Zapłacisz za parkowanie nawet odwiedzając ciocię. Projekt jest już w Sejmie
Wizyta u krewnych w małym miasteczku nie uchroni was od opłat za parkowanie. W Sejmie pojawił się projekt ustawy, która będzie pozwalała na postawienie parkomatów tam, gdzie się ich nie spodziewaliście.
„Śródmiejską strefę płatnego parkowania ustala się na obszarach zgrupowania intensywnej zabudowy funkcjonalnego śródmieścia, które stanowi faktyczne centrum miasta lub dzielnicy w mieście o liczbie ludności powyżej 100 000 mieszkańców” - tak dziś brzmi art. 13b ustawy o drogach publicznych.
W Sejmie pojawił się jednak projekt nowego brzmienia tego artykułu. Podpisało się pod nim 156 parlamentarzystów m.in. z Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy. Jak brzmi? „Śródmiejską strefę płatnego parkowania ustala się na obszarach zgrupowania intensywnej zabudowy funkcjonalnego śródmieścia, które stanowi faktyczne centrum miasta lub dzielnicy, jeżeli spełnione są warunki, o których mowa w ust., 2, a ustanowienie strefy płatnego parkowania może nie być wystarczające do realizacji lokalnej polityki transportowej lub polityki ochrony środowiska”.
Co to oznacza?
Mówiąc w skrócie - strefy płatnego parkowania będą mogły być wprowadzane także w mniejszych miastach. To oczywiście kwestia odpowiedniej decyzji wydanej przez radę miasta. Ale gdy przepisy na to pozwolą, parkomaty mogą stanąć również w miejscowości, w której mieszka wasza ciocia. Wpadniecie, by ją odwiedzić, a za wycieraczką będzie czekać mandat. Małomiasteczkowy, jak w piosence.
Czy projekt ustawy przejdzie? Droga do postawienia parkomatów w mieścinach i miasteczkach nie jest jeszcze zupełnie prosta - ale szanse na to są duże. Posłowie argumentują, że ustanowienie stref płatnego parkowania w mniejszych miejscowościach ma przynieść „pozytywne skutki społeczne”. Podobno teraz kierowcy rozjeżdżają w takich miejscach zieleń, hałasują i wykorzystują do parkowania każdy wolny fragment. Na pewno przestaną, gdy będą musieli zapłacić, jadąc po marchewkę na targ. Zawsze mogą, oczywiście, sprzedać samochód. Na co się przesiądą? Odpowiedź „na komunikację miejską” w przypadku małych miast wzbudza raczej śmiech.
Płatne parkowanie w mniejszych miastach może oburzać
To właśnie mieszkańcy miast o wielkości poniżej 100 000 mieszkańców najczęściej zmagają się z wykluczeniem komunikacyjnym. Nie mogą nie mieć samochodów, bo nigdzie by nie dojechali - ani do pracy, ani na zakupy ani do lekarza. Nie ma autobusów, albo jeżdżą rzadko i po krótkich trasach. Pozostaje jazda własnym samochodem - a teraz trzeba będzie przy okazji sięgnąć głębiej do kieszeni. Ale z Wiejskiej w Warszawie takich problemów nie widać.
Wprowadzenie nowych przepisów wspierali przedstawiciele gmin turystycznych. Rzeczywiście, w miejscowościach nadmorskich czy górskich samochody czasami faktycznie „parkują gdzie popadnie”. Ale według zgłoszonego projektu, opłat nie będzie można pobierać w weekendy. Czyli włodarze kurortów nie poczują ulgi ani nie zarobią, będą mogli za to utrudnić trochę życie swoim codziennym mieszkańców. Tak, jakby dotychczas nie mieli wystarczajaco trudno. Wspaniały pomysł.
Pozostaje liczyć na to, że koszty wytyczenia i oznaczenia miejsc parkingowych, montażu parkomatów i obsługi całego systemu okażą się zbyt wysokie w stosunku do potencjalnych zysków. Albo że radni mniejszych miast sami nie będą chcieli płacić i przestraszą się sprzeciwu mieszkańców. Będzie słuszny.
PS A potem wprowadźmy jeszcze w małych miasteczkach Strefę Czystego Transportu. To naturalny, kolejny krok!