Gama SUV-ów VW rośnie w nieskończoność. Nowy T-Cross będzie mniejszy niż T-Roc
Jeśli chcesz w prosty sposób wywołać u siebie zawroty głowy, dezorientację i poczucie zagubienia, to jedna metoda jest niezawodna - przejrzenie i sensowne podzielenie gamy SUV-ów Volkswagena. A niedługo będzie jeszcze trudniej.

Wkrótce - jeśli wierzyć plotkom, jeszcze w tym roku - rodzina SUV-ów grupy Volkswagen będzie świętować pojawienie się jej nowego przedstawiciela. T-Cross, bo taką nazwę ma przyjąć, będzie o tyle ciekawy, że będzie najmniejszym - a co za tym idzie, zapewne również najtańszym - SUV-em w ofercie.
Przynajmniej na razie.
Jeszcze mniejszy? Mniejszy od T-Roca?
Tak, jeszcze mniejszym, chociaż wydawało się, że T-Roc, mierzący ok. 4,2 m już jest wystarczająco kompaktowy. Możliwe jednak, że nie chodzi tu wyłącznie o rozmiary, a o cenę. T-Roc, choć jest chociażby od Golfa mniejszy, kosztuje prawie 10 tys. zł więcej od czterodrzwiowego Golfa (78 tys. zł na start), a w sensownej wersji wyposażeniowej z łatwością można przekroczyć 100 tys. zł. Dużo jak na stylowego, miejskiego crossovera marki popularnej, którego pewnie chciałoby mieć sporo osób.
Właśnie tutaj do gry wchodzi T-Cross, który prawdopodobnie rozmiarowo wyląduje gdzieś w okolicach Polo (czyli w okolicach 4 m), natomiast cenowo - gdzieś nad Polo, ale poniżej Golfa. Gdyby trzeba było zgadywać, to rozsądny strzał padłby gdzieś w okolice 60 tys. zł, ale może być i więcej - w końcu podobna rozmiarowo Arona startuje od 65 tys. zł.
Teoretycznie to wszystko jest ładnie poukładane. Jest T-Roc, większy od niego i bardziej praktyczny Tiguan w dwóch odmianach (5- i 7-osobowej), a na szczycie tego wszystkiego siedzi, oderwany od reszty gamy, praktycznie luksusowy już Touareg w najnowszej odsłonie.
Niby nawet ten T-Cross gdzieś pasuje. Ba, znajdzie się nawet miejsce i dla crossoverowej wersji Polo (T-Track, planowany na 2020 r.), choć wtedy mamy aż trzy niewielkie i względnie tanie lajfstajlowe crossovery. Jeśli więc ktoś wchodzi do salonu Volkswagena z zamiarem kupienia SUV-a, to wystarczy, że powie, ile ma gotówki, a sprzedawca z łatwością dobierze coś dla niego. I wszyscy zadowoleni.
Chyba że ktoś jednak zacznie sprawdzać, czy na pewno powinien wybrać Volkswagena. Nawet jeśli koniecznie planuje wybrać coś z grupy VAG.
Kiedy SUV-y wejdą zbyt mocno...
Cała SUV-owa oferta VAG jest w obecnej chwili monstrualna. Wymieńmy najpierw dostępne modele markami (uwzględniając modele na ten rok):
Volkswagen:
- T-Cross - 4,1 m (?)
- T-Roc - 4,23 m
- Tiguan - 4,49 m
- Tiguan Allspace - 4,7 m
- Touareg - 4,8 m
Audi:
- Q2 - 4,2 m
- Q3 - 4,39 m
- Q5 - 4,66 m
- Q7 - 5 m
- Q8 - 5 m
Seat:
- Arona - 4,1 m
- Ateca - 4,36 m
Skoda:
- Karoq - 4,38 m
- Kodiaq - 4,7 m
A do tego dochodzą jeszcze modele, których w Polsce (przynajmniej na razie) nie kupimy, np. Volkswagen Atlas/Teramont (wielki SUV) i Skoda Kamiq (tylko na rynek chiński, pozycjonowany niżej niż Karoq). Do tego dochodzą jeszcze modele, które są w planach na najbliższy czas, albo pojawią się prawie na pewno - m.in. wspomniany już T-Track, czwarty już SUV Skody dla Chin, czy np. Audi Q1, a może i Q4 i Q6. Oraz siedmioosobowy Seat Tarraco.
Skupmy się jednak na tym, co na razie mamy, czyli na aż 14 (!) modelach, które możemy pogrupować w następujące kategorie:
SUV-y małe:
- T-Cross
- T-Roc
- Q2
- Arona
- (Q1, jeśli się pojawi)
SUV-y rodzinne:
- Karoq
- Tiguan
- Tiguan Allspace
- Ateca
- Kodiaq
- Q3
- Q5
SUV-y luksusowe:
- Q7
- Q8
- Touareg
W ostatniej kategorii nie ma jeszcze większego zamieszania - bierzemy to, co nam się bardziej podoba (a i różnica między Touaregiem a Q7 jest spora). Ale w dwóch niższych klasach? Urwanie głowy.
Załóżmy, że idziemy do salonu Volkswagena i mamy do wydania 70-80 tys. zł. Sprzedawca zagląda do katalogu i mówi, że za tyle możemy dostać T-Crossa. Nowy model, więc rabatów raczej żadnych nie dostaniemy. W sumie w porządku, ale sprawdzamy szybko na telefonie, jakiego SUV-a od VAG-a możemy za tyle dostać.
I tu się okazuje, że jest jeszcze jakiś T-Roc. Też mały, też radosny i kolorowy, też Volkswagen, ale trochę starszy, a z racji tego można wyrwać jakiś rabat albo stocka w cenie T-Crossa. A do tego jest w sumie jeszcze Arona, też mała, w sumie w ciekawej cenie, ale za tyle, ile chcieli za T-Crossa, to w sumie możemy wyłapać jakąś Atecę. Tylko w sumie czy ta Ateca to jest większa czy mniejsza od T-Roca, a jeśli większa, to dlaczego jest tańsza? Pewnie na czymś oszczędzili. Podejrzane, podejrzane. A jeszcze za chwilę ma się przecież pojawić 8 nowych modeli z SUV-owej ofensywy Volskwagena. W sumie warto to lepiej przemyśleć.
Rzucamy się więc do przeglądania podobnych cenowo ofert konkurencji, spędzamy na tym 5 godzin, w czasie których wyrzucają nas z salonu, bo chcą już zamykać. Czekamy jednak twardo, śpiąc na wycieraczce przed salonem, z telefonem, który rozładował się tak w połowie listy „miejskich crossoverów”, bo przecież nie damy się tak łatwo spławić i jesteśmy świadomymi konsumentami.
Kiedy wreszcie otwierają salon następnego dnia wchodzimy, kupujemy pierwszego lepszego, dobrze wyposażonego Golfa dostępnego od ręki, płacimy i tak mniej niż chcieliśmy zapłacić za T-Crossa, po czym odjeżdżamy w dal cicho pochlipując, i zastanawiając się nad tym, jak poradzimy sobie bez tego całego lajfstajlu, jak nasze 35-letnie, zmęczone życiem plecy poradzą sobie z wsiadaniem do tak niskiego samochodu, jak przeczołgamy się przez najbliższy krawężnik i jaką poduszkę powinniśmy sobie kupić, żeby móc na niej usiąść, żeby widzieć więcej i dalej... ale przynajmniej wyróżniamy się na ulicy, bo cała reszta ludzi kupiła któregoś z ponad 14 SUV-ów z grupy VW.
* Grafika tytułowa to oczywiście fragment T-Roca.