REKLAMA

Oto Opel Manta GSe ElektroMOD. Ma silnik elektryczny, ręczną skrzynię i cyfrowy kokpit

Opel Manta GSe ElektroMOD to fabrycznie przerobiona, stara Manta z nowym, elektrycznym sercem, LED-ami i kilkoma gadżetami. Ciekawe, co by było, gdyby trafiła do sprzedaży.

Opel Manta GSe ElektroMOD
REKLAMA
REKLAMA

Podobno w Niemczech Opel Manta obu generacji przez bardzo długi czas uchodził za samochód dla typowego dresiarza, który montował głośny wydech, zakładał krzykliwe ciuchy i jechał piszczeć oponami pod dyskoteką. Dopiero później Niemcy zaczęli widzieć w Mancie – zwłaszcza pierwszej generacji, z lat 1970-1975 – udany, ładny samochód klasyczny.

To trochę tak, jak w Polsce dzieje się z Calibrą. Kiedyś była wyśmiewana, dziś drożeje, a za ładnym, seryjnym egzemplarzem obejrzy się prawie każdy. Wróćmy do Manty.

Design Manty inspiruje projektantów Opla

Opel Manta GSe ElektroMOD

Nowa Mokka ma przód w stylu Manty A. Ten model stał się ważny dla projektantów, więc teraz wzięli się za niego na poważnie. Stworzyli restomod, czyli wzięli stary model i założyli do niego różne nowe części. Jako że mamy takie czasy, jakie mamy, nie wzięli z magazynu żadnego motoru V6, tylko silnik elektryczny.

Tak powstał Opel Manta GSe ElektroMOD

Jego silnik ma 147 KM. Fani Opla zauważą, że to tyle samo, ile rozwijał motor 2.2, znany np. z Vectry i Astry Bertone. OK, ja też to zauważyłem.

Opel Manta GSe ElektroMOD

Tak czy inaczej, taka moc sprawiła, że Opel Manta GSe ElektroMOD stał się najmocniejszą Mantą w historii. Normalne egzemplarze miały tylko nieco ponad 100 koni.

Opel Manta GSe ElektroMOD

Moment obrotowy silnika wynosi 255 Nm, a akumulator ma 31 kWh. To sprawia, że elektryczna Manta może pokonać ok. 200 km na jednym ładowaniu.

Opel Manta GSe ElektroMOD ma ręczną skrzynię biegów

Dokładniej, kierowca może zmieniać przełożenia albo od razu wrzucić czwórkę, która pełni tu rolę trybu automatycznego. Napęd: jak w „normalnej” Mancie, czyli na tył.

Mantę unowocześniono nie tylko pod kątem napędu. Przód auta wygląda dobrze z reflektorami LED. We wnętrzu pojawiły się też ekrany – takie, jak w nowych, „zwykłych” Oplach. Jest nawet system Bluetooth.

Opel Manta GSe ElektroMOD budzi kontrowersje

„Te próby odwoływania się do własnej przeszłości w połączeniu z nowoczesnością i napędem elektrycznym to najczystszy cringe, jak powiedziałaby moja córka. Jaki jest sens chwalić się tym, że kiedyś zrobiliśmy jakiś koślawy i bezużyteczny elektryczny prototyp, który nie nadawał się do produkcji? Jaki jest sens przerabiania spalinowej Manty na elektryczną zamiast zachowania spalinowej i wyprodukowania po prostu nowego auta elektrycznego?” – napisał w marcu redaktor prowadzący, przy okazji opisywania zapowiedzi tego wozu.

Ja mam trochę inne zdanie. Miło mi przypomnieć sobie Mantę, bo to ładny wóz, a z LED-ami chyba wygląda jeszcze lepiej. Cieszę się też, że Opel jakoś walczy o swoją historię i „niemieckość” pod zarządem Francuzów, bo może dzięki temu dłużej utrzyma się na powierzchni. Może.

REKLAMA

Robienie elektrycznych restomodów na bazie aut zabytkowych uważam za ciekawe i chętnie przejechałbym się czymś takim. Zresztą pewnie i tak od tego wszystkiego nie uciekniemy i za jakiś czas założenie silnika elektrycznego do Jaguara E-Type, Ferrari 250 GTO albo choćby Mercedesa SL R129 będzie jedynym sposobem, by móc wyjechać nimi na drogi i pojechać na zlot.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA