REKLAMA

Rząd strzela kapiszonami w bandytów drogowych. Przy okazji strzela sobie w stopę

Przeczytałem postulaty rządu, które mają sprawić, że na polskich drogach będzie bezpiecznie. Obawiam się, że napisali je ludzie, którzy nie dość, że nie mają prawa jazdy, to dodatkowo kompletnie nie ogarniają tematyki ruchu drogowego.

Rząd strzela kapiszonami w bandytów drogowych. Przy okazji strzela sobie w stopę
REKLAMA

Wiedziałem, że oglądanie konferencji poświęconej bezpieczeństwu na drogach to strata czasu, bo to wszystko można było przesłać mailem i nie dość, że byłoby czytelniej, to dodatkowo uniknęlibyśmy takiego poczucia zażenowania. Przeczytałem artykuł Krzysztofa na temat tego, co postuluje rząd, dla pewności zweryfikowałem go w innych źródłach, bo sądziłem, że mój redakcyjny kolega celowo mnie trolluje, ale niestety nie. Ten rząd wie, że musi coś zrobić, bo istnieje presja społeczna, ale nie ma żadnego pojęcia co robić. Niestety nikt nie wpadł na to, żeby pokazać postulowane zmiany komukolwiek, kto ma prawo jazdy.

REKLAMA

Zapinamy pasy i jedziemy po kolei, ale najpierw przeczytajcie tekst Krzysztofa, żebyście wiedzieli, o co chodzi.

Propozycja pierwsza: zaostrzenie kar dla ludzi łamiących sądowe zakazy

Jeżeli to nie jest populizm prawny, to nie wiem jak inaczej to skomentować. Już teraz za złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów jest zdefiniowana kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Czy to coś zmienia? Czy to powoduje, że ludzie z 2, 3 i 7. zakazami prowadzenia pojazdów przestają jeździć? No nie bo sądy nie weryfikują liczby zakazów, wymiana informacji pomiędzy poszczególnymi organami leży, a do tego ryzyko kontroli jest tak niskie, że trzeba naprawdę wybitną jednostka, żeby złapać się na tym samym kilka razy. Co robi rząd? Proponuje zaostrzenie kar dla łamiących zakaz- obligatoryjny i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów za złamanie czasowego zakazu prowadzenia pojazdów. Niestety nie wiemy ile można mieć dożywotnich zakazów prowadzenia i czy po trzecim się zeruje.

Autor: Rafał G.

Dodajmy do tego, że według nowych pomysłów czasowe zakazy prowadzenia pojazdu nie będą się nakładać, a przedłużać. Jeżeli kilka sądów równolegle prowadzi postępowania kończące się zakazami prowadzenia pojazdów, to sąd ma musieć sprawdzić, czy kierowca ma orzeczony zakaz i kolejnym zakazem wydłużać okres zakazu. Rozumiecie to? Sąd będzie musiał sprawdzić. Szkoda, że nie może robić tego teraz i już przy pierwszym złamaniu orzekać kary pozbawienia wolności. Gdyby tylko ktoś powiedział im, że tak można. A jak będziemy kontrolować ludzi, którzy mają orzeczony taki zakaz? Nie interesuj się Grabowski, bo kociej mordy dostaniesz.

Urzekło mnie również to, że konferencja była tak naprędce zorganizowana, że po ministrze sprawiedliwości jego zastępca musiał doprecyzować na portalu X, że w przypadku złamania zakazu będzie możliwe orzeczenie konfiskaty pojazdu.

A tak swoją drogą jest jeszcze jedna śmieszna rzecz. Tak mówi jeden minister:

A tymczasem od 2022 r. kierujący jeżdżąc z zawieszonymi uprawnieniami, popełnia przestępstwo i traktowany jest tak, jakby nie miał uprawnień. Ale kto by tam przepisy sprawdzał.

Propozycje dotyczące driftu i wyścigów

Zacznijmy od ich treści: nowe regulacje mają wprowadzić nowy typ przestępstwa: organizacja i udział w nielegalnych wyścigach samochodowych. Policja będzie miała obowiązek przekazania do ubezpieczycieli informacji o pojazdach uczestniczących w wyścigach. Powstanie przepis umożliwiający ukaranie tego typu zgromadzeń (przede wszystkim czynnych uczestników wyścigów) grzywnami do 5 tys. zł oraz przepadkiem pojazdu za udział w wyścigu. Dojdzie nowe wykroczenie, czyli tzw. drifting. Grozić za nie będzie kara do 1500 zł, zatrzymanie prawa jazdy na 3 m-ce oraz zatrzymanie pojazdu na 30 dni za celowe zrywanie przyczepności.

Nie wiem od czego zacząć. Czy ktoś właśnie obejrzał serię Szybcy i Wściekli i myśli, że tak wyglądają ulice polskich miast? Że wyścigi są jakimkolwiek problemem? Ale załóżmy na chwilę, że jednak są. Jak je zdefiniować? Czy jeżeli startuję pierwszy spod świateł to ścigałem się, czy nie? Ale to jeszcze nic. Kara za drift to jakieś kuriozum. 1500 zł, zatrzymanie prawa jazdy na 3 miesiące i czasowa konfiskata pojazdu za to, że sobie poszliśmy bokiem. Jakbyśmy w podobnie surowym stylu karali polityków, to po czteroletniej kadencji nie zostałby nikt bez wyroku. Jakie zagrożenie powoduje chłopak piłujący Golfa na ręcznym na parkingu? Albo inny, który postanowił zatańczyć BMW? Tak swoją drogą - te wykroczenia były karane w myśl obowiązujących przepisów, po prostu podpadały pod ogólne przepisy, a teraz będą miały własne. A i absolutnie nie możecie patrzeć jak ktoś driftuje, bo też zostaniecie ukarani.

W tym punkcie nie mogło zabraknąć brawurowej jazdy, czyli przekroczenia dozwolonej prędkości o ponad 50 proc. maksymalnej dozwolonej prędkości. W przypadku autostrady będzie to 210 km/h, a w przypadku ekspresówki 180 km/h. Powyżej tych wartości będziemy mieli do czynienia z przestępstwem, więc jakby coś to możecie jechać dalej jak szaleni, po prostu ustawcie odpowiednio limitery prędkości. Ale jest jeszcze jedna rzecz, której nie rozumiem. Nie sprecyzowano jakich dróg to dotyczy i mam obawy czy mogę przejechać z prędkością 16 km/h ma ograniczeniu do 10 km/h, które znajduje się przed progiem zwalniającym? Mogę, czy to zbyt brawurowe? Prawidłowe odpowiedzi prosimy wysyłać pocztą na adres ministerstwa.

Ale nie można być też malkontentem. Są i pozytywne zmiany

Są to te propozycje:

  • Zatrzymanie prawa jazdy na 3 m-ce za przekroczenie prędkości również poza zabudowanym na drodze jednojezdniowej jednokierunkowej - zasady obowiązujące w terenie zabudowanym rozszerzone o kolejny rodzaj dróg
  • Brak możliwości redukcji punktów karnych za najcięższe wykroczenia - powstanie katalog takich wykroczeń
  • Limit prędkości dla pojazdów rolniczych podniesiony 30 km/h do 40 km/h.
  • Kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu - obniżenie poziomu fakultatywnego przepadku pojazdu dla kierowców pod wpływem alkoholu. Nowy próg od 0,5 promila do 1,5 promila (obecnie obowiązuje od 1,5 promila wzwyż)
  • Kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu (powyżej 1,5 promila) - obligatoryjny przepadek pojazdu oraz ograniczenie możliwości zawieszenia kary więzienia - nie ma „zawiasów”

Te propozycje traktuję jako bardzo dobre, ale żałuję, że nie objęły również autostrad i ekspresówek, bo tam też różnica prędkości plus 50 km/h może być naprawdę niebezpieczna. Tak samo nie zamierzam się litować nad kierowcami pod wpływem alkoholu. Prosta sprawa - piłeś, nie jedziesz, a jak ktoś ma z tym problem, to najwyższy czas udać się do odpowiedniej kliniki leczenia uzależnień. Sam nie stronię od alkoholu, a jakoś nigdy nie przyszło mi kierować po jego spożyciu ani będąc następnego dnia na kacu. Wiem, że zaraz zlecą się obrońcy wszelkiej maści, którzy opowiedzą o regulacjach z innych państw, ale naprawdę - bronicie przegranej sprawy.

Kursy redukujące punkty karne zlikwidowałbym całkowicie, ale wiem, że w je kwestii panuje społeczny opór.

Są zmiany, których nie rozumiem

Dotyczą one młodych kierowców i wprowadzenia dla nich oddzielnych limitów prędkości: poza terenem zabudowanym do 80 km/h, oraz do 100 km/h na autostradach i drogach ekspresowych. Jak ministrowie wyobrażają sobie egzekwowanie takich zapisów, skoro już teraz jest problem z niską częstotliwością kontroli drogowych? To się nie uda i nie ma żadnego sensu. To tworzenie prawa, które jest martwe na starcie. Ale może przepisy wykonawcze rozwieją moje wątpliwości.

REKLAMA

Mam smutne wrażenie, że nic się nie zmieni

Bo prawdziwe działania nie polegają na wpisaniu kilku zdań do Dziennika Ustaw, tylko wymagają kompleksowego podejścia i jakiejś wizji. Najlepiej jakby ludzie siedzący nad tymi przepisami przejechali w miesiąc kilka tysięcy kilometrów po wszystkich rodzajach polskich dróg i wtedy zrozumieliby, gdzie leży problem.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA