REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Tesla ładowana prądem z paneli słonecznych – brzmi jak plan. Ale średni

Montując panele słoneczne na dachu, można zyskać dodatkowe kilometry zasięgu – ile konkretnie?

22.03.2021
13:07
Tesla panele słoneczne
REKLAMA
REKLAMA

Takie pytanie zadał sobie prowadzący youtube'owy kanał The Tech of Tech. Pomysł co do zasady nie był zły, bo przecież różni producenci od lat eksperymentują z podobnymi rozwiązaniami. Audi wykorzystało panele w szyberdachu modelu Coupe w 1990 r., a Mazda w 1992 roku montowała je w modelu 929. Służyły do zasilania wiatraków, które wyciągały ciepłe powietrze z wnętrza auta. Przez lata pojawiały się też w innych samochodach. Ale dopiero Prius ostatniej generacji wykorzystuje je do przedłużania zasięgu pojazdu. Według danych producenta, zwiększają zasięg Priusa Plug-in o 3 do 6 km. Toyota testowała nawet takiego, który był nimi pokryty gdzie tylko się da, z pokrywą silnika i tylną szybą włącznie.

Niemieckie Sono Motors przyjmuje zamówienia na model Sion, w którym panelami słonecznymi pokryto niemal całą karoserię, z drzwiami i błotnikami włącznie. W 2018 r. firma zapewniała, że to rozwiązanie będzie w stanie w ciągu dnia zebrać energię wystarczającą do przejechania nawet 30 km. Dziś podaje, że będzie to maksymalnie 245 km tygodniowo, ale średnią określa na 112 km na tydzień, czyli jakieś 16 km dziennie. Co z tego wyjdzie – przekonamy się w 2023 r., o ile produkcja ruszy zgodnie z aktualnym planem.

Tesla i panele słoneczne – co z tego wyszło?

Nie da się zamówić takiego auta w fabryce, a materiał ze wspomnianego kanału wyjaśnia dlaczego.

W skrócie: właściciel Tesli Model 3 rozłożył na dachu 3 zestawy paneli słonecznych, każdy o mocy 120 W. Oczywiście nie da się ich podłączyć bezpośrednio do gniazda ładowania w samochodzie – musiał skorzystać z czegoś na kształt powerbanka o pojemności 2 kWh, który zajął się zamianą prądu stałego na prąd zmienny, który trafiał do auta. Tak przygotowany zestaw ustawił w nasłonecznionym miejscu o odpowiednim nachyleniu – tak, by panele jak najdłużej mogły być ustawione optymalnie w kierunku słońca i pobierać jak najwięcej energii.

REKLAMA

Żeby zbędnie nie przedłużać – według przeprowadzonego testu, zasięg auta przyrastał w tempie 1 mili na godzinę. Autor eksperymentu nie był zaskoczony i od początku przekonywał, że nie ma szans, by zakup takiego zestawu do tego celu miał jakikolwiek sens. Jak przyznał, jego cena wielokrotnie przewyższa koszt usługi holowania do ładowarki. Ale jeśli już ktoś ma podobny sprzęt, z którego korzysta np. na kempingu, to nie zaszkodzi wrzucić go do bagażnika – a nuż w krytycznej sytuacji będzie można pociągnąć ze słońca energii na te 2-3 mile zasięgu, których brakło, żeby dotrzeć do ładowarki.

Tak czy inaczej, sensacji nie ma i podobno nie ma co się spodziewać, by w najbliższym czasie wydajność paneli słonecznych wzrosła na tyle, by taka instalacja zaczęła się opłacać. Wciąż jednak trzymamy kciuki za Łódź Solar Team – grupę studentów Politechniki Łódzkiej, która z sukcesami walczy o trofea w wyścigach pojazdami napędzanymi energią słoneczną. Kto wie, może dokonają przełomowego odkrycia, które sprawi, że wszyscy będziemy ładować samochody w ten sposób?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA