REKLAMA

Warszawa na sprzedaż, ale nie zrobisz z niej ślubowozu. Kosztuje prawie tyle, co nowy Hilux

Trudna to decyzja: Warszawa pickup czy nowa Toyota Hilux? Obie mniej więcej robią to samo, tyle że Warszawa wydaje się nowocześniejsza. Zapraszam na niecodzienne porównanie.

warszawa pickup
REKLAMA
REKLAMA

Fani samochodu FSO Warszawa chyba trochę wymierają, a rynek tego auta już dawno odleciał – pojawiają się albo graty do remontu po 15-20 tys. zł, albo samochody po kosztownym remoncie, kosztujące już więcej niż 100, a nawet więcej niż 300 tys. zł. Pojawiły się nawet przypadki, których nie chcę wskazywać palcem, w postaci przerabiania radzieckiej Pobiedy na Warszawę, żeby zwiększyć jej cenę.

Zapewne najrzadszą wersją nadwoziową Warszawy jest obecnie pickup

Wiadomo, był jeszcze furgon pocztowy i też z raz widziałem go w ogłoszeniach, ale już od lat żadnego nie widzę. Pickupy się trafiają, ale czasem mają postać koślawych samoróbek, rzadziej to oryginalna wersja, która była naprawdę bardzo ładnie stylizowana. Na dawnych pocztówkach z Warszawy takie pickupy widzi się regularnie w ruchu ulicznym, jednak do lat 80. niemal wszystkie zostały zakatowane bezlitosną eksploatacją w warunkach PRL. Warszawa, jako samochód wysoce obsługowy, fatalnie znosiła wszelkie zaniedbania.

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Dariusz Kowalski

Wydaje się, że błękitna Warszawa pickup za 130 tys. zł została nieźle odrestaurowana

Wprawdzie dyskutowałbym z czerwonym wnętrzem, ale nie chcę się nadmiernie czepiać. „Nie ulep” zachwala sprzedający w treści ogłoszenia. Wierzę, że tak – jeśli samochód faktycznie ma kompletną historię od chwili zakupu, to znaczy że warto się nim zainteresować jako zabytkiem. Moim zdaniem auta bez historii na zabytki słabo się nadają.

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Dariusz Kowalski

Cena to 130 tys. zł. Jest do negocjacji dla odpowiedniego klienta. Powstaje pytanie, kto ocenia odpowiedniość klientów – stawiam, że sprzedający. Sprawdziłem jednak na wszelki wypadek, ile kosztuje nowy popularny samochód z nadwoziem typu pick-up, czyli Toyota Hilux. Oczywiście mowa o bazowej wersji z pojedynczą kabiną i napędem na tylne koła, żeby lepiej pasowało do porównania z Warszawą. Nowego Hiluxa możemy mieć za 142 tys. złotych brutto. Biorąc pod uwagę, że Warszawa w wersji pickup nie nadaje się do zarabiania na przewozach ślubnych, musiałaby zarobić na siebie inaczej. Sprawdziłem więc, co lepiej wybrać: zabytkową Warszawę pickup, czy nowego Hiluxa? Skoro cena jest tak porównywalna...

Ładowność i skrzynia ładunkowa

Warszawa uniesie 500 kg. Hilux – nawet 1080 kg. Różnica w długości pojazdu to aż 66 cm na korzyść Hiluxa. Wydawałoby się, że Toyota nokautuje Warszawę w tej kategorii, ale jest jeszcze łatwość załadunku. Bardzo wysoko zabudowana skrzynia ładunkowa Hiluxa utrudnia wkładanie na nią ciężkich rzeczy, w Warszawie jest to nieporównanie łatwiejsze. Ogłaszam więc remis.

Moc, zużycie paliwa

Warszawa rozwija 70 KM, a z pełnym obciążeniem nie powinno się przekraczać 70 km/h. Zużycie paliwa to ok. 13 l na 100 km. Hilux ma silnik Diesla o pojemności 2,4 litra z turbo i common rail, który rozwija aż 150 KM, a zużywa ponoć 8,7 l/100 km. Strasznie popłynięto z liczbą biegów: w Warszawie mamy trzy i nikt nie narzeka, w Hiluxie aż sześć, co oznacza że trzeba bez ustanku zmieniać przełożenia. Poza tym silnik Warszawy jest prosty, można go naprawić w każdych warunkach bez specjalistycznego serwisu. Hilux ma DPF, SCR, common rail i tonę elektroniki, więc potencjalna drobna usterka eliminuje go z pracy. Toyota zbiera punkty za moc i spalanie, ale traci za zbyt dużą liczbę biegów i komplikację silnika. Znowu mamy remis.

Wyposażenie

Bardzo podobne, oba samochody nie mają w standardzie niczego poza tym, co jest obowiązkowe. Wprawdzie Toyota jest wyposażona w klimatyzację, ale Warszawa pickup ma możliwość odpalania z korby, czego Hiluxowi brakuje. Może i Toyota ma wspomaganie kierownicy, ale to w Warszawie możemy zostawić rzeczy na pace i nie zmokną, bo rozpościera się nad nią plandeka. Ogólnie w tej kategorii też jestem zmuszony przyznać remis. Mamy 3:3.

Ostatnia kategoria: koszty i utrata wartości

Ceny: porównywalne. Koszty eksploatacji – również porównywalne, może Warszawa będzie więcej palić, ale Toyota wyjdzie drożej w serwisowaniu. Pozostaje ostatnia kategoria: utrata wartości. Tu Toyota gubi wszystkie punkty świata, bo po wyjeździe z salonu zaczyna natychmiast intensywnie tracić na wartości i w ciągu pierwszego roku może to być spadek nawet o 15-20 proc. Warszawa? Ona już będzie tylko drożeć. Tym sposobem udowodniłem, że Warszawa pickup jest lepsza niż Toyota Hilux i zdecydowanie warto wydać na nią 130 tys. zł (chyba, że jesteśmy odpowiednim klientem, wtedy nawet mniej).

warszawa pickup
Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Dariusz Kowalski

No i oczywiście wozić nią gruz, narzędzia i kartofle z pola

Do tego została stworzona.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA