Wiemy już, że Jacek Balkan został uniewinniony od zarzutu zniesławienia polskiego producenta supersamochodów pod nazwą Arrinera S.A. Sąd uznał, że jego słowa nie wpłynęły na kondycję Arrinery, a teraz znamy też rozbudowane uzasadnienie wyroku.
Arrinera kontra Jacek Balkan to sprawa, o której już pisałem. Balkan - dziennikarz motoryzacyjny współpracujący m.in. z radiem Tok FM został oskarżony o zniesławienie, polegające na tym, że nazwał prototyp supersamochodu Arrinera „ściemą”, odnosząc to wyrażenie ogólnie do całego projektu. Po długiej batalii sądowej został uniewinniony.
Sąd nie zostawił suchej nitki w uzasadnieniu wyroku i na prezesie Arrinery, i na powołanym biegłym.
Abstrahując już od winy lub niewinności Jacka Balkana, uzasadnienie wyroku zawiera wyjątkowo interesujące stwierdzenia. Na przykład napisano: „W ocenie Sądu rację należy przyznać twierdzeniom oskarżonego, iż przedstawiciele Arrinery i spółek z nią powiązanych przedstawiali w sposób nierzetelny w mediach okoliczności dotyczące prototypu samochodu Arrinera". Innymi słowy, sąd potwierdził, że... Arrinera to ściema. Swoją drogą, jestem ciekaw gdzie teraz znajduje się prototyp, o który spierano się w sądzie.
W uzasadnieniu jako wysoce niewiarygodne oceniono zeznania prezesa Arrinery, Łukasza Tomkiewicza. Sąd stwierdził, że są one głównie nacechowane emocjonalnie, ale nie znajdują oparcia w materiale dowodowym. W szczególności odrzucono możliwość, jakoby audycje i programy Balkana mogły wpłynąć na wartość spółki i jej kondycję giełdową – była ona tak samo zła i przed publikacjami, i po nich. Tak samo nie dano wiary zeznaniom Arkadiusza Kuicha – prezesa VENO S.A. Sędzia uznała, że opowiadał to samo co Tomkiewicz, nie umiejąc wskazać konkretnych szkód, jakie rzekomo wyrządziła publikacja Balkana.
Bardzo ciekawą rolę w procesie odegrał Marek Bojar – twórca replik Lamborghini
Marek Bojar utrzymywał w trakcie procesu, że jest twórcą pierwszego prototypu Arrinery i sąd dał mu wiarę, a jego zeznania ocenił jako wiążące. Jako że od lat interesowałem się tą sprawą i oglądałem zarówno repliki Bojara, jak i pierwszy prototyp Arrinery (nawet w nim siedziałem), mogę również potwierdzić że widziałem na własne oczy wiele elementów łączących Arrinerę i auta Marka Bojara. Silnik od Audi, zegary Audi i nawiewy z Opla Corsy, identyczne proporcje... Zresztą zobaczcie sami:
Sąd skrytykował też biegłego, dra inż. W. Momota.
Jego opinię oceniono jako nieprzydatną, wytknięto mu stronniczość, lekceważące podejście do zbierania danych, a nawet wprowadzanie sądu w błąd co do rzekomo przeprowadzonych czynności sprawdzających. Nie jest tajemnicą, że dr inż. Momot to postać wiekowa i może nie mieć już energii na szczegółowe oględziny, zwłaszcza jeśli wiąże się to z długotrwałymi podróżami.
Podsumowując: sąd w uzasadnieniu wyroku napisał to, co wiele osób mówiło prywatnie o projekcie Arrinera, ale bało się powiedzieć to publicznie, żeby nie skończyć w sądzie jak Balkan. Przy okazji sąd stanął po stronie wolności słowa i prasy. Jeśli dziennikarz ma powody, by nazwać coś „ściemą”, powinien móc to zrobić bez konsekwencji.