REKLAMA

Do oferty Renault wróciła hybryda plug-in. Oto, co pewnie kupisz zamiast niej

Nazywa się Rafale E-Tech 4x4 300 i jest SUV-em-coupe. Chciałbym wierzyć w to, że ten samochód ma jakąś starannie opracowaną i wyselekcjonowaną grupę zainteresowanych klientów, bo inaczej cała inżynieryjna para może pójść w gwizdek.

Do oferty Renault wróciła hybryda plug-in. Oto, co pewnie kupisz zamiast niej
REKLAMA

Jesteś gotów wydać do 250 tys. zł na nowe auto (uwzględniając oczywiście rozmaite możliwe formy finansowania) i masz twarde kryteria:

REKLAMA
  • żadnych niemieckich marek premium
  • tylko hybryda plug-in
  • musi mieć trzy cylindry

Idealnie. Właśnie znalazłeś/aś się w grupie potencjalnych nabywców Renault Rafale E-Tech 4x4 300. Najniższa cena za ten wóz bez żadnych opcji i z poziomem wyposażenia esprit Alpine to 226 900 zł. Jeśli wybierzesz wariant atelier Alpine, cena wzrośnie do 248 900 zł. Po kilku ruchach w konfiguratorze doszedłem do 273 900 zł, co jest chyba najdroższym osobowym Renault w Polsce jak do tej pory. Można jednak przyjąć, że nie każdy będzie chciał wykładać 7500 zł na dwukolorowy lakier czy 7000 zł na panoramiczny dach i pozostać przy założeniu, że Rafale E-Tech 4x4 300 kosztuje ok. 260 tys. zł. Renault w konfiguratorze podaje wstępną ratę miesięczną na poziomie 2400 zł, ale to przy wkładzie własnym 50 tys. zł i wykupie w kwocie 176 tys. zł, czyli wychodzi, jakbyśmy płacili 225 tys. zł do ręki, a pozostałe 35 tys. zł było w kredycie. Czegoś tu nie rozumiem, wydaje mi się, że podawanie raty kredytu za samochód, podczas gdy ten kredyt obejmuje zaledwie kilkanaście procent wartości pojazdu, jest bez sensu.

Renault Rafale E-Tech 4x4 300 ma w wyposażeniu wszystko oprócz wyświetlacza przeziernego

Za ten jeden gadżet trzeba dodatkowo dopłacić. Poza tym jest to standardowa i dobrze znana hybryda plug-in. Auto ma dwa źródła napędu, tj. spalinowe i elektryczne. Silnik spalinowy to 3-cylindrowy 1.2 Turbo 150 KM, silniki elektryczne są aż trzy - po jednym dla każdej osi plus tzw. prądnicorozrusznik. Zsumowana moc wszystkich silników to aż 150+136+68+34 = 388 KM, ale tego się tak prosto nie dodaje, trzeba uwzględnić straty i dlatego ostatecznie wychodzi 300 KM. A to podobno pozwala rozpędzić się do 100 km/h w 6,4 s, oczywiście o ile dostępna jest cała moc silników elektrycznych – ciekawe jak jeździ Rafale gdy musi je napędzać tylko spalinowy 1.2 150 KM.

Do tego skrzynia automatyczna Multi-Mode i duży akumulator trakcyjny o pojemności aż 22 kWh, dzięki któremu da się przejechać nawet 100 km na samym prądzie. Renault zachwala, że zasięg tego pojazdu ma przebić 1000 km. Zużycie paliwa zaś wynosi pół litra na 100 km. Rozumiecie, tylko pół litra - pod warunkiem, że macie stale naładowany akumulator główny, no bo bez niego to takiego wyniku się nie osiągnie.

Ale nieważne, zobaczmy, z czym musi się mierzyć ten samochód na rynku

Wziąłem pod uwagę same hybrydy i odciąłem ciosem maczety niemieckie marki premium, uznając że bardzo mało kto będzie rozważał „może by tak BMW, a może jednak Renault?”.

Na przykład taki Hyundai: ma w ofercie model Santa Fe, który prezentuje się (moim zdaniem) rewelacyjnie, ale jeśli chcemy hybrydę plug-in to w ogóle jakakolwiek rozmowa zaczyna się od 276 900 zł. Tak, ma 1.6 z czterema cylindrami, czyli Renault lepsze (bo bardziej nietypowe). No i Santa Fe nie wygląda na coupe, raczej na autobus.

Kia Sorento 1.6 PHEV jest dużo tańsza, zaczyna się od 246 tys. zł. Ale napędza ją ten sam silnik 4-cylindrowy co w Santa Fe.

Najbliższym rywalem Rafale pozostaje oczywiście Peugeot 5008 PHEV, który kosztuje odpowiednio 226 lub 241 tys. zł w zależności od wersji wyposażenia. Widać, że ceny skalkulowano tak, aby odpowiadały tym z Renault. Tylko że on też bezczelnie klekocze czwartym cylindrem, który jak wiadomo, jest kompletnie niepotrzebny. Ciekawostka: gdyby wybrać 5008 ze zwykłą hybrydą, będziemy mieli 3-cylindrowego 1.2, ale już jako plug-in dostaje wariant 1.6.

Toyota trochę psuje temat ze swoim RAV4 Plug-In Hybrid, bo jest bardzo nieznacznie droższa od Renault – kosztuje 238 tys. zł w bazowej wersji i 263 tys. zł z wypasem. OK, nie przejedzie 100 km na samym prądzie, ale ma nawet więcej mocy (306 KM) i jest szybsza (0-100 km w 6 sekund). No i ma aż 2,5 litra pojemności. Niemal tyle samo, bo 262 tys. zł trzeba zapłacić za 327-konną Mazdę CX-60 PHEV (też 2,5 litra).

REKLAMA

Znalezienie realnego rywala z 3 cylindrami wydaje się niemożliwe

Volvo? 270 tys. zł za XC60 PHEV, ale ma dwa litry pojemności i 4 cylindry. Nissan? Brak hybryd plug-in. Honda? Mają CR-V z plug-inem (za 240 tys. zł), też dwulitrowe. Jedno trzeba więc oddać francuskiemu producentowi: stworzył samochód jedyny w swoim rodzaju, dla niebywale oryginalnych klientów. Chciałbym zrobić z nimi wywiad.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA