Welurowy SUV Range Rovera w nowym wydaniu nadchodzi. Niestety będzie taki, jak myślicie
Range Rover Velar pierwszej generacji jest na rynku od 2017 roku, więc najwyższy czas, aby otrzymał następcę. Zdaje sobie z tego sprawę również producent, który został właśnie przyłapany na testowaniu nowej odsłony tego SUV-a. Oto wszystko, co na ten moment wiemy.
![Welurowy SUV Range Rovera w nowym wydaniu nadchodzi. Niestety będzie taki, jak myślicie](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2022/11/Range-Rover-Sport-phev-test-202220.jpg)
Land Rover jeszcze do niedawna miał ambitne plany wprowadzenia na rynek do 2026 roku aż sześciu modeli elektrycznych. To się nie udało, ponieważ zgodnie z pierwotnymi założeniami pierwszy model miał trafić w ręce klientów w zeszłym roku, a tak się nie stało. Nie oznacza to jednak, że elektrycznych modeli nie będzie – wręcz przeciwnie. W pierwszej kolejności nadciągają duży Range na akumulatory oraz nowy Range Rover Velar. Auto zostało właśnie sfotografowane podczas zimowych testów i niestety... nie widać żadnej rury wydechowej. To ostateczny sygnał, że Velar przechodzi na elektryczną stronę mocy.
Nowy Velar nie będzie pierwszym elektrycznym modelem w ofercie Range Rovera, ponieważ ten tytuł przypadnie debiutującemu w tym roku większemu Range Roverowi. Z kolei testowany Velar trafi do klientów najprawdopodobniej dopiero w 2026 roku. Auto będzie za to pierwszym modelem opartym na najnowszej płycie podłogowej dla pojazdów elektrycznych o nazwie EMA.
Range Rover Velar przyłapany na testach
Sfotografowany egzemplarz porusza się w pełnym kamuflażu, ale zdjęcia pozwalają wyciągnąć kilka wniosków. Przede wszystkim nowa generacja kontynuuje sportowy wygląd, z którym Velar kojarzony jest od swojej premiery. Świadczy o tym nisko opadająca linia dachu oraz zwężająca się ku tyłowi wysokość okien. Szczególnie niska jest tylna szyba, która opada pod dużym kątem. Co ciekawe, za tylną szybą projektanci zdecydowali się na montaż wąskiego, poziomego panelu, który może nieco przypominać nawiązanie do tyłu limuzyny. Profil nowego Velara skłonił nawet niektórych do spekulacji na temat potencjalnego trzeciego rzędu siedzeń, ale na tym etapie to jedynie domysły – szczególnie że obecna generacja jest 5-osobowa.
Z przodu wyraźnie widać charakterystyczną dla Range Rovera maskę zachodzącą na przednie błotniki oraz skrywające się pod kamuflażem wąskie reflektory. Ciekawe jak zostanie rozwiązana kwestia grilla, bo egzemplarz przyłapany na testach ma z przodu zaciemnienia przypominające komplet wlotów powietrza znany z aut spalinowych. To raczej tylko i wyłącznie imitacje mające zmylić podglądaczy, bo jak wiemy, nie są one zbytnio przydatne w samochodach elektrycznych. Brak wlotów i grilla stał się w pewnym sensie wyróżnikiem aut zasilanych prądem i spodziewam się jakiegoś wygładzenia "skóry twarzy".
Mnie najbardziej podobają się obręcze czarnych, aluminiowych felg. Są bardziej porysowane niż zeszyt na bazgroły mojego 6-letniego synka. I nie próbujcie mi wmawiać, że to tylko przyklejony śnieg – nie kupuję tego nawet przez sekundę.
Nowy Velar będzie musiał zmierzyć się na rynku ze swoim głównym rywalem – elektrycznym Porsche Macan. Niemiecki SUV oferowany jest w czterech wariantach mocy, od 340 do 639 KM. Ceny podstawowej wersji SUV-a Z Zuffenhausen zaczynają się od 370 tys. zł. Jak w te realia wpasuje się brytyjski konkurent? Przekonamy się, ale mam nadzieję, że wyspiarze nie pożałują koni mechanicznych. Nie liczyłbym jednak, że cena nowego Velara pozwoli na skorzystanie z rządowego programu NaszEauto.