Tata wjeżdża na rynek mikro-SUV-ów z mocnym uderzeniem. Dosłownie
Dosłownie, bo nazwa najmniejszego SUV-a w gamie tego producenta to po prostu Punch. Widziałbym go w polskich salonach jako mentalnego następcę ASX.
Jasne, zaprezentowany właśnie Punch nie budziłby w Polsce aż tylu pozytywnych skojarzeń, że taki japoński, taki niezawodny, z takim dużym silnikiem, ale jest kilka elementów wspólnych.
Tata Punch - czego się spodziewać?
Na przykład tego, że można go będzie najprawdopodobniej zamówić z wolnossącym silnikiem. Niby nie będzie to 4-cylindrowe 2.0, a 1.2 z trzema cylindrami (całe 86 KM) - ale za to bez turbiny, więc można być spokojnym o to, że przynajmniej tego elementu nie będzie trzeba serwisować. Jak ktoś chce, to w sumie turbo też może być.
Może być też przekładnia automatyczna, ale bez jakiegoś miliona przełożeń czy dwóch sprzęgieł - 5 przełożeń to wszystko, co Tata Punch może zaoferować. A jeśli ktoś automatów nie lubi, to jest manual - też ma pięć biegów. W jednym i drugim przypadku moc jest przekazywana oczywiście wyłącznie na przednią oś.
Można byłoby więc stworzyć prawie idealną mieszankę staroszkolną - wolnossący silnik i manualną skrzynię biegów. Do pełni szczęścia brakowałoby chyba tylko fabrycznej instalacji na gaz, ale że auto przeznaczone jest na rynek indyjski, gdzie takie rozwiązanie nie jest chyba zbyt popularne, producent raczej nie przewiduje takiej opcji.
Ciekawe, czy ktoś w Polsce faktycznie skusiłby się na coś takiego. 5-biegowych, wolnossących SUV-ów/crossoverów właściwie już na rynku nie ma. Nawet Dacia Sandero Stepway w najtańszej wersji w 6 przełożeń w manualu.
I wszystko to zamknięto w miniaturowym opakowaniu.
Jak bardzo miniaturowym - tego akurat nie wiadomo, bo na razie producent zaprezentował wyłącznie nadwozie swojego nowego modelu. Wiadomo natomiast, że bazuje na płycie podłogowej modelu Altroz, więc będzie miał mniej więcej 4 metry długości (internet sugeruje ok. 3,8-3,9 m). To by z kolei oznaczało, że nie będzie próbował walczyć z niesamowicie popularnym w Indiach Renault Kwid, bo jest od niego wyraźnie większy.
Równocześnie też oznaczałoby to, że Punch miałby szanse nawet jakoś przyjąć się w Europie, nie będąc aż tak mikroskopijnym, jak większość przeznaczonych na rynek indyjski crossoverów. Pytanie tylko, jak wiele osób skusiłby niewysilony silnik benzynowy i 5-biegowy manual, zamknięte w nadwoziu SUV-a, a jak wielu odstraszyłoby logo na masce...