REKLAMA

Francuska marka zaprasza do małego samochodu. Lubię ją, bo ktoś jest bardziej naiwny niż ja

Z przyjemnością odkryłem, że ktoś oprócz mnie wierzy w małe samochody. Kate miałaby wiele sensu, gdyby nie to, że kompletnie go nie ma, ale miło, że są jeszcze inni tacy naiwniacy, jak ja.

Kate Original
REKLAMA

Ten model daje mi poczucie, że nie jestem osamotniony, ale trzeba uczciwie przyznać, że moje wizje mają zerową szansę na realizację. Zapewne takie same jak Kate na szerszy sukces rynku.

REKLAMA

W motoryzacji wydarzył się taki dowcip, że ludziom wydaje się naturalne, że przetaczanie dwóch ton blachy i różnych surowców jest idealnym sposobem na przemieszczanie się. Im większy samochód, tym jest lepszy, a masa aut ani trochę nie robi się mniejsza. W żaden sposób nie wpływa na to, że przemieszczamy się szybciej, efektywniej, albo że chociaż łatwiej jest emitować mniej spalin lub nawet zaparkować. Wygląda to trochę tak, jakby ktoś ciągle powiększał piłkę do kosza i dziwił się, że coraz trudniej mu trafić.

Mimo tego nikt nie chce nawet słyszeć o małych samochodach

Małym autem to można pizzę rozwozić, a nie motoryzację zmieniać. Jakoś tak też się wydarzyło, że projektując przejście na elektromobilność, nikt nie pomyślał o tym, że może przy okazji warto ograniczyć masę pojazdów. Dopiero teraz odkrywa się, że ścierają się opony, klocki hamulcowe, albo to, że mały samochód może mieć problem w starciu z cięższym. Chciałbym, żebyśmy wszyscy przesiedli się do niewielkich, minimalistycznych aut, ale to marzenie ściętej głowy.

Kate jest fajna, ale szanse na sukces ma tak duże, jak Donald Trump na pokojową nagrodę Nobla.

Kate Original

Kate Original - co to jest?

Kate to francuski producent (chciałby przynajmniej nim zostać) aut elektrycznych. Ich wyróżniająca cecha to niewielki rozmiar. Niezbyt podobają im się przeładowane elektroniką wielkie SUV-y, chcą stworzyć samochód minimalistyczny i taki jest model Original. Podobno coś sprzedawali już wcześniej, ale nie zalali rynku tysiącami sztuk, bardziej było to kilkaset egzemplarzy. Problemem mogło być zadaszenie.

Jest tu pewien kłopot z pogodą, bo model Original nie raczy również posiadać dachu, oprócz posiadania niczego, ale ja ten pomysł szanuję. Możecie zapytać w redakcji, ile razy tam mówiłem, że człowiekowi na co dzień wystarczą cztery koła przykryte parasolem, żeby się przemieszczać po mieście. Może nic takiego nie pamiętają, ale przyjmijmy, że z dwa razy tak powiedziałem. Podobny pogląd pewnie podziela Kate, ma być maksymalnie prosto i minimalistycznie.

Kate Original

Kate - samochód elektryczny

Wprawdzie wolałbym w tej koncepcji niewielki silnik spalinowy, bo do ładowania Kate musiałbym wyrzucać kabel przez okno, ale niech im będzie. Nie mogło być inaczej w obecnych czasach, jaki inwestor dałby pieniądze na mały samochód spalinowy? Dość niefrasobliwy. Kate jest więc elektryczna i legitymować ma się zasięgiem od 110 do 240 kilometrów.

Jest to nowa wersja, udoskonalona. Występuje w trzech wariantach i 23 kolorach. Prędkość maksymalna ma sięgać 70 lub 90 km/h. Auto ma mieć możliwość konfigurowania, ale nie bardzo wiem, co ma się dać konfigurować w aucie minimalistycznym. Sprzedaż ruszy wiosną 2023 roku i od zamówienia do dostarczenia ma mijać tylko kilka tygodni, czyli mniej więcej tyle, ile ten pojazd się rozpędza. Homologacja to L7e, czyli jest to czterokołowiec, co zapewne ułatwia zabawę w uzyskanie homologacji.

Kate Original

To nie mikropojazd z Chin

Pojazd ma napęd na przód i analogowy wskaźnik prędkości, któremu towarzyszy 3-calowy wyświetlacz OLED. Wykonany jest w 100 proc. z galwanizowanej stali i powstaje we Francji. Nie za bardzo ma opcję szybkiego ładowania, chyba że za taką uznamy opcjonalną moc 4 kW, w standardzie przyjmie 2 kW. Wymiary Kate Original to:

  • długość 3155 mm,
  • szerokość 1590 mm,
  • wysokość 1500 mm,
  • masa 450 kg, ale bez akumulatorów.

Można wybrać dwa rodzaje dachu, letni i zimowy, a przestrzeń bagażowa jest pod fotelami. Owinąłbym to jeszcze dookoła folią stretch, żeby nie wiało i załatwiał sprawunki. Obawiam się, że jestem w mniejszości.

Kate Original

Złudzenia moje i Kate

Czekałaby mnie piękna przyszłość z Kate, ale chyba nikt tam nie myśli na poważnie o zajęciu znaczącego miejsca w obecnej rynkowej ofercie. Wprawdzie takie auta jak Citroen Ami cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem, ale nawet tak duże zapotrzebowanie to wciąż miejscowy, niszowy popyt. Takie auta to bardziej produkt do wypożyczalni, ciekawostka, którą można przejechać się na wakacjach. Na pewno nie brakuje pasjonatów, którzy będą uważać takie auto za swoje jedyne, ale rozstrzygająca może być cena.

Kate Original

Twórcy chcą swój produkt wycenić gdzieś między Citroenem Ami a Renault Zoe, czyli w okolicach 15 tys. euro. 8 tys. euro kosztuje Citroen Ami, wybierzcie sami. W przygotowaniu jest też model K1, który ma być lepszy do używania na co dzień, może nawet będzie miał więcej niż jedną szybę. Firma chce na nowo "wynaleźć codzienną mobilność". Życzę powodzenia, szkoda że poza mną, na taką wynalazczość może być niewielu chętnych.

REKLAMA

Źródło: Kate

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-30T09:15:49+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T17:05:10+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T12:17:52+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T10:39:10+02:00
Aktualizacja: 2025-04-28T16:23:40+02:00
Aktualizacja: 2025-04-28T12:32:52+02:00
Aktualizacja: 2025-04-28T11:02:52+02:00
Aktualizacja: 2025-04-27T11:47:30+02:00
Aktualizacja: 2025-04-25T19:50:47+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA