Skaj to jest limit. Nowy Defender z V8 kontra rywale na bogato i bez sensu
W tym przeglądzie rynku nie spodziewajcie się zdrowego rozsądku. Będą samochody z V8 i wielkie nadwozia. Absurd poziom 9322. Dlaczego 9322? Żeby było absurdalnie.
Pisząc ten tekst, odpaliłem sobie w tle piosenkę zespołu Kombi pod tytułem „Bez ograniczeń”. Tak, to ten z czołówki programu „5, 10, 15” (czy ktoś go jeszcze pamięta?). Zrobiłem to, mimo że w poniższym przeglądzie nie pojawi się żadne kombi.
Ale będzie bez ograniczeń
Sky is the limit, czyli nie będzie tu tapicerek ze skaju, ha ha. Nie będziemy też zwracać zbyt mocno uwagi ani na cenę, ani na praktyczność samochodu. Im mocniejszy, droższy, bardziej paliwożerny, większy i bardziej absurdalny, tym lepiej. To nie będą auta dla tych, którzy dokonują wyborów z kalkulatorem w ręce. Przydałoby się mieć też duży garaż. Uwaga: niektóre z tych wozów trzeba będzie sprowadzić sobie z jakiegoś przyjemnego, ciepłego kraju. Zaczynamy.
Land Rover Defender V8
Co go wyróżnia: nie można już chyba powiedzieć, że silniki V8 w Europie „odchodzą do lamusa”. One już tam po prostu trafiły, ale Land Rover nic sobie z tego nie robi. Na kilka lat przed oficjalnym „przejściem na elektryczność”, możemy usłyszeć łabędzi śpiew pięciolitrowego motoru z kompresorem. Efekt? 530 KM, okolice pięciu sekund do setki i aż 240 km/h prędkości maksymalnej. To tak, jakby pędzić budką ochroniarza. Zadanie dla odważnych.
Najlepsza konfiguracja: wersja krótka, oczywiście
Gdzie go szukać: nawet i w Polsce, ale jeszcze nie teraz.
Ile trzeba wydać: cen nie podano, ale warto odłożyć sobie co najmniej 400 tysięcy. Lepiej mieć w zapasie jeszcze kolejną setkę.
Absurdalność: 6/10
Mercedes-AMG G 63
Co go wyróżnia: głupie pytanie! Mercedes G jest od dawna jednym z najbardziej absurdalnych wozów na rynku, a im mocniejszy ma silnik, tym bardziej poziom absurdu rośnie. Na szczęście nowa generacja nie ma już ochoty przewracać się na każdym zakręcie, jest też większa w środku i wygodniejsza. Wygląd: nadal doskonały, poza tym drzwi ciągle trzeba zamykać z całej siły, a dźwięk ryglowania zamków brzmi jak przeładowanie karabinu. Wersja G 63 AMG ma 585 KM. Szkoda, że w gamie nie ma już G 65 z motorem V12.
Najlepsza konfiguracja: poszedłbym w klasyczną czerń, ale wybór kolorów jest większy niż w paczce żelków.
Gdzie go szukać: w najbliższym salonie Mercedesa
Ile trzeba wydać: od 800 tysięcy w górę. Da się dojść do miliona, ale G 63 i tak jest najlepiej sprzedającą się wersję tego modelu. Jak szaleć, to szaleć – mówią klienci i nawet nie patrzą na diesla albo „kompromisową” odmianę 500.
Absurdalność: 5,5/10, ale w wersji 6x6 albo 4x4^2 byłoby więcej. Z V12 też.
Nissan Patrol/Armada 5.6
Co go wyróżnia: gargantuiczne wymiary, olbrzymi silnik (5.6 V8, 400 KM), osiem miejsc w środku, no i legendarna nazwa. Mężczyźni, którzy spędzają każdy weekend, wygrzebując swojego starego Nissana Patrola z błota, raczej nie docenią nowej generacji, ale trzeba przyznać, że ma coś w sobie. Z tego co widziałem na YouTube, nieźle sprawdza się też na pustyni albo… podczas jazdy na dwóch kołach. Na Bliskim Wschodzie naprawdę mocno przygrzewa słońce, ponieważ jest to jedna z ulubionych rozrywek tamtejszych kierowców.
Najlepsza konfiguracja: oczywiście z napędem tylko na tył. W sam raz, żeby wpaść na zlot fanów Patrola.
