Jarasz się Mercedesami za milion? To patrz na tego za 200 milionów
Ile kosztuje najdroższy Mercedes? Obecnie nieco ponad milion złotych. Ale przy tym samochodzie nawet klasa S ze znaczkiem Maybacha wypada blado. Patrzę się na niego i moja twarz sama się uśmiecha.
Egzemplarz, który właśnie trafił na sprzedaż jest wyjątkowy, to dzieło sztuki. Oglądam jego kształty, zaokrąglenia z przodu i z tyłu i odpływam. Pochodzi z czasów, gdy Formuła 1 nie była nudną rozrywką, która sprowadza się do tego, że znudzone dzieci bogaczy jeżdżą samochodami, które wyglądają tak samo, a o kolejności na mecie decyduje się przez radio. To czasy herosów, którzy rozpalali tłumy, gdzie wyścigi oznaczały igranie ze śmiercią, a świat Formuły 1 był kolorowy. Już go nie ma, jest sterylnie czysta rozrywka, ale wystarczy spojrzeć na ten samochód, żeby poczuć czar dawnych lat. Za co najmniej 50 milionów euro, czyli równowartość 200 milionów złotych, ktoś będzie miał szansę wrócić do czasów świetności. Chociaż mam smutne wrażenie, że to okazja dla kolekcjonera, który będzie kisił Mercedesa, aż uda mu się sprzedać go za znacznie większą kwotę.
Oto Mercedes W 196 R. Ikona piękna
Mercedes nie byłby sobą, gdyby nie użył niemieckiej nazwy, trochę mniej pięknej niż sam samochód. Stromlinienwagen. Brzmi jak rozkaz ataku na Polskę, a tak naprawdę oznacza opływowy samochód. I ta nazwa doskonale obrazuje styl w jakim został zaprojektowany ten Mercedes. Jego kształt powstał z myślą o bardzo szybkich torach wyścigowych. Miał ułatwiać nabieranie jak największej prędkości.
Samochód ma pod maską 8-cylindrowy rzędowy silnik benzynowy o pojemności 2,5 litra, który kręci się prawie do 9000 obrotów na minutę. Jako ciekawostkę dodam, że samochód nie miał akumulatora (usunięto go w celu redukcji masy), a na każdy cylinder przypadały dwie świece zapłonowe. Moc wynosiła 257 KM na początku produkcji, a u schyłku wzrosła do 290 KM. Prędkość maksymalna - 300 km/h. Nowością było niezależne zawieszenie - z przodu znalazły się wahacze trapezowe z teleskopowymi amortyzatorami, a z tyłu mamy ulepszoną oś De Dion i regulowanie ręcznie sprężyny, które pozwalały na regulację w zależności od rozkładu masy w wyniku ubywania paliwa z baku.
Debiut samochodu był piorunujący. W Grand Prix w Reims Mercedesy W 196 R (wersja z odkrytymi kołami) zajęły dwa pierwsze miejsca, przyjeżdżając ułamki sekund po sobie. Średnia prędkość okrążenia wynosiła prawie 187 km/h, co w tamtych czasach było fenomenalnym wynikiem. Niestety w następnym wyścigu serii (Grand Prix Wielkiej Brytanii na kultowym torze Silverstone)Mercedes wypadł z trasy i dojechał na 4. miejscu. Poprawiono zawieszenie, zmniejszono rozstaw osi i W 196 R wrócił do wygrywania. Triumfował w Niemczech, Szwajcarii, we Włoszech, Argentynie. Za kierownicą siedział wielki mistrz - Juan Manuel Fangio. Mercedesy wygrały pięć z sześciu wyścigów w 1955 r. Jedno ze zwycięstw wywalczył legendarny Stirling Moss.
Mercedes W 196 R być może byłby rozwijany dalej, ale w 1955 r. doszło do najtragiczniejszego wypadku w historii wyścigów. Podczas 24-godzinnego wyścigu Le Mans rozpędzony Mercedes 300 SLR (powstał na bazie W 196) prowadzony przez Pierre'a Leveghe wypadł z trasy i uderzył w tłum. Zginęło 80 osób, a 120 zostało rannych.
Po tym wydarzeniu Mercedes wycofał się z wyścigów i wrócił do nich dopiero w 1987 r. Mercedes przekazał do sprzedaży 4 samochody z 14 wyprodukowanych, ale tylko ten oferowany właśnie na aukcji trafił w ręce prywatnego klienta. Jest jednym z czterech egzemplarzy, który miał pod koniec sezonu 1955 nadwozie z przykrytymi błotnikami.
Oferowany na sprzedaż samochód był prowadzony przez Juana Manuela Fangio w Grand Prix Buenos Aires i przez Stirlinga Mossa w Grand Prix Włoch. Przez 59 lat znajdował się w Muzeum Indianapolis Motor Speedway. Jest po prostu idealny. Szacuje się, że sprzeda się za jeszcze większą kwotę niż ta widoczna w anonsie domu aukcyjnego. Macie może pożyczyć 200 milionów?
Więcej o Mercedesach przeczytacie w:
Zdjęcie główne: RM Sotheby's