Oto Mercedes-AMG GLE 53, czyli po naszemu prawie najmocniejszy ML
Nowe oznaczenia, nowe wersje nowe silniki - wciąż nie do końca możemy do nich przywyknąć.
Niby od zmian nazw rodzin modeli Mercedesa minęło już sporo czasu, ale mam z nimi trochę jak przez długi czas z denominacją złotówki. Niby wiedziałem, co to są te aktualne tysiące, ale jakoś dopiero przeliczenie ich na stare miliony dawało obraz, że to naprawdę dużo pieniędzