Można używać telefonu na przejściu. O ile się chaotycznie filmuje
Sąd uniewinnił człowieka, który w trakcie przechodzenia przez przejście dla pieszych nagrywał telefonem samochód.

Wśród wielu kierowców panuje przekonanie, że piesi panoszą się na przejściach, że wypadków byłoby mniej, gdyby piesi bardziej uważali. Najgorsi są ci młodzi, którzy tylko w telefony patrzą i w ogóle o niczym innym nie myślą. Tymczasem wyrok sądowy potwierdza, że nie dość, że patrzeć na ekran można, to jeszcze można całkiem sporo robić.
Zakaz używania telefonu na przejściu nie istnieje
Warto wiedzieć, jak naprawdę brzmi przepis mówiący o korzystaniu z telefonu na przejściu dla pieszych. Nie jest tak, jak sądzi osób wiele, że jest zakaz korzystania. Zabrania się tylko:
Nie ma zakazu korzystania, jest zakaz nieuważania. Jeśli jesteśmy w stanie korzystać tak, że możemy obserwować otoczenie, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby paradować przez przejście z telefonem w dłoni. Nie ma tu rozróżnienia, czy akurat telefon służy za telefon, urządzenie do obsługi innych aplikacji, czy jako kamera. Pojawił się nawet ciekawy wyrok w tej sprawie. Aż niebezpiecznie przenieść tę linię myślenia na samochód.
Tekst, który teraz czytasz, to ciąg dalszy tej sprawy:
Wyrok w sprawie kręcenia na przejściu
Na policyjną skrzynkę "Stop agresji drogowej" trafiło nagranie dokumentujące zachowanie kierowcy. Policjanci nie uznali winy kierującego nagrywanym pojazdem, tylko wykazali się większą inicjatywą. Oskarżyli nagrywającego o złamanie przepisów, bo dokumentując wykroczenie wszedł na przejście. Zdaniem policji nie obserwował on wystarczająco dobrze sytuacji na drodze, gdyż wodził wzrokiem i telefonem za oddalającym się samochodem (za Radiem Zet). Pieszy jednak uważa, że w niczym mu to nie przeszkodziło, bo miał pełną świadomość tego, co wokół niego się dzieje i stuprocentową uważność. Poparł go sąd.
Policjanci wystąpili do sądu z wnioskiem, żeby ukarać pieszego grzywną w wysokości 300 zł, za naruszenie wyżej cytowanego przepisu. Chyba mało się postarali w uzasadnieniu, bo sąd uznał, że samo korzystanie z telefonu to za mało. Przepisy przecież tego nie zakazują.
Asesor sądowy Zofia Kubicka-Grupa zwróciła uwagę, że prawo o ruchu drogowym nie zabrania w sposób bezwzględny korzystania z telefonu na przejściu dla pieszych. Nie znaleziono podstaw ku temu, by stwierdzić, że korzystając z telefonu w tym przypadku utrudniał sobie obserwację jezdni. Wręcz przeciwnie — chaotyczność nagrania uznano za potwierdzenie, że nie patrzył na ekran
Można się z sądem zgodzić, że sam fakt nagrywania to za mało, żeby uznać, że ktoś nie uważa i nie obserwuje. Pogratulować można też fantazji, bo w chybotliwym obrazie dopatrzono się właśnie zachowywania uwagi. Widocznie, zdaniem sądu, pieszy postawił na bezpieczeństwo, a nie na jakość nagrania.
Wprawdzie ten wyrok nijak nie obowiązuje innych sądów, ale punkt widzenia jest ciekawy, gdy przeniesie się go do samochodu.
Potrącony pies
Głośna była sprawa pewnej internetowej osobowości. W trakcie nagrywania relacji na telefonie, w czasie, gdy prowadziła samochód, potrąciła psa. Mało kogo wtedy obchodziło to, skąd pies wziął się na jezdni i wieszano na niej... psy, że ostrożności nie zachowała. Potem wydarzyła się też mała internetowa krucjata wymierzona w osoby nagrywające filmy w trakcie jazdy i tego, jak są szalenie nieodpowiedzialne. Wszyscy nagrywający mogą teraz wyciągać ten wyrok sądu. Nie dość, że nagrywanie wcale nie musi oznaczać braku uwagi, to jeszcze lepiej gdy się obraz telepie.
Grono osób ucieszonych z tego wyroku jest więc liczne. Choć nie do końca jestem przekonany, czy przekaz jest słuszny.