REKLAMA

Proszę jeździć albo sprzedać - czyli co zrobić, jeśli zepsuje ci się nowy Mercedes klasy S

160 tysięcy dolarów, przejechane 6500 kilometrów i trwający od kwietnia 2018 roku postój auta. Te parametry opisują pechowego Mercedesa klasy S, który od niemal 3 lat stoi z powodu awarii układu kierowniczego. Awarii, której nie chce uznać ani dealer, ani importer.

Mercedes klasy S awarie
REKLAMA
REKLAMA

Gdy płacicie 160 tys. dol. za luksusową limuzynę, spodziewacie się zapewne, że będzie to samochód nie tylko wykonany z dbałością o najmniejsze szczegóły, ale i trwały i niezawodny. A jeśli nawet przytrafi się jakaś usterka, to że lokalny autoryzowany serwis stanie na rzęsach, by ją usunąć w ciągu maksymalnie minuty i 12 sekund. Niestety, oczekiwania sobie, a życie sobie - o czym przekonali się państwo Datong Yang i Guifang Huo, którzy w 2017 r. dokonali zakupu fabrycznie nowego Mercedesa S 550 (u nas ta wersja silnikowa figurowała w cennikach jako S 500).

Mercedes klasy S awarie
Ciekawe czy tak wyglądała prezentacja auta w salonie.

Autem nie nacieszyli się zbyt długo

Nie to, żeby już go nie mieli, co to to nie. Samochód nadal jest w posiadaniu państwa Yang i Huo, ale nie bardzo nadaje się do jazdy. Rzecz w tym, że w S-klasie kilkukrotnie ujawniła się usterka układu kierowniczego, która skutkuje zablokowaniem kierownicy podczas jazdy - chyba nie muszę wyjaśniać, dlaczego to groźne i jak to wpływa na zaufanie do samochodu. Faktem jest, że limuzyna do kwietnia 2018 r. przejechała zaledwie 6500 km i od tego czasu nie jest używana, ponieważ na tak krótkim dystansie usterka powtórzyła się kilka razy.

Mercedes klasy S awarie

Dealer: proszę jeździć albo sprzedać

Dokładnie tak, może jedynie w nieco innych słowach, powiedział klientom przedstawiciel kanadyjskiego salonu Mercedes-Benz Richmond. Jak można się domyślać, żadna z tych opcji do właścicieli Mercedesa klasy S nie przemawia - użytkowanie go w tym stanie to proszenie się o wypadek, a sprzedaż oznacza po prostu przerzucenie problemu na kogo innego. Oczywiście ASO próbowała auto naprawić - a przynajmniej tak twierdzi. Usterki jednak nie stwierdzono, dziękuję, do widzenia.

Z pewnością nie pomaga tu fakt, że w Kanadzie nie ogłaszano żadnej akcji serwisowej związanej z usterkami układu kierowniczego w klasie S. Taka akcja ma jednak miejsce w Stanach Zjednoczonych i dotyczy aut z lat 2015-2019 - a więc także i wadliwy egzemplarz opisywany powyżej wliczałby się do tej puli. Co prawda nie jest pewne, czy mowa tu o tej samej przyczynie problemów (akcja serwisowa dotyczy przegrzewającego się tranzystora, z którego powodu może się wyłączyć wspomaganie kierownicy), ale nie można tego wykluczyć.

Zresztą, Yang skontaktował się także z centralą Mercedesa w Stuttgarcie. Tam uzyskał informację, że jego samochód kwalifikuje się na objęcie akcją serwisową i bezpłatną naprawę. Czy wywołało to jakiś skutek?

REKLAMA

Nie.

Także Mercedes-Benz Canada udaje, że problemu nie ma, w związku z czym złożony został pozew do sądu - sprawa ciągnie się już jednak od początku 2019 r. i na razie nie zanosi się, by finał miał szybko nastąpić. Niezależnie od sposobu zakończenia sporu nie wydaje mi się jednak, by państwo Yang i Huo pozostali w gronie klientów Mercedesa. Zawsze w takich sytuacjach nasuwa się myśl: czy to diler aż tak lekceważy klientów, czy to klient jest aż tak awanturujący się?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA