Kiedy pieszy ma pierwszeństwo poza przejściem? Przy obecnym stanie przepisów – nie tak często
Piesi z nosami w smartfonach, wbiegający na pasy, wychodzący zza samochodów albo kierowcy z telefonami przy uchu, ignorujący znaki... kto z nas nie zna tych sytuacji. Czasem odnoszę wrażenie, że zdrowy rozsądek w uczestnikach ruchu drogowego powoli zanika. Po obu stronach.
Kierowcy mają wiele pretensji do pieszych, a piesi do kierowców. Przyjrzyjmy się jednak sytuacji, w której dochodzi do potrącenia i spróbujmy ocenić, kto doprowadził do wypadku.
Zacznijmy od tego, w jakich sytuacjach pieszy ma pierwszeństwo.
Wbrew pozorom, tych sytuacji nie ma aż tak dużo. Przede wszystkim pieszy ma pierwszeństwo na przejściu dla pieszych, ale dopiero w momencie, kiedy się na nim znajdzie.
Były próby wprowadzenia zmian w przepisach, wedle których pieszy miałby pierwszeństwo już w chwili zbliżania się do przejścia, ale na razie pozostaje to w sferze planów.
Pieszy ma także pierwszeństwo przed pojazdami w strefie zamieszkania, gdzie może korzystać z całej szerokości drogi.
Inną kwestią są osoby niepełnosprawne. Te zawsze mają pierwszeństwo, nawet jeśli są poza przejściem. Niezatrzymanie pojazdu w celu umożliwienia przejścia przez jezdnię osobie niepełnosprawnej, używającej specjalnego znaku lub osobie o widocznej ograniczonej sprawności ruchowej, może skutkować mandatem w wysokości 350 zł oraz 10 punktami karnymi.
Czego pieszy na pewno nie może?
Tutaj znów oddajmy głos ustawie Prawo o ruchu drogowym.
Zabrania się także:
- wchodzenia na jezdnię spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi;
- przechodzenia przez jezdnię w miejscu o ograniczonej widoczności drogi;
- zwalniania kroku lub zatrzymywania się bez uzasadnionej potrzeby podczas przechodzenia przez jezdnię lub torowisko;
-przebiegania przez jezdnię;
- chodzenia po torowisku;
- wchodzenia na torowisko, gdy zapory lub półzapory są opuszczone lub opuszczanie ich rozpoczęto;
- przechodzenia przez jezdnię w miejscu, w którym urządzenie zabezpieczające lub przeszkoda oddzielają drogę dla pieszych albo chodnik od jezdni, bez względu na to, po której stronie jezdni one się znajdują.
Za to wszystko można nawet dostać mandat. W przypadku wejścia na torowisko przy zamkniętej zaporze mandat może być naszym najmniejszym problemem.
Spójrzcie jednak na poniższy film (uwaga, nieco przerażający)
Widać na nim samochód, który chce wyjechać z drogi podporządkowanej, oraz idącą o lasce 79-letnią staruszkę. Kierująca fordem najprawdopodobniej patrzy w lewo, by upewnić się, że może jechać. Być może też piesza znalazła się akurat za słupkiem i nie można było jej dostrzec. Dochodzi do potrącenia, które – chociaż przy małej prędkości – wygląda nieprzyjemnie.
Jak informuje policja, poszkodowana piesza z urazem kończyn dolnych została przewieziona do szpitala. Kierująca autem była trzeźwa.
Pytanie brzmi, kto jest winny tej sytuacji? Samochód stoi na przejściu dla pieszych, więc w tej sytuacji trudno mówić o pierwszeństwie staruszki na pasach. Owszem, możemy użyć sformułowania „obręb przejścia dla pieszych”, co narzuca kierowcom zachowanie szczególnych środków ostrożności.
Z drugiej strony starsza pani pewnym krokiem weszła wprost pod maskę samochodu. A wystarczyło chwilę poczekać lub przejść za autem. Wielu pieszym wydaje się bowiem, że kierowca zawsze ich spostrzeże, a auto zatrzyma się w miejscu.
Czasem mam wrażenie, że znana od lat zasada „spójrz w lewo, potem w prawo i znów w lewo” odeszła już do lamusa i teraz albo w ogóle nie uczy się dzieci właściwego (i bezpiecznego!) przechodzenia przez ulicę, albo wmawia, że zawsze mają pierwszeństwo. Ja z kolei zawsze powtarzam, że lepiej być nadmiernie ostrożnym, niż mieć na grobie wyryte „miała pierwszeństwo”.
W powyższej sytuacji obie strony nie zachowały należytej ostrożności, ale gdybym miała obstawiać, to policja ukarze jedynie kierującą fordem.