzie. Potem nie nadeszła, a ta osoba ministerialna twierdziła, że nic takiego nie zostało powiedziane.







































