REKLAMA

Tych pięć superpopularnych samochodów za pół roku idzie do kosza. Pozbądź się ich dziś

Oto pięć superpopularnych wciąż na rynku samochodów, które za pół roku idą do kosza. W tym wpisie odpowiem też na pytanie: „po co miałbym się pozbywać, skoro strefy czystego transportu będą tylko w Warszawie i Krakowie?”

Tych pięć superpopularnych samochodów za pół roku idzie do kosza. Pozbądź się ich dziś
REKLAMA
REKLAMA

Rynek produktów to bardzo delikatny organizm. Widać to choćby po kursach akcji, które szaleńczo zwyżkują lub zniżkują często na bazie plotek, niesprawdzonych informacji lub po prostu nastrojów inwestorów. Podobnie jest z każdym rynkiem, gdzie nie ma ścisłych regulacji, a ceny ustala popyt i podaż. Wystarczy lekki spadek popytu i nieznaczna nadpodaż, żeby ceny danego produktu spadły drastycznie. Z taką sytuacją będziemy mieli do czynienia już bardzo niedługo: ceny starszych aut z dieslem zjadą do poziomu bliskiego zeru. Wystarczy, że zmniejszy się grupa odbiorców – dość znacząco, bo o Warszawę, Kraków i Wrocław – a jednocześnie nastąpi znaczny wysyp tych pojazdów w ogłoszeniach. Jeśli nie pojadą za wschodnią granicę, to bardzo mało kto będzie chciał kupić sobie z własnej woli samochód ograniczony terytorialnie. To tak, jakby chcieć kupić sobie telefon, z którego nie można dzwonić w środy. Może jest tańszy, ale po co to komu?

Oto pięć bardzo popularnych aut, których zaraz nie będzie

Po pierwsze: Volkswagen Passat B5 TDI. Kiedyś król polskich dróg, zwłaszcza z dieslem – teraz zostaną tylko egzemplarze benzynowe. W ogłoszeniach wciąż jest prawie 900 (!) Passatów z silnikiem wysokoprężnym, głównie generacji B5, ale w nowe kryteria łapie się też pierwszy rok produkcji modelu B6. W wielu przypadkach są to pełnosprawne samochody, które dalej mogłyby służyć do robienia pożytecznych rzeczy, ale po co, skoro można je zezłomować i kupić nowe, elektryczne.

Po drugie: Volkswagen T5. O T4 już nawet nie mówię, one w większości już wyginęły lub opuściły Polskę. Model T5 jest jednak nadal powszechnie spotykany, a jego początkowa forma z lat 2003-2005 będzie zakazana do użytku w największych miastach Polski. W ogłoszeniach jest ponad 600 sztuk Transportera, Caravelle i Multivana starszych niż rok 2006, często są to auta z zabudową specjalistyczną, albo kampery, często po prostu pojazdy służące do codziennej pracy w usługach. Użytkownicy tych aut zostaną najsilniej dotknięci „ekowykluczeniem”, ponieważ będą zmuszeni do ich wymiany lub do rezygnacji z własnej działalności.

olx vany 7-osobowe

Zapomnijcie o BMW E60/E61 sprzed liftingu

E46 to już w ogóle pomijam – żadne wysokoprężne BMW serii 3 tej generacji nie będzie „legalne” w wyznaczonych ekostrefach, więc jego ceny zrobią skok na główkę, ale podobnie stanie się z wczesnymi rocznikami modelu E60 i E61, czyli serii 5, która debiutowała w roku 2003. Pojazd ten widuje się na ulicach codziennie i to w dużych ilościach, ponieważ mimo swoich wad, E60 do dziś przekonuje niebywale trwałymi silnikami 3.0 d. Nie boję się powiedzieć, że trzylitrowy diesel od BMW (typ M57) to najlepszy „duży” diesel, jakiego skonstruowano w ogóle. No to możecie mu mówić „auf wiedersehen”. A w ogłoszeniach jest ich jeszcze pięćset. W samych ogłoszeniach, nie w ruchu...

bliźniacze tablice rejestracyjne

Ciekawa sytuacja jest z Peugeotem 407 HDi

Peugeot jako pierwszy postawił na diesle z FAP - Filtre A Particules, czyli filtrem cząstek stałych. Takie diesle znajdziemy w przedliftowych Peugeotach 407. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, ponieważ mają... zły rocznik. I tym sposobem właściciele Peugeotów 407 z lat 2004-2005 mogą wyrzucić je do kosza, nawet jeśli nadal posiadają działający FAP, a użytkownicy nowszych 407-mek nie muszą się martwić o nic, nawet jeśli FAP już wycięli. Które auto truje bardziej: to z 2007 r. bez FAP, czy to z 2004 r. z FAP? Nie odpowiadajcie, to pytanie retoryczne. Podobnie jak pytanie „co my mamy zrobić?” zadawane sobie przez ludzi, którzy kupili diesla z filtrem, bo mniej truje. Analogiczna sytuacja jest z modelem 307; sprawdziłem, że samej 407-mki z HDi sprzed roku 2006 jest do sprzedania ok. 250 sztuk, a 307 - prawie drugie tyle.

Peugeot 407

Volvo V70 też dziękujemy

Użytkownicy Volvo słyną z tego, że swoje auta użytkują długo, ponieważ są nadzwyczaj trwałe. Nie muszę ich kochać, żeby docenić je za solidność. V70 drugiej generacji (od 2000 r.) było - i jest - samochodem niebywale udanym pod każdym względem. Bezpieczne, dobrze zabezpieczone przed korozją, z trwałymi silnikami 2.4 D konstrukcji Volvo o 5 cylindrach. Może konkurenci mieli większe bagażniki, ale V70 też daje radę. I co? I nic, możecie już wystawić ogłoszenie z autotłumaczeniem na ukraiński, bo wasze V70-tki będą miały zakaz wjazdu, którego obszar z każdym rokiem będzie się poszerzał. Korporacje kupiły sobie nasze władze na własność i wykończą nas za to, że niedostatecznie szybko wyrzucamy ich produkty. Volvo powinno się wstydzić. Jak można było wyprodukować tak zbytecznie solidny wóz jak V70 2.4 D?

Ten poniżej to V70R, ale i na niego przyjdzie kres.

Volvo V70R używane

Podsumowanie

Zatrzymać tego się nie da. Jedynym sposobem jest pozbycie się samochodu w ogóle i korzystanie z transportu samochodowego jako usługi. Wtedy nie będziemy musieli się martwić o zmieniające się stale ekorestrykcje. Nie będziesz mieć nic, bo korporacje będą mieć wszystko, i wtedy będziesz, teoretycznie, szczęśliwy, chyba że im podpadniesz. A tymczasem wystaw swojego diesla sprzed 2006 r. na sprzedaż jeszcze dziś, to może zdążysz go sprzedać za wartość większą niż wynosi jego masa razy cena złomu za kilo.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA