Oto przypadek Daewoo Statesman. To Opel Omega, który dostał szansę na luksusowe życie
Panie i Panowie, przedstawiam wam luksusową limuzynę Daewoo Statesman. Jeśli nigdy o niej nie słyszeliście, to nie miejcie sobie tego za złe - ten samochód nigdy nie trafił do oferty Daewoo w Polsce. A szkoda...
Daewoo Statesman to samochód, który ma DNA pojazdów koncernu General Motors i trafił do produkcji niedługo po przejęciu marki przez amerykańskiego giganta.
Warto przypomnieć, że u progu nowego milenium GM miało w swoim portfolio Opla i gdy firma zaprojektowała europejską Omegę B, to postanowiła wykorzystać jej płytę podłogową do stworzenia kilku innych aut. Wśród nich było wiele modeli australijskiego Holdena m.in. Commodore, był amerykański Cadillac Catera oraz właśnie Daewoo Statesman. Ten ostatni powstał tylko po to, żeby spróbować utrzymać przy życiu markę Daweoo. W tym celu Statesman miał pełnić rolę luksusowej limuzyny na niektórych rynkach, np. w Korei Południowej.
Być może zastanawiacie się, czy Statesman miał coś wspólnego z lepiej znaną limuzyną Daewoo, czyli modelem Chairman. Śpieszę z odpowiedzią - nic. Chairman bazuje na rozwiązaniach mechanicznych garściami czerpanych od firmy Mercedes-Benz. Statesman to coś zupełnie innego, bo to po prostu Opel Omega w przebraniu Holdena, na które nałożono kolejne przebranie ze znaczkami Daewoo.
Daewoo Statesman ma wielu braci
Konkretnie to Statesman jest bliźniakiem Holdena Commodore typoszeregu VY. Co ciekawe stylistyka wersji Daewoo jest bardziej luksusowa niż ta w Holdenie. Chodzi oczywiście o detale, ale jakże istotne. Na masce Daweoo pojawił się ornament, który wygląda jak jakiś Pokemon. Poza tym grill Daewoo otrzymał stylistykę wodospadu z pionowymi chromowanymi listwami. Kanciaste reflektory są płaskie i wyposażone w żarniki lamp ksenonowych. Daewoo charakteryzuje się również dodatkowymi światłami przeciwmgielnymi zainstalowanymi nisko w przednim zderzaku.
Z zewnątrz Statesman daje jedynie przedsmak luksusu, który czeka na pasażerów w kabinie. Próżno szukać w niej siermiężnych rozwiązań, z których zapamiętaliśmy auta Daewoo w Polsce. Zamiast tego aż się prosi, żeby rzec, Zdzisiek, tu jest jakby luksusowo. Wraz z fotelami obitymi skórą Nappa, drewnianymi wstawkami (również na kierownicy) i dwustrefową klimatyzacją, samochód posiada przednie fotele z regulacją w ośmiu kierunkach, a dzięki dużemu rozstawowi osi zapewnia pokaźną ilość miejsca na nogi pasażerom z tyłu. System audio marki Blaupunkt zawiera zestawy słuchawkowe dla osób siedzących w drugim rzędzie. Wreszcie, w tylnym podłokietniku znajduje się stolik z uchwytami na kubki. Podobno po kilku minutach na tylnej kanapie Statesmana człowiek jest gotów zapomnieć się i pomyśleć, że jedzie Rolls-Roycem. Poprzednie zdanie oczywiście zmyśliłem, ale nie mogłem się powstrzymać.
Konern General Motors sprzedawał w Korei Daewoo Statesmana przez cztery lata od 2003 do 2006 r. Model wyposażony był w 3,6-litrowy silnik V6 współpracujący z pięciobiegową automatyczną skrzynią biegów. Jak widać na zdjęciach prasowych, ten model Daewoo posiadał również przednie i tylne czujniki parkowania oraz kierunkowskazy w lusterkach bocznych - dość prestiżowo, jak na początek pierwszej dekady tego tysiąclecia.
Dziś o Daewoo Statesman nie pamięta już prawie nikt
Poza tym nie ma już aut marki Daewoo, nie powstają również samochody z logo Holden. Pozostał jedynie Opel, ale nie należy już do General Motors i od dawna nie ma w ofercie Omegi. Niemiecka marka zasila teraz szeregi koncernu Stellantis. Nowy właściciel próbuje stawiać na modele w stylu retro, ale póki co nie doczekaliśmy się nowego wcielenia Omegi. Za to świetny koncept Manty GSe pokazuje, że może jeszcze jest nadzieja...