Strażacy ostrzegają – auta elektryczne powinny zniknąć z podziemnych parkingów
Brak przeszkolenia, brak sprzętu, ogromne ryzyko – belgijscy strażacy postulują wprowadzenie objęcia samochodów elektrycznych tymi samymi zakazami parkowania co auta z LPG.
Eric Labourdette – szef jednego z największych belgijskich związków zawodowych straży pożarnej – w wywiadzie dla brukselskiego La Capital zwraca uwagę na konieczność prawnego uregulowania możliwości parkowania samochodów elektrycznych w garażach podziemnych.
To jedna z konsekwencji piątkowego pożaru w którym VW ID.3 spłonął doszczętnie niszcząc część parkingu odziemnego w centrum Brukseli. Przyczyny wystąpienia pożaru są jeszcze badane, podobno samochód po prostu stał, nie był podłączony do ładowarki. Szczęśliwie w pożarze nikt nie ucierpiał, auto stało na poziomie -3, parking był pusty, więc nie ucierpiały też inne pojazdy.
Parkowanie samochodów elektrycznych to palący problem
Oczywiście samochody elektryczne płoną znacznie rzadziej niż spalinowe i to nie tylko biorąc pod uwagę wartości bezwzględne, ale również w przeliczeniu na 100 tys. sprzedanych egzemplarzy. Według francuskiego AutoinsuranceEZ tamtejsze statystyki wyglądają następująco:
Ale jak przyjdzie co do czego i ten samochód elektryczny jednak się zapali, to sytuacja robi się bardzo skomplikowana. Po pożarze w Brukseli mówi się o uszkodzeniach stropu, stopieniu betonu – specjaliści będą oceniać stan konstrukcji budynku. Strażacy zwracają uwagę, że to wielkie szczęście, że w sąsiedztwie spalonego wozu nie stały inne auta – gdyby pożar objął większą część parkingu, skutki mogłyby być o wiele gorsze.
Strażacy zwracają uwagę, że wciąż brakuje im przeszkolenia i odpowiedniego sprzętu do gaszenia takich pożarów. Cytowany szef związków zawodowych wspomina też o obawie przed porażeniem prądem, którą ma za każdym razem biorąc udział w podobnej akcji.
Powstaje też problem zanieczyszczeń
Szwajcarskie Federalne Laboratorium Nauki o Materiałach i Technologii EMPA zwraca uwagę na analizy, według których woda gaśnicza i substancje chłodzące wykorzystywane podczas gaszenia, a potem chłodzące wrak w specjalnym zbiorniku, zostają poważnie skażone. EMPA mówi o 70-krotnym przekroczeniu szwajcarskiego limitu dla ścieków przemysłowych. Zaś w sadzy i brudzie pozostałym po gaszeniu pożaru stwierdzono wysokie stężenia tlenku kobaltu, tlenku niklu i tlenku manganu – metali ciężkich, które wywołują silne reakcje alergiczne na niezabezpieczonej skórze. W związku z tym akcją sprzątania po pożarze mogą zajmować się wyłącznie zawodowcy w specjalnych kombinezonach ochronnych.
Wszystko to sprawia, że strażacy nalegają, by samochody elektryczne objąć takimi ograniczeniami jak auta zasilane LPG – zabronić im parkowania w garażach podziemnych, przynajmniej do czasu opracowania i wprowadzenia do użytku odpowiednich instalacji gaśniczych, które mogłyby pomóc w szybkim opanowaniu ewentualnego pożaru.
Abstrahując od tego wypadku i ogólnego zagrożenia spowodowanego wybuchem ewentualnego pożaru w garażu podziemnym, sytuacja wygląda dość patowo. Najpierw ktoś wymyślił, że żeby nie zaśmiecać miast widokiem samochodów, trzeba wszędzie gdzie się da wybudować parkingi podziemne. Potem ktoś inny wymyślił, że można zasymulować troskę o środowisko zachęcając/zmuszając ludzi do wymiany samochodów spalinowych na elektryczne. A teraz ktoś jeszcze inny chce zakazać tym samochodom elektrycznym, idealnym do jazdy po mieście, wstępu na te wcześniej przygotowane garaże. Co będzie następne?