Gdzie go szukać: jeśli chcesz mieć napis „Patrol” na tylnej klapie, połącz kupno auta z wakacjami np. w Dubaju. Jeśli możesz mieć Nissana Armadę, spełnij amerykański sen.
Ile trzeba wydać: Od 52 600 dolarów za wspaniałą odmianę z V8 i RWD w Stanach Zjednoczonych.
Absurdalność: 7/10 w wersji z napędem na tył. Szkoda, że w ofercie nie ma już Patrola Nismo.
Jeep Wrangler Rubicon 392
Co go wyróżnia: Kanciaste nadwozie, brak szyb i V8 – i to takie o naprawdę potężnej pojemności, czyli 6.4. Moc to 470 KM, co nasuwa mi oczywiste obawy o zachowanie tak mocnego Wranglera na drodze. Z drugiej strony, Jeep na pewno będzie miał wystarczająco dużo siły, by wygrzebać się nawet z najgłębszego piachu. Przyspieszenie od zera do 60 mil na godzinę: 4,5 sekundy. Ten parametr wystarczy większości Jankesów. Raczej niespecjalnie interesują się tym, czy Rubicon w ogóle skręca.
Najlepsza konfiguracja: ze zdejmowanym dachem i czymś, co Amerykanie nazywają „half-doors”, czyli z drzwiami bez ramek.
Gdzie go szukać: in the USA, oczywiście
Ile trzeba wydać: jeszcze tego nie wiadomo, bo odmiana Rubicon 392 zadebiutuje w dalszej części roku.
Absurdalność: 8/10
Shelby F-250 Super Baja
Co go wyróznia: to idealny samochód miejski. Mały, zwinny, wszędzie się nim zaparkuje. A tak poważnie: Shelby na serio wzięło się za modyfikację Forda F-250. 37-calowe opony i przerobione, podwyższone zawieszenie to jedno. Drugie to zmiany wizualne, z których najważniejsze są potężne listwy LED, oślepiające wszystkich w promieniu ośmiu hrabstw. Shelby F-250 Super Baja jest też jedynym w zestawieniu autem z silnikiem Diesla. Oczywiście, jako że to Ameryka, nie mówimy o żadnym czterocylindrowym silniczku, tylko o dieslu V8 6.7. Rozwija 475 KM przy 2600 obrotów na minutę i 1423 niutonometry momentu obrotowego. Tysiąc. Czterysta. Dwadzieścia. Trzy. Niutonometry.
Najlepsza konfiguracja: Każda, która będzie zaparkowana na dachach samochodów sąsiadów. Możesz też odholować ich dom na działkę obok.
Gdzie go szukać: W Bangladeszu. Ha, ha. Oczywiście, że w Stanach!
Ile trzeba wydać: 125 805 dolarów. Dorzuć jeszcze trochę na kurs na kategorię C.
Absurdalność: 9/10
Czym się wyróżnia: Już standardowy RAM to całkiem szybkie auto, szczególnie biorąc pod uwagę jego wymiary. Długość to jedno, ale bardziej doskwiera szerokość. Nie polecam jechania tym wozem środkowym pasem w mieście, gdy lewym porusza się autobus, prawym ciężarówka, a droga zakręca. Ale 400-konny motor 5.7 Hemi nie każdemu wystarcza. Wersja TRX ma niewiele większą pojemność („skromne” 6.2), ale moc… no cóż. Wynosi 702 KM. To najmocniejszy pickup świata, a sam producent opisuje go jako „szczytowego drapieżnika” w tym segmencie. Osiąga 60 mil na godzinę w 4,5 s. Ciekawostka: specjalny system wykrywa, kiedy RAM TRX skacze i dostosowuje wtedy ustawienia zawieszenia tak, by zapewnić optymalne lądowanie. Z telemarkiem.
Najlepsza konfiguracja: z LPG. Na pewno będzie się dało zamontować odpowiednią instalację.
Gdzie go szukać: już niedługo dostępny w Polsce!
Ile trzeba wydać: 400-500 tysięcy złotych.
Absurdalność: 10/10
A teraz jadę przejechać się zwykłym, europejskim, malutkiem SUV-em, czyli VW Touaregiem R. Przy samochodach opisanych wyżej wypada naprawdę skromnie.