Atypowy Nissan Nismo trafi do Polski. Jeżdżenie za darmo (fakt) to tylko jedna z jego zalet
Darmowe ładownie i łatka niezłego oryginała dla właściciela. To pakiet startowy Nissana Ariya Nismo.
Od kiedy dowiedziałem się o istnieniu Nissana Ariya Nismo, nie mogłem się doczekać, by o tej wersji napisać. Jeździłem dwiema wersjami Nissan Ariya. Jedną z nich odbyłem nawet podróż w zamieć śnieżną. Lubię ten model, doceniam, choć nie przeszkadza mi to sądzić, że szanse na olbrzymie rynkowe sukcesy to ma raczej niewielkie.
Oczywiście bezsensownie wydaje mi się, że należałoby podkreślać jego rodzinny charakter, a nawet dorobić mu przesuwane drzwi i zrobić z niego elektrycznego minivana. Kompletnie nie znam się na marketingu, dlatego nie rozumiem oczywistej prawdy, że wszystko musi być dynamiczne i dla ludzi sukcesu. Na szczęście w Nissanie lepiej ode mnie wiedzą, że sposobem na zdynamizowanie sprzedaży jest poprawienie przyspieszenia do setki. Stąd wersja Nissan Ariya Nismo. 40 egzemplarzy tego auta trafi do Polski.
Nissan Ariya i to, za co go lubię.
Nissan Ariya to elektryczny crossover coupe. Przepisałem to ze strony Nissana, bo według mnie to minivan bez przesuwanych drzwi, ale już więcej nie będę tak mówił, bo minivanowi przecież wersji sportowej nikt by nie zrobił.
W tym modelu lubię koncepcję farelki, zbędne gadżety, jak elektrycznie sterowana środkowa konsola, czy wysuwana szuflada na nie wiadomo co. Żartuję, faktycznie lubię te gadżety, ale samo auto świetnie nadaje się nabijania kilometrów w miejskim i podmiejskim użytkowaniu.
Wnętrze prezentuje się bardzo przyzwoicie, siedzi się wysoko, manewruje względnie zgrabnie, stanowczo rozwoziłbym tym dzieci do placówek szkolno-wychowawczych. Niestety czuć dużą masę tego pojazdu, przez co byłem jak najdalszy od kojarzenia tego modelu z wyścigami i sportem. Pozostałem w tym odczuciu osamotniony.
Nissan Ariya Nismo i darmowe jeżdżenie
Luźno obstawiam, że mija już rok, od kiedy pokazano tę wersję światu. Teraz wiadomo już, kiedy trafi do Polski, czyli już. Można zamawiać (już) swój, z 40 egzemplarzy, które do nas trafią. Marka przygotowała nietypowe wsparcie.
Do pierwszych 40 nabywców trafi voucher za 1 zł na ładowanie, który umożliwi przejechanie 40 tys. kilometrów. Będzie ważny przez 24 miesiące. Marka w ten sposób świętuje 40-lecie istnienia. Dwa lata jeżdżenia za darmo, bo 20 tys. km rocznie powinno wielu osobom wystarczyć do udźwignięcia ciężaru codzienności. Może nawet przy okazji docenią sportowe cechy tego samochodu.
5 sekund do setki
Wersja Nismo oparta jest na zestawie akumulatorów o pojemności 87 kWh i oczywiście ma napęd na cztery koła. Jej atutem ma być zmodyfikowane zawieszenie, lepsza kontrola i wyższa sztywność nadwozia. Zmniejszono też opór powietrza, a zwiększono siłę docisku przy wyższych prędkościach.
Poprzednie samochody Nismo na pewno nie pogardziłyby przyspieszeniem tej wersji, bo Ariya Nismo osiąga setkę po 5 sekundach. Nieźle, miło, sympatycznie, ale dla samochodu elektrycznego to nie jest wielki wyczyn.
Ta wersja kosztuje 289 900 zł, czyli niewiele więcej niż obecna topowa Evolve+. Czyli okazja? Nie do końca. Nemezis wszystkich sprzedawców samochodów elektrycznych — Tesla — oferuje Model Y, który już w wersji Long Range, z napędem wyłącznie na tylną oś, przyspiesza do setki w 5,9 s. Najszybsza wersja (3,7 s) jest przy tym dużo tańsza od Nissana Ariya Nismo.
Nieśmiało chciałbym również zauważyć, że zwykły Nissan Ariya z napędem na obie osie, czyli e-4orce, przyspiesza do setki w 5,7 i 5,1 s, zależnie od wersji. Zapewne Nismo przebija to w przyspieszeniu przy prędkości 80 km/h do 120 km/h (2,4 s) i to czyni różnicę.
Ja naprawdę cenię ten samochód, ale 0,1 s przewagi wersji sportowej nad "cywilną", to rzekłbym tak trochę nie za dużo. Dobrze, że to darmowe ładowanie jest przez 2 lata.
Trzeba go bronić.
Bo ktoś musi. Umówmy się, że ktoś musi, skoro sportowa wersja jest umiarkowanie szybka. Nissan Ariya Nismo oferuje sporo elementów wyposażenia. Znajdziemy to dwustrefową klimatyzację, pompę ciepła, system kamer 360 stopni, reflektory Full LED, podgrzewaną przednią szybę, czy nagłośnienie BOSE o 10 głośnikach.
Nismo oznacza też więcej mocy, bo 435 KM (o 39 KM więcej od najmocniejsze wersji nie-Nismo) oraz:
- zewnętrzny pakiet aerodynamiczny i zmodyfikowane zawieszenie
- fotele przednie z lepszym trzymaniem bocznym i przyczepny materiałem oraz z logo NISMO
- 20-calowe felgi dedykowanej tej wersji
- tryb jazdy NISMO
- czerwonej barwy oświetlenie Andon i inne czerwone akcenty.
Należy podkreślić też wartość niepodlegającą wycenie. Najprawdopodobniej liczba sprzedanych egzemplarzy nie przekroczy liczby osób skuszonych darmowym ładowaniem. Można więc dołączyć do naprawdę ekskluzywnego grona. Już wiadomo, że jest to przyszły klasyk.