Tesla skręca w lewo tak, że aż coś mnie skręca. Wierzę w nią, jak w witaminę C
Żeby ocenić, jak dobrze Tesla sama skręca w lewo, wyobraźmy sobie, że taką funkcję udostępnił zupełnie anonimowy producent. Kupilibyście od niego samochód?
Podejdźmy do tej sprawy bez uprzedzeń. Tak, jakbyśmy nie czytali ani hymnów pochwalnych na temat Autopilota i FSD Tesli, ani wszelkich głosów krytycznych, ale i zapewnień Elona Muska o nadejściu samojezdnych taksówek, też nie. Weźmy po prostu na tapetę jedną, wyizolowaną z medialnej rzeczywistości, funkcję pojazdu - samodzielny skręt w lewo.
Najlepiej sfilmowany lewoskręt świata
To jest rzecz, której faktycznie inni nie mają (choć czasami mają więcej). W oprogramowaniu testowanym obecnie na drogach, przy udziale zwykłych kierowców, Tesla ma sama skręcać w lewo, przepuszczając jadąc z naprzeciwka pojazdy. Jest to w USA manewr trudny, którego boi się wielu kierowców. Najwyraźniej boi się też Tesla, co unaocznia dokładnie film użytkownika Chuck Cook.
Chuck przygotował się do tego jednego manewru niezwykle skrupulatnie. Miał kamerę pokładową, podgląd na to co widzi komputer pokładowy Tesli i jeszcze filmował wszystko z drona. Zadanie było w miarę proste: z wydzielonego pasa do skrętu w lewo Tesla miała przeciąć trzy pasy ruchu na drodze szybkiego ruchu, a jezdnia przedzielona była pasem zieleni.
Tesla skręca w lewo, choć chyba wolałaby w prawo
Samochód długo się zastanawia, czy bezpiecznie jest ruszyć. Ograniczenie prędkości na tym odcinku to 70 km/h. Teoretycznie to dobrze, że nie podejmuje ryzykownych decyzji, ale długie wyczekiwanie w tym wypadku wcale tego nie oznacza. Kierowca musi często interweniować, żeby powstrzymać ją przed wjechaniem pod nadjeżdżające samochody. Występ Tesli wygląda tak, jakby decyzja o starcie podejmowania była zupełnie losowo.
W niektórych sytuacja wydaje się, że Tesla mogłaby zdążyć przed nadjeżdżającymi pojazdami, ale Chuck Cook woli zainterweniować i zahamować. Manewr miał szansę powodzenia, ale tylko gdyby wykonać go dynamicznie. Tymczasem Tesla rusza z dużym opóźnieniem i bardzo powoli. Wystarczyłoby średnie tempo i odrobina zdecydowania - sprawa do ogarnięcia nawet przez bardzo początkującego kierowcę. Tesla jednak sobie z tym nie radzi.
Chuck Cook odtwarza tę samą sytuację kilkukrotnie, zmieniają się tylko pojazdy z naprzeciwka. Miejsce jest ciągle to samo, nieprzewidywalne reakcje Tesli też są takie same. Powtarzają się dwa zachowania: Tesla czeka na niemal kompletnie pustą drogę lub Tesla przepuszcza jeden samochód, ale trzeba powstrzymać ją przed wjechaniem pod koła następnego. Zdarza jej się samodzielnie prawidłowo i bezpiecznie ruszyć, ale droga jest wtedy pusta. Przyda się też element dodatkowy. W pewnym momencie Tesla stoi i bezradnie kręci kierownicą, nie znajdując się nawet w miejscu skrętu.
Funkcja trudna do zatwierdzenia
Teraz wyobraźmy sobie, bez tej całej teslowej otoczki, że anonimowy producent pokazuje nam taką funkcję i twierdzi że to przełom. Samochód jest w stanie ruszyć i skręcić kierownicę, ale trudno powiedzieć by samodzielnie wykonywał lewoskręt, właściwie non stop naraża kierowcę na niebezpieczeństwo. Gdyby ten nie zareagował, to mógłby zginąć. Producent po prezentacji mówi nam, że zaraz tę funkcję będzie sprzedawał w subskrypcji, a jego samochody lada dzień będą jeździć same i zarabiać na nas jako autonomiczne taksówki.
Nie powstaje pytanie, czy mu wierzyć, tylko gdzie go zamknąć. To oczywiście wersja beta i trwają jej testy, ale testy służą zazwyczaj wyłapaniu błędów, a nie prezentacji kompletnie niegotowego rozwiązania. Wierząc takiemu anonimowemu producentowi, wierzymy w lewoskrętną witaminę C i jeszcze, że ośmiornica trafnie przewiduje wyniki meczów. Raz jej się uda, a innym razem wcale. Zupełnie jak tej Tesli.