Najtańsze hybrydy w Polsce. Płacisz 88 tys. zł i spalasz 4,4 l
Jak najtańsze auto, które będzie jak najmniej palić? Oto trzy propozycje, które pozwolą nam się zmieścić w 100 tys. zł i są prawdziwym hybrydami.

Nie oczekujcie oczywiście luksusów, ale jeśli bliżej przyjrzymy się samym autom, napędom i wyposażeniu - nie ma aż tak bardzo narzekać.
Toyota Yaris, ale w promocji - 87 900 zł

Nie licząc promocji, powinno być miejsce drugie albo nawet trzecie, ale przy obecnym cenniku (rok modelowy i produkcji - 2025) Yaris wspina się na samo podium. Jest wprawdzie od drugiego MG tańszy o zaledwie 50 zł, ale tyle wystarczyło. Podejrzewam też, że Yarisa będzie łatwiej sprzedać.
Rozmiarowo lądujemy tutaj oczywiście poniżej 4 m (3,94), z rozstawem osi na poziomie 2,56 m i bagażnikiem skromnym, 286-litrowym bagażnikiem.
Pod maską może się znaleźć jeden z dwóch hybrydowych układów napędowych. W jednym i drugim przypadku "bazą" jest 1,5-litrowa, 3-cylindrowa jednostka benzynowa o mocy 92 KM - różne są natomiast silniki elektryczne. Wariant o mocy 116 KM ma 80 KM, natomiast wariant 130 KM - 84 KM. Oczywiście tu i tu znajdziemy też przekładnię e-CVT. Osiągi? 9,7 s (9,2 w mocniejszej wersji) i spalanie na poziomie od 3,9 do 4,3 l.
Na liście standardowego wyposażenia - w końcu miało być jak najtaniej - znajdziemy m.in. system multimedialny z 9-calowym wyświetlaczem, kamerę cofania, adaptacyjny tempomat, elektryczne szyby z przodu, elektrycznie sterowane lusterka zewnętrzne z podgrzewaniem, automatyczną klimatyzację, światła dzienne LED, CarPlaya i Android Auto, a także pakiet systemów bezpieczeństwa.
Informacyjnie: standardowa cena Yarisa Hybrid to... 100 900 zł. Będzie to miało szczególne znaczenie przy miejscu trzecim.
MG3 Hybrid+ - 87 950 zł

Nie licząc promocji - najtańsza "prawdziwa" hybryda w Polsce. Nie jest to może ani najładniejsza, ani najbardziej emocjonująca propozycja na rynku, ale ma wszytko, czego szukaliśmy w tym zestawieniu. Tanio? Jest. Hybryda? Oczywiście. Za napęd odpowiada tutaj bowiem układ składający się z 1,5-litrowego, wolnossącego silnika benzynowego, wspomaganego jednostką elektryczną. Ten pierwszy ma 100 KM, ten drugi - 136 KM, natomiast sumarycznie udało się z tego wykrzesać 195 KM. Spalanie? W teorii - 4,4 l, a jednocześnie sprint do setki zajmie 8 sekund.
- Czytaj również: Nowe MG ma tylko trzy biegi. Oto dlaczego musi to wam wystarczyć
Rozmiarowo MG3 plasuje się raczej w segmencie B. 4,11 m długości, 2,57 m między osiami i 293 l pojemności bagażnika raczej nie porywają, ale dla przypomnienia - mówimy tutaj i o najtańszej "nie-promocyjnie" hybrydzie, i o najtańszych 195 KM.
Wyposażenie w podstawowej wersji? Między innymi adaptacyjny tempomat, system multimedialny z 10,25-calowym ekranem, Android Auto i CarPlay, automatyczna klimatyzacja, elektrycznie sterowane szyby z przodu i z tyłu, nawigacja, LED-owe światła do jazdy dziennej, kamera cofania i tylne czujniki parkowania. Można oczywiście dopłacić do wersji z 16-calowymi felgami aluminiowymi, 6 głośnikami i silnikiem uruchamianym przyciskiem, ale to już 94 500 zł. Za 101 000 zł dostaniemy natomiast LED-owe reflektory, system kamer 360 stopni, podgrzewane przednie siedzenia i kierownicę obszytą skórą.
Ale miało być tanio, więc na takie rzeczy nie patrzymy.
MG ZS Hybrid+

Trochę szokujące na tle ceny Yarisa - i w sumie MG3 również - że na miejscu trzecim, dalej poniżej 100 tys. zł, znajdziemy już całkiem sporawego (4,43 m) SUV-a i to nie takiego po prostu spalinowego, ale prawdziwie hybrydowego.
Co ciekawe, wzrost rozmiarów i masy niespecjalnie wpłynął tutaj na osiągi. Hybrydowy MG ZS (dalej 1.5 + silnik elektryczny), oferując 197 KM, rozpędzi się do setki w całkiem przyzwoite - szczególnie jak na półkę cenową - 8,7 s. Zaoferuje 2,61 m między osiami oraz 443 l przestrzeni bagażowej.
Wyposażenie? I tutaj też będzie ciekawie, bo mamy m.in. adaptacyjny tempomat, LED-y do jazdy dziennej, kamerę cofania, tylne czujniki parkowania, automatyczną klimatyzację, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka boczne, kierownicę obszytą sztuczną skórą, uruchamianie silnika przyciskiem, ekran 10,25" z systemem obsługującym CarPlay i Android Auto i 16-calowe felgi (niestety stalowe). Czyli dostajemy całkiem sporo z podstawowych, niezbędnych dodatków (choć bez LED-owych reflektorów i regulacji podparcia lędźwiowego), za niewiele więcej, niż trzeba zapłacić za MG3 czy Yarisa.
Nie zdziwiłbym się, gdyby masa klientów zamiast po auta miejskie poszła właśnie po chińskiego SUV-a. W końcu dopłaca - w skali całego wydatku - wręcz śmieszna.