REKLAMA

Nie skupiajmy się na tym, czy ten pies za kierownicą dostanie mandat. Jest inny temat

W Chinach doszło do dziwnej sytuacji, pies prowadził samochód. Wbrew pozorom nie jest to powód do żartów.

Nie skupiajmy się na tym, czy ten pies za kierownicą dostanie mandat. Jest inny temat
REKLAMA

Co mówi nam pies za kierownicą samochodu? Hau, hau, oczywiście, ale dość żartów. W Chinach pies prowadził samochód i nie powinno nas to dziwić.

Pies za kierownicą Chery Tiggo

REKLAMA

Nie wiem, czy przypadkiem ten film nie jest jakimś tragicznym starociem, ale ja zobaczyłem go dopiero teraz. Krótki jest. Widzimy samochód marki Chery — chyba jest to Chery Tiggo 7, ale to nie ma dużego znaczenia - który jedzie w trochę niepewny sposób. Zjeżdża na barierki i w końcu się zatrzymuje, może na jakiejś przeszkodzie. Ktoś otwiera drzwi samochodu i ze środka wyskakuje pies i oddala się pospiesznie. Pies kierował tym samochodem.

Proponuję nie wnikać, w jakich okolicznościach ten pies ruszył sam samochodem. Czy jego właściciel zostawił go wewnątrz auta i udało mu się go uruchomić? A może zakradł się po kiełbasę, gdy drzwi były otwarte, a złośliwie zatrzasnął je za nim kot sąsiada. Jest wielce prawdopodobne, że pies niechcący uruchomił tryb jazdy do przodu i auto pojechało dalej. I o to właśnie chodzi, jest coraz łatwiej ruszyć samochodem.

Nie o psa tu chodzi.

W autach, do których jesteśmy wszyscy przyzwyczajeni, przypadkowe ruszenie autem jest praktycznie niemożliwe, a już na pewno nie jest możliwe przejechanie nim więcej niż dwa metry. W celu ruszenia należy przekręcić kluczyk, często trzymając jednocześnie nogę na pedale hamulca, wcisnąć nogą pedał sprzęgła, a ręką wrzucić bieg. Żeby ruszyć, trzeba dodatkowo zsynchronizować kolejne czynności. Nie do ogarnięcia przez psa, czy dziecko.

Poza wyjątkowymi sytuacjami dziecko, pies, kot, pozostawione w takim samochodzie nie ruszą nim przez przypadek. Może się zdarzyć, że zwolnią hamulec ręczny, gdy auto stoi na wzniesieniu, ale to wciąż dość mało prawdopodobna sytuacja. Zupełnie inaczej sprawy mają się w nowszych samochodach. Najłatwiej jest ruszyć przez przypadek elektrycznym samochodem.

Chodzi o łatwość ruszania.

Producenci maksymalnie ułatwiają proces prowadzący do ruszenia pojazdem. W Teslach po liftingu obecnie zdarza się już tak, że na kierowcę czeka wybrany kierunek jazdy. Nie trzeba odblokowywać auta, bo dzieje się to automatycznie, gdy się do niego zbliżymy, ani uruchamiać systemu (jako odpowiednika włączania zapłonu), wsiadamy i po naciśnięciu hamulca od razu możemy ruszać. Tesla nie jest jedynym producentem, który upraszcza ten proces. Piszę o niej, bo akurat zapamiętałem to jako ekstremalne ułatwienie. Dość popularny jest wymóg wciśnięcia hamulca i przesunięcia selektora, który nie stawia prawie żadnego oporu, bo nie wykonuje żadnej pracy mechanicznej. A to są zupełnie nowe okoliczności dla pozostawiania na moment dzieci w samochodzie.

Byłem przyzwyczajony do tego, że dziecko posadzone dla zabawy za kierownicą wyłączonego samochodu nie narobi szkód. Wystarczy potem poprawić dźwigienki, by nie zostać z włączonym kierunkowskazem, czy światłami. Ale gdy raz posadziłem syna za kierownicą samochodu testowego, uświadomiłem sobie, jak niewiele dzieli go od przypadkowego ruszenia autem. Ruszyłby i niewiadomo kiedy by się zatrzymał.

REKLAMA

W Europie auto powinno w końcu się zatrzymać, po wykryciu nieuwagi kierowcy, ale to wciąż wiele metrów nieskrępowanej jazdy, jeśli wcześniej samochód w nic nie uderzy. Skutki takiego przypadkowego ruszenia, niezależnie, czy zrobiło to dziecko czy psiecko, mogą być tragiczne. Jestem fanem tego łatwego ruszania, po co wykonywać jakieś czynności, jeśli można je pominąć, ale po obejrzeniu tego filmu z psem mam coraz więcej wątpliwości.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-07T10:03:52+02:00
Aktualizacja: 2025-04-06T10:03:07+02:00
Aktualizacja: 2025-04-04T16:19:09+02:00
Aktualizacja: 2025-04-04T10:09:27+02:00
Aktualizacja: 2025-04-03T16:13:44+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA