REKLAMA

Piesza jest tak zajęta telefonem, że nie widzi ambulansu. Gdyby ją potrącił, karetka byłaby na miejscu

Piesza nie ustąpiła pierwszeństwa karetce, bo ważniejsza była rozmowa przez telefon. Czy załoga karetki powinna ją przejechać?

piesza nie ustąpiła karetce
REKLAMA
REKLAMA

Wielu ludzi twierdzi, że telefony nas ogłupiają, że osłabiają naszą koncentrację i że powodują zagrożenie. Niektórzy dodają do tego rzekome szkodliwe działanie dla zdrowia ze względu na emitowane pole elektromagnetyczne, ale ten aspekt pominiemy. Rok temu w Polsce zmieniły się zasady pierwszeństwa pieszych przy przejściach, co nie spodobało się wielu kierowcom. Podnosili argument, że na drogach pełno jest pieszych zombie, którzy nie patrzą się na drogę, bo zajmują się kilkoma calami wyświetlacza telefonu. Mieli oni masowo wpadać pod samochody, przez co dobrzy kierowcy mieli mieć problemy. Do tej pory uważałem, że to tylko legendy, które nie mają pokrycia w rzeczywistości, co zresztą potwierdzały policyjne statystyki. Nagranie z Katowic uzmysłowiło mi, że w każdej legendzie jest ziarno prawdy.

Piesza nie ustąpiła pierwszeństwa karetce, bo rozmawiała przez telefon

Nagranie pochodzi z wnętrza karetki i po tym, co obserwuję na ulicach w zupełności nie dziwię się ratownikom, że montują kamery. Film jest z dźwiękiem, więc doskonale słyszymy działające sygnały dźwiękowe karetki. W połączeniu z sygnałami świetlnymi sprawiają, że ambulans staje się pojazdem uprzywilejowanym. Widzimy, że kierowcy zauważają karetkę, próbują ułatwić jej przejazd i wszystko idzie gładko do momentu, gdy ambulans dociera do skrzyżowania z sygnalizacją, na którym znajduje się przejście dla pieszych. Karetka zwalnia, żeby upewnić się, że może bezpiecznie przejechać na czerwonym świetle i wtedy na przejście wchodzi ona — królowa z telefonem. Jest tak zaaferowana rozmową, że nawet nie upewnia się, że może bezpiecznie pokonać przejście. Owszem, ma zielono światło, ale polskie ulice nauczyły mnie, że zawsze lepiej się rozejrzeć, żeby nie paść ofiarą kierowcy, który przejechał na późnym pomarańczowym.

piesza nie ustąpiła karetce

Warto zwrócić uwagę, że kobieta była jedyną osobą w obrębie całego skrzyżowania, która nie widziała i nie słyszała karetki. Inni piesi stanęli, samochody się zatrzymały, tylko ona jedna szła jakby jutra miało nie być. Kierowca karetki zwolnił i poczekał, aż pani opuści przejście i pojechał dalej ratować czyjeś życie. Najlepsze w całej sytuacji jest to, że pani była tak pochłonięta rozmową, że do samego końca niczego nie zauważyła, nic nie wzbudziło w niej podejrzeń, że coś może być nie tak.

Jakie przepisy złamała piesza?

Całe dwa. Pierwszym jest art. 9 ust. 1 prawa o ruchu drogowym, który mówi, że uczestnik ruchu oraz inna osoba, która znajduje się na drodze, są obowiązani ułatwić przejazd samochodowi uprzywilejowanemu, w szczególności poprzez niezwłoczne usunięcie się z jego drogi lub w razie potrzeby poprzez zatrzymanie. Niestety próżno szukać mandatu za ten czyn. Drugim wykroczeniem jest to z art. 14 ust. 8 prawa o ruchu drogowym, które wprost zabrania pieszym korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia lub przechodzenia przez jezdnię lub torowisko, w tym również podczas wchodzenia lub przechodzenia przez przejście dla pieszych — w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni, torowisku lub przejściu dla pieszych. Na filmie doskonale widać, że piesza miała ograniczoną możliwość obserwacji. Mandat za to wykroczenie wynosi 300 zł.

Co ją za to spotka?

Absolutnie nic. Przez chwilę stała się sławna w internecie, ale wątpię, że ktokolwiek będzie próbował ustalić jej personalia, żeby ukarać ją mandatem za popełnione wykroczenie. Piesi mają o tyle łatwiej, że trudniej jest ich zidentyfikować. Może gdyby stała tam policja i widziała całą sytuację, to piesza dostałaby słony rachunek za rozmowę. Być może film stanie się na tyle popularny w internecie, że społeczna presja na funkcjonariuszy wymusi na nich działania. Jeżeli tak się stanie, to będę szczerze zaskoczony.

REKLAMA

Jak temu zaradzić?

Wprowadzić tablice rejestracyjne dla pieszych. Nie da się inaczej niż poprzez edukowanie, że nawet pieszy ma pewne obowiązki wobec innych uczestników ruchu drogowego. Niestety nie ma licencji na chodzenie chodnikami. Szkoda, bo czasem byłaby potrzebna. Być może przydałyby się ostrzeżenia przy przejściach mówiące o tym, żeby odłożyć telefon. Każdy ruch będzie dobry, jeżeli przyniesie wymierne korzyści. A pani powinna się cieszyć, że kierowca karetki nie zastosował metody walki z zombie znanej z filmów, tj. dodanie gazu. Najwidoczniej nie oglądał World War Z lub The Walking Dead.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA