REKLAMA

Mekka jednośladów całkowicie lekceważy ich badania techniczne. To tak się da żyć?

W Portugalii nie zamierzają się przejmować problemem tak błahym, jak obowiązkowe badania techniczne jednośladów.

Mekka jednośladów całkowicie lekceważy ich badania techniczne. To tak się da żyć?
REKLAMA

To się spodoba obrońcom wolności, ludziom, którzy każdą formę kontroli państwa postrzegają jako zamach na ich cośtam. Zupełnie, jakby ludzie kiedykolwiek byli wolni i jest to jakiś stan naturalny, do którego trzeba wrócić. Na pewno ucieszy ich portugalska postawa wobec badań technicznych motocykli i skuterów. Można ją skrócić do: nie.

REKLAMA

Motocykle bez badań technicznych w Portugalii

Nowe przepisy miały wejść w życie od stycznia 2025 r., ale im przeszło. A konkretnie to parlamentarzystom przeszła chęć wsparcia. Parlament zagłosował przeciwko obowiązkowym badaniom technicznym dla jednośladów.

Portugalscy motocykliści się cieszą, bo przez rok walczyli, żeby przeciągnąć linę na swoją stronę. W Portugalii nie sposób przejść przez ulicę, by nie potknąć się o jakiś jednoślad. Klimat jest sprzyjający, więc jest to tam normalny, całoroczny środek transportu. Nasycenie jednośladami jest olbrzymie, więc obowiązkowe badania, szczególnie jeśli byłyby okresowe, przyniosłyby prawdziwą rewolucję. Zapewne bardziej formalną, niż służąca wyeliminowaniu z ruchu niesprawnych pojazdów. Ale badań nie będzie. Wybrali wolność stanu technicznego pojazdów.

W Polsce badanie jednośladów bywa lekceważone, ale motocykle to u nas pojazdy turystyczne. Ostatnio popularność zdobyły skutery, które faktycznie jeżdżą cały rok, ale tylko dlatego, że ludzie chcą, by cały rok dowożono im jedzenie. U nas mało kto wsiada na motocykl już we wrześniu. W Portugalii motocykl jest jak samochód, tylko taki mniejszy, a jakoś nie chcą sprawdzać, czy nie jest jeżdżącą katastrofą.

Badanie techniczne jednośladu w Polsce

Badałem swoje jednoślady i nigdy nie była to szczególnie drobiazgowa kontrola. Widać było, że diagnosta nie bardzo ma pomysł, co ma wykonać na ścieżce. Po sprawdzeniu numeru VIN, klaksonu i ustawienia świateł oraz bliżej niezidentyfikowanych czynnościach, rozstawaliśmy w pokoju, a ja rozstawałem się z 62 zł. Zapewne przyczyną gładkiego przebiegu było to, że pojazdy były świeżutkie i nie były tuningowanymi ścigaczami, z wiadrem zamiast układu wydechowego. W Polsce badania techniczne jednośladów wyglądają tak:

  • pierwsze badanie należy wykonać przed upływem 3 lat od pierwszej rejestracji
  • następne po 2 latach
  • a kolejne już co roku

Nie brak też głosów, że diagnosta potrafi znęcać się nad przerobionym motocyklem. Znęca, czyli nie przepuszcza ewidentnej kpiny z przepisów dla świętego spokoju. To na pewno boli osoby, które lubią uprawiać nocny terror, bo ktoś psuje im zabawę. Też chciałyby mieć spokój, jak w Portugalii.

Powiedz, że się boisz:

Walka o ideały

Zapewne spodobałyby im się słowa portugalskiego stowarzyszenia motocyklistów, które ciesząc się z braku badań technicznych, odwoływało się do obrony ideałów.

REKLAMA

Argumenty takie jak ten, że awarie odpowiadają za zaledwie 0,3 proc. przyczyn wypadków, jednak brzmią rozsądniej - takie były przytaczane w mediach. W portugalskiej prasie trwała zażarta dyskusja do samego końca. Zamiast o badania, wnoszono o poprawę infrastruktury drogowej, lepszą edukację i szkolenia oraz zmniejszenie opłat ponoszonych motocyklistów. Dziwne, że nikt nie wnosi o to, żeby jeździć powoli.

Burzliwa dyskusja powróci jeszcze do Portugalii, bo ogólnoeuropejski trend jest taki, by takie sprawy ujednolicać. Dobrze przeprowadzone badanie techniczne ma sens. Ale można się nieco zezłościć, gdy 62 zł płaci się za to, by diagnosta sobie potrąbił. Dobre badanie, to takie, którego kierowca się boi. Nie wierzę, że portugalscy politycy kiedykolwiek będą chcieli z własnej woli straszyć swoich wyborców na jednośladach, ale temat jeszcze wróci.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA