Volkswagen kiedyś słynął z licznych wersji specjalnych i limitowanych swoich samochodów. Samego tylko Polo 86C sprzedawano blisko 40 wersji - i mówię tylko o wersjach fabrycznych. Oto te najciekawsze.
Przyznam, że do napisania tego wpisu zabierałem się trochę jak pies do jeża. Za Volkswagenami nigdy nie przepadałem, a samo Polo 2. generacji - choć niezwykle udane - nie chwyta mnie za serce bardziej niż konkurencja z tego okresu. Ale pomijając Peugeota i jego 205 (w produkcji od 1983 r.), chyba tylko VW pokusił się o stworzenie tak ogromnej liczby wersji wyposażenia swojego auta miejskiego. Większość jest oczywiście tak samo nudna jak standardowe modele C czy CL - ale nawet w Wolfsburgu potrafiono zrobić coś interesującego. Zacznijmy zatem Przegląd Najmniej Nudnych Wersji VW Polo 86C (dla uproszczenia: PNNWVWP86C).
VW Polo 86C Fox
Na początek wersja może nie jakoś szczególnie rzadka czy limitowana - ale na swój sposób ciekawa. Wariant Fox wprowadzono do gamy w roku 1984, gdzie uplasował się on na samym dnie cennika, z ceną niższą aż o 1000 marek od dotychczas najtańszego Polo w wersji C. Lis wyróżniał się na plus kolorystyką, a na minus - wyposażeniem. Nic dziwnego - auto stworzono głównie z myślą o osobach rozpoczynających swoją przygodę z motoryzacją, a także dla klientów, którzy chcieli wymienić swoje Garbusy na coś nowocześniejszego.
Polo Fox początkowo nie miał nie tylko zapalniczki, zamykanego schowka czy zegarka, ale także licznika przebiegu dziennego, zamykanego na kluczyk wlewu paliwa czy nawet reflektorów halogenowych ani... wspomagania hamulców. Ostatnie dwa spośród wymienionych elementów trafiły na listę opcji w 1985 r. Dostępny był tylko 1 silnik - 1-litrowa jednostka generowała 40 lub - od 1985 r. - 45 KM, pozwalając na osiągnięcie nie więcej niż 145 km/h (w mocniejszej wersji).
Volkswagen Öko-Polo
Tego sobie raczej nie kupicie. To znaczy nie żebym Wam źle życzył, ale biorąc pod uwagę, że super-oszczędnej wersji Öko-Polo powstało tylko ok. 50 z 70-75 planowanych sztuk (czasem klasyfikowanych jako prototypy, ale bliskich produkcji seryjnej), trzeba by mieć naprawdę sporo szczęścia, by trafić na takie auto - obojętnie czy mowa o garażu jakiegoś kolekcjonera czy o drodze publicznej.
Volkswageny Öko-Polo były w użytku w latach 1987-1988 (zależnie od źródła informacji), kiedy to były testowane przez różne instytucje, w tym i charytatywne. Stwierdzono jednak, że pojazd byłby zbyt drogi w produkcji, w związku z czym więcej sztuk nie zbudowano. Co się natomiast tyczy tych, które powstały: wszystkie opuściły bramy fabryki w kolorze białym, wszystkie miały też tęczowe kalkomanie po bokach nadwozia. Poza tym zmiany stylistyczne względem pozostałych wariantów ograniczały się w zasadzie jedynie do niewielkiego spoilera pod przednim zderzakiem. To, co najciekawsze, kryło się w środku.
Pod maską pracował zaledwie 2-cylindrowy diesel o pojemności 860 cm3. Do dyspozycji miał on jednak sprężarkę mechaniczną (G-Lader), która wspomagała silnik jedynie pod większym obciążeniem - dzięki temu zamiast 27 KM dieselek mógł osiągać 40 KM. Napęd przenoszony był na przednią oś dzięki 5-biegowej skrzyni półautomatycznej (nie było pedału sprzęgła). Według danych technicznych pojazd miał zużywać 3,6 l oleju napędowego na każde 100 km, ale podczas testu magazynu Auto Motor und Sport - gdzie poruszano się ze średnią prędkością 60 km/h - mały Volkswagen zużył zaledwie 1,7 l/100 km. Auto dysponowało też jednym z pierwszych na świecie systemów start-stop - odpalanie tego silnika musiało być wspaniałe.
Najmocniejszym wariantem było G40
Volkswagen Polo G40 miało z opisaną wyżej wersją jedną cechę wspólną: sprężarkę mechaniczną. Poza tym był to jednak hot hatch z prawdziwego zdarzenia, który dzięki 1,3-litrowemu silnikowi osiągającemu 113-116 KM był w stanie rozpędzić się do 100 km/h w ok. 8,6 s i osiągać 195-196 km/h. Warto dodać, że w chwili premiery (1987 r.) Polo G40 było autem szybszym od Golfa GTI i niemal tak samo szybkim jak Golf GTI 16V. Pod względem wizualnym VW Polo 86C w wersji G40 wyróżniał się detalami w rodzaju bogatszego wykończenia wnętrza i innych felg, co można też było mieć w Polo GT - ale ten ostatni oferował tylko 75 KM z silnika o tej samej pojemności.
Volkswagen Derby
Wydawałoby się, że Derby należy traktować jako osobny model. Tyle tylko, że po liftingu z 1985 r. samochód zmienił nazwę na... Polo. Na niektórych rynkach auto sprzedawano także jako Polo Classic.
Pomimo rasowego wyglądu ten 2-drzwiowy sedan nie dysponował żadnym szczególnie mocnym silnikiem. I nie mówię tutaj tylko o jednostce 1.3 G40 - zabrakło tu nawet wspomnianego wyżej wolnossącego 75-konnego silnika z Polo GT. Chętni na zakup Derby musieli się zadowolić paletą motorów benzynowych o mocach od 40 do 60 KM, z czego najmniejszy miał 1 l, a największy - 1,3 l pojemności. Może to i nie ten sam segment, ale chętnie porównałbym 1,3-litrowe Derby z 1,3-litrowym Oplem Mantą i również 1,3-litrowym Fordem Capri. Chociaż może VW powinien trafić do porównania z silnikiem 1.1, żeby szanse były wyrównane?
I widzicie, w tym miejscu pojawia się problem
Oto bowiem opisaliśmy sobie 4 ciekawe wersje Volkswagena Polo 86C. Pozostałe, jak np.: Bunny C, Beach, College, Hit, Peppermint, Twist, Prego, Style czy Topic - różniły się od innych w zasadzie wyłącznie wyposażeniem. Tam wrzucili szyberdach, gdzie indziej lakier metalizowany, jeszcze gdzieś poszerzenia błotników, podwójne reflektory (w modelu sprzed liftingu) czy radioodtwarzacz. Plus inne tapicerki - w tym Volkswagen przez długie lata był mistrzem (i szczerze powiem, że wiele wzorów mi się podobało). Często też dane wersje sprzedawano tylko na niektórych rynkach. Ba - wyprodukowanego w 350 egzemplarzach Volkswagena Polo Laura Ashley (bazującego na GT, ale ze skórzano-drewnianym wykończeniem kierownicy i... koszem piknikowym w bagażniku) oferowano wyłącznie w Badenii-Wirtembergii, kraju związkowym ze stolicą w Stuttgarcie. Podobnie zresztą jak wcześniej Polo Betty Barclay. Ale OK, żeby nie było, to macie jeszcze na koniec wersję chyba najmniej-zwykłą-z-najbardziej-zwykłych - czyli...
... Polo Genesis
Specjalny fioletowy lakier, alufelgi BBS, sportowa kierownica i fotele, a także - a może przede wszystkim - porządny system audio, który zawierał nawet dwa niewielkie subwoofery. Na to wszystko można było liczyć właśnie w wersji Genesis. Te auta oferowano z kilkoma silnikami (również 1.3 G40), ale tylko jako coupe... aaa, czekajcie, bo ja jeszcze czegoś nie napisałem. Coupe to w przypadku Polo 86C 3-drzwiowy hatchback z mocniej ściętą tylną szybą. Derby było 2-drzwiowym sedanem. Wszystko jasne? No, to można się rozejść.