Oto jak wygląda sprawa z zakazem używania włókna węglowego w Unii Europejskiej
Kilka dni temu odkryto, że Unia Europejska pracuje nad zakazem używania włókna węglowego na jej terenie. Powiedzieć, że oburzyło to ludzi, to nic nie powiedzieć. Pozwólcie, że wam o tym opowiem.

To jedna z sytuacji, która pokazuje, że władzy należy nieustannie patrzeć na rękę. W kwietniu odkryto, że od stycznia Parlament Europejski prowadzi prace w zakresie uznania włókna węglowego za materiał niebezpieczny dla zdrowia ludzi. Tłem do zmian była dyrektywa o recyklingu aut, która ma pozwolić osiągnąć wysoki poziom ponownego użycia materiałów oraz ograniczyć tworzenie samochodów nadających się wyłącznie na śmietnik (przykro mi Maserati, mówią o tobie). Producenci mieli zostać obciążeni dodatkowymi obowiązkami w zakresie recyklingu, a w spełnieniu norm miała pomóc lista zakazanych substancji. Znalazły się na niej takie rzeczy jak ołów, kadm, rtęć itd., czyli naprawdę niebezpieczne substancje, które mogą spowodować poważne uszczerbki na zdrowiu. W styczniu ktoś dopisał do tego wykazu włókno węglowe.

Na początku wszyscy myśleli, że to jakaś pomyłka, ale nie. Unia naprawdę postanowiła zakazać włókna szklanego od 2029 r. To byłby dramat, bo nie chodzi tylko o motoryzację, chociaż ta odpowiada za ponad 20 proc. rynku karbonu, który jest wart około 5,5 mld euro. Włókna węglowego używa się również w samolotach, medycynie, rowerach, statkach itd. Zakaz używania tego materiału miałby szerokie konsekwencje, ale Unia tłumaczyła, że to dla zdrowia. Uszkodzone włókna węglowe mogą działać drażniąco na skórę i dostawać się do płuc.
Od początku wiedziałem, że będziemy świadkami wielkiej bitwy lobbingowej, bo mamy tutaj lukratywny biznes, który jest po prostu potrzebny i wolę urzędników. Co wygra? My już wiemy.
Nie ruszamy bogatych przyjaciół
Tak można w skrócie podsumować to, co się wydarzyło. Nagle Unia Europejska doszła do wniosku, że w sumie włókno węglowe nie jest takie złe i szkoda go zakazywać. Dlaczego tak się stało? Wróćcie wyżej i zobaczcie na listę. Samochody z dużą ilością włókna węglowego to najczęściej najdroższe pozycje na rynku. Monokoki, na których wykonane są Ferrari, Koenigseggi itd. powstają w całości z włókna węglowego. Jachty, helikoptery itd. również nie należą do najtańszych. Ta regulacja najmocniej uderzyłaby właśnie w zamożniejszą część społeczeństwa, a na takie coś nie możemy sobie pozwolić. Lepiej np. wprowadzić ograniczenia dla starych samochodów, bo wtedy wiemy, że nie dotyka to lepiej sytuowanych.

I tym sposobem po raz kolejny zobaczyliście w praktyce jak wygląda stanowienie prawa. Jak uderza w bogatszych jest złe, jak w biedniejszych, to wszystko jest w porządku. Do zobaczenia za jakiś czas, na pewno pojawi się jakiś równoważny zakaz, żeby zwiększyć recykling. Zacząłbym od złomowania samochodów starszych niż 15 lat i tańszych niż 100 tys. euro, żeby przypadkiem nie zezłomować jakiegoś ładnego Ferrari.