REKLAMA

Zapomniało Suzuki, jak eksportowane było. Chevrolet Tracker to jeżdżący dowód na to, że nie ma sprawiedliwości

Pisaliśmy niedawno, że Suzuki odmówiło sprzedawania Jimny z logo Toyoty na masce. Ale Japończycy nie zawsze byli tacy niechętni do współpracy. Oto jeden z dziesiątek przykładów - Chevrolet Tracker na polskiej ziemi.

Chevrolet Tracker
REKLAMA
REKLAMA

Suzuki niedawno uniosło się honorem i powiedziało Toyocie sayonara, gdy większy brat poprosił o wpisanie Jimny na listę modeli sprzedawanych pod jednym dachem z Land Cruiserem. Nieźle - pomyślałem, bardzo honorowo, tak po samurajsku. Ale mniej więcej w tym samym czasie zobaczyłem na jednym z gdyńskich osiedli samochód ze zdjęć. To Chevrolet Tracker, a w zasadzie to Suzuki Grand Vitara ze znaczkiem Chevroleta. Zaraz zaraz, czyli Toyota jest fuj, a General Motors było cacy? Gdyby tylko GM było cacy... te wozy szły „w cały świat”.

Japońskie samochody nie zawsze cieszyły się popularnością, którą mają dziś na całym świecie. Wiele lat temu tamtejsza motoryzacja była na podobnym etapie, co dziś chińska. Producenci wiedzieli, że mają wiele do zaoferowania i szukali rynków zbytu poza ojczyzną. Aby uatrakcyjnić się w innych krajach, producenci z kraju kwitnącej wiśni robili różne rzeczy.

Np. Toyota w Stanach Zjednoczonych stworzyła markę premium - Lexusa, a na bliskim wschodzie sprzedawała bardzo „praktyczne” pickupy. A Suzuki? A Suzuki pchało swoje samochody z wieloma różnymi logo na masce. I w sumie można by było na tym zakończyć, ale w kontekście rzekomej obrony "dobra narodowego”, jakim jest nowe Jimny, to trochę mnie zirytował widok Trackera.

Chevrolet Tracker w Polsce

Nie sposób nie docenić srebrnego egzemplarza ze zdjęć. To wersja kanadyjska, obecnie zamieszkała w Gdyni. Jej właściciel pracuje na trójmiejskiej kolei i używa Trackera na co dzień. Z pewnością jazda po bocznicach kolejowych to nie jest emerytura, o jakiej marzyła ta „amerykańska” terenówka, ale zdaniem właściciela auto spisuje się świetnie. Właściwości terenowe pudełkowatych Suzuki obrosły legendą nie bez powodu, a w połączeniu z japońską niezawodnością do dziś czynią z tych aut łakomy kąsek dla specyficznej grupy użytkowników.

Przy okazji prezentacji kilku zdjęć Trackera warto przypomnieć, pod jakimi nazwami Suzuki sprzedawało ten oraz inne terenowe modele w przeszłości. I tak Jimny miało w swojej historii wiele nazw. Np. Jimny drugiej generacji, znane u nas głównie jako Suzuki Samurai, miało naprawdę wiele pseudonimów artystycznych. Wystarczy otworzyć Wikipedię i zobaczyć listę nazw: Suzuki Caribian, Suzuki Katana, Suzuki Potohar, Suzuki SJ410/413, Suzuki Samurai, Suzuki Santana, Suzuki Sierra, Suzuki Fox, ale również Chevrolet Samurai, Holden Drover, Maruti Gypsy oraz Santana Samurai.

Chevrolet Tracker

Nawet to poprzednie Jimny (trzeciej generacji) było samochodem mulibrandowym. Auto opuszczało fabryki jako Suzuki Jimny Wide, Suzuki Jimny Sierra, Chevrolet Jimny, Mazda AZ-Offroad. Yomper 225, KAP Landmaster oraz Dutton Surf.

Wcale nie lepiej było w przypadku Vitary. Ten model był sprzedawany przez różnych dealerów na całym świecie jako Suzuki Escudo, Suzuki Sidekick, Mazda Proceed Levante, Santana 300/350, Chevrolet Tracker, Geo Tracker, GMC Tracker, Pontiac Sunrunner, Asüna Sunrunner, Wanli WLZ5020XLD oraz Chevrolet Vitara. Imponujące.

REKLAMA

Kolejna Vitara - lepiej znana w Polsce jako Grand Vitara - to następny mini festiwal nazw. Na liście jest sfotografowany w Polsce Chevrolet Tracker, ale są też Mazda Proceed Levante, Suzuki Escudo, Suzuki Grand Vitara i znowu Chevrolet... Grand Vitara

I nagle przy okazji prezentacji najnowszego Jimny Suzuki poczuło, że musi chronić nową małą terenówkę przed jednym ze swoich udziałowców...
Dajcie znać jakimi dziwnymi wersjami terenówek Suzuki jeszcze jeździcie w Polsce.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA