Oto Volkswagen T1 „Bulli” w wersji foodtruck za jedyne 36 tys. zł. Gdzie jest haczyk?
Przy tej cenie haczyk musi być. Niemożliwe, żeby to było aż tak tanie.
Oto VW T1 foodtruck. Wygląda tak:
Wygląda 99% legitnie/prawilnie/nie idzie poznać. Również zapewne 99% odbiorców uzna, że to prawdziwy Volkswagen T1 w wersji foodtruck. Zapewne mało kto zwróci uwagę na detale, świadczące o tym, że to po prostu tania kopia i podróbka. Zresztą po zmianie klamek i kołpaków byłoby to jeszcze trudniejsze. Na uwagę zasługuje wzruszające wykończenie drzwi rozkładanych od wewnętrznej strony. To znaczy go nie ma, ale to nie szkodzi.
VW T1 foodtruck za 9650 dolarów
Produkuje go firma BELYOO MACHINERY i jest to plastikowa skorupa, w której zabudowano wyposażenie gastronomiczne. Firma Belyoo zajmuje się raczej urządzeniami do małej gastronomii niż samochodami, więc pojazd jest tylko obudową wzorowaną na Volkswagenie T1. Te psie miski zamiast kołpaków wyglądają średnio, nie pokazano też wnętrza, ale zapewne jest uproszczone na maksa, skoro głównym elementem Belyoo-T1 jest jednak zabudowa kuchenna. Nie oznacza to, że pojazd nie może się przemieszczać o własnych siłach – jak najbardziej może, posiada zestaw akumulatorów trakcyjnych i silnik elektryczny o mocy maksymalnej 5,5-6 KM. Pozwala mu to się rozpędzić do 50 km/h i może przejeżdżać małe odcinki z miejsca na miejsce. I tak potrzebuje prądu, żeby kuchenna zabudowa funkcjonowała.
Od dawna twierdzę, że podrabianie aut klasycznych ma przyszłość
W czasach szalonych cen zupełnie zwykłych samochodów zabytkowych ich podrabianie w Chinach jest wręcz nieuniknione i mamy tu piękny przykład takiej sytuacji. Podrobiono oczywiście to, co jest praktyczne, łatwe w podrabianiu z uwagi na prostą stylizację i oczywiście to, na czym można zarobić. Tak naprawdę, „I'm not even mad, it's amazing”.
Spodziewam się powstania manufaktur, w których za odpowiednie pieniądze przygotują nam każdy samochód zabytkowy. Tu mamy przykład niezwykle prosty, wręcz prymitywny, ale to pierwsza jaskółka nadchodzącej neo-retro-wiosny. Nie święci garnki lepią i Chińczycy, czując pieniądze, z przyjemnością wezmą w dłoń koło angielskie, młotek blacharski i spęczarkę do blachy, a za 2 miesiące z warsztatu wyjedzie gotowy Jaguar E-Type z 2,4-litrowym silnikiem od Mitsubishi, lub co bardziej prawdopodobne, na prąd.
Inna rzecz, że ten busik, przy tej cenie, raczej szybko się zwróci. Ludzie będą chętnie podchodzili do takiego straganu z jedzeniem – zwłaszcza w czasach pandemii, bo można wziąć na wynos – ponieważ ładnie wygląda, z daleka przyciąga uwagę i wywołuje pozytywne skojarzenia. Tylko motoryzacyjne świry będą rechotać że hehee, ale podróbka, a właściciel będzie rechotał jeszcze bardziej, licząc zarobione pieniądze.