REKLAMA

Nowy, tani model Tesli już za pół roku. Coś trzeba wyciąć

To już nie są domysły. Tesla w pierwszym półroczu 2025 r. wprowadzi na rynek nowy, tani model.

Nowy, tani model Tesli już za pół roku. Coś trzeba wyciąć
REKLAMA

Ważny człowiek w Tesli, taki od relacji inwestorskich, spotkał się z przedstawicielami Deutsche Bank. Powiedział im, że w pierwszym kwartale 2025 r. Tesla wypuści na rynek nowy model, w cenie poniżej 30 tys. dolarów, po dopłatach. W Tesli do terminów wejścia na rynek nowych aut mają raczej mało skrupulatne, ale przedstawicieli banku to już chyba nie zwodzą. Dość to niespodziewane, ale za pół roku powitamy nową Teslę. Oficjalnej nazwy jeszcze nie ma, jest "Q".

REKLAMA

Tesla Model Q, rymuje się z 2

W tych rozmowach nowy model Tesli nazywany był Q. Wcześniej pojawiała się nazwa 2, ale można też przyjąć, że należy się innemu samochodowi. Wtedy gama modelowa Tesli nazywałaby się 2 S3XY i byłby to kolejny dowód na wspaniałość Elona Muska, który tak pięknie potrafi łączyć biznes i zabawę, a jednocześnie wpływy na media i administrację państwową najpotężniejszego kraju świata. Nie wiem, jak dołączyć literę Q do tego ciągu, ale na pewno jest tu jakiś chytry pomysł. O ile to będzie litera Q.

To może Tesla Cybercab stanie się Q?

Niedawno w trakcie prezentacji w Warner Bros studio, takiej z rozmachem, zaprezentowano Cybercab. Pojazd, który ma stać się robotaksówką Tesli i zarabiać na swojego właściciela. Tej wspaniałej wizji nie przeszkadza nawet to, że zaprezentowano pojazd dwuosobowy. Dość odważnie jak na usługi przewozu osób.

W ciągu ostatnich kilku dni pojazd znowu zyskiwał rozgłos, ale raczej trudno się spodziewać, by to Cybercab stała się nowym modelem Tesli. Nawet Elon może nie być wystarczająco odważny, by sprzedawać dwuosobowe samochody. W dodatku te kanciaste kształty odrobinę mogłyby go ograniczać na rynku europejskim, tak jak ograniczają model Cybertruck.

Pojawiają się głosy, że nowy model to będzie przerobiony któryś stary model, żeby uniknąć kosztownego procesu inwestycyjnego. Coś trzeba wyciąć, tylko co?

Co jest niepotrzebne w Teslach?

Jeśli model ma być tańszy, to wypadałoby, żeby był mniejszy, choć to nie ilość blachy jest kluczowa w określaniu poziomu kosztów, a kilogramy akumulatorów. Możemy się spodziewać modelu nieco mniejszego od Modelu 3, bardziej kompaktowego, ale i o mniejszej pojemności akumulatorów. Cena modelu, która bez dopłat mogłaby wynosić w okolicach 37 tys. dolarów, nie jest na tyle niższa od obecnej oferty, by wskazywała na model niewielkich rozmiarów.

Zabawnie byłoby, gdyby nowym modelem był oskalpowany Model 3. Ma powstawać na już istniejących taśmach produkcyjnych. Można zrezygnować z wegańskiej skóry, na rzecz tańszej tapicerki. Dać tańsze plastiki i do widzenia.

REKLAMA

I jeszcze coś zablokować oprogramowaniem, żeby odróżnić oba modele. Na przykład zestaw akumulatorów mógłby być ten sam, ale z mniejszą dostępną pojemnością. Tesla ma już w tym doświadczenie. Za dopłatą można byłoby odblokować resztę pojemności. Ten model nie musiałby też imponować osiągami i liczbą koni mechanicznych. To byłby ten osłabiony i z napędem tylko na jedną oś, tą z tyłu. I jeszcze z Full Self-Driving można zrezygnować, starszy komputer wsadzić.

Właściwie to ciągle wychodzi z tego Tesla Cybercab na tylnonapędowej wersji Modelu 3, ale nie chce mi się wierzyć w model dwuosobowy. Na szczęście to już niedługo. Banku by przecież nie zwodzili, prawda?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA