Zatankowałeś paliwo na zapas? Bardzo nam przykro, to nie był dobry pomysł
Z powodu utrzymujących się niskich cen, ludzie tankują paliwo na zapas. Wygląda na to, że bardzo się pomylili.

Na stacjach benzynowych potrafiły ostatnio dziać się cuda. Utrzymujące się niskie ceny paliw popychały właścicieli samochodów do różnych zachowań. Zdaniem Orlenu i rządu niepotrzebnie tankowali na zapas i powodowali braki w zaopatrzeniu w paliwo na stacjach. Zdaniem wielu kierowców paliwa i tak brakowało, a karteczki o awariach dystrybutora nie pomagały zrozumieć sytuacji. W tym lekkim chaosie wiele osób podjęło decyzję, by zatankować na zapas. Może nawet nie dlatego, że jest tak tanio, a po wyborach może nie być, ale dlatego, że "różnie może być". Na wszelki wypadek też ludzie do kanistrów tankowali. Niezależnie od ludzkich motywacji, wygląda na to, że najprawdopodobniej się pomylili. Cena paliwa wcale nie musi wzrosnąć po wyborach.
Czy cena paliwa po wyborach wzrośnie?
Są różne wróżby na temat tego, ile będzie kosztować paliwo po wyborach. Mocno przebija się opinia, że kartka w kalendarzu zmieni się na 16 października i nagle ceny wyświetlane na pylonach i dystrybutorach wzrosną dramatycznie. W tych rozważaniach trzeba pewnie wziąć jeszcze pod uwagę wynik wyborów. Ostatnio pojawia się jeszcze jeden aspekt. Może nie być powodu, by cena wzrosła.
Paliwa, niekończąca się opowieść:
Ceny paliw mają być obecnie sztucznie utrzymywane na niskim poziomie i kiedyś muszą powrócić do normalnego, czyli związanego z cenami ropy naftowej. Tymczasem cena ropy naftowej spada.
Cytowany przez PAP ekspert, Piotr Maciążek przekonuje, że nie ma sensu kupowanie paliwa na zapas, ponieważ spadają ceny ropy naftowej Brent na giełdach światowych. Jego zdaniem wyklucza to podwyżkę w najbliższym czasie. Uważa także, że paliwa nie zabraknie.
Gdy nadejdzie dzień wyborów, światowe ceny ropy będą na takim poziomie, że nie będzie powodu, by Orlen podnosił ceny hurtowe i tym samym nie wzrosną ceny detaliczne. Są też inne powody, by nie tankować na zapas.
Paliwo letnie zimą
Osoby, które zatankowały na zapas i chcą z tego paliwa korzystać zimą, mogą napotkać inny problem. Chodzi o to, że oferowane w Polsce paliwo musi być sezonowe. Paliwa sprzedawane latem mają inne właściwości niż te oferowane zimą. Olej napędowy w wariancie zimowym będzie sprzedawany od 16 listopada. W przypadku benzyny jest to 1 listopada. W październiku obowiązuje okres przejściowy.
Jeśli chodzi o benzynę, to różnice dotyczą prężności par. Zimowa norma ma umożliwiać lepszy rozruch w niskich temperaturach. Im wyższa prężność, tym łatwiejszy powinien być rozruch silnika. Z kolei wysoka prężność może sprzyjać powstawaniu korków parowych w miesiącach letnich, gdy panują wyższe temperatury.
W przypadku oleju napędowego ważny jest parametr zwany temperaturą zablokowania zimnego filtru (CFPP). Zimą ma wynosić minimum - 20 stopni Celsjusza. Olej napędowy zimą ma charakteryzować się niższą temperaturą wytrącania wody oraz parafiny. Osiąga się to za pomocą odpowiednich dodatków. W przypadku stosowania paliwa letniego zimą istnieje ryzyko zatkania układu wtryskowego.
Kierowcy, którzy zatankowali na zapas i to duże ilości paliwa, których szybko nie wykorzystają, mogą ucierpieć podwójnie. Może okazać się, że zatankowali zupełnie niepotrzebnie, bo ceny wcale nie muszą odbić po wyborach, a dodatkowo letnie paliwo może narobić im kłopotów zimą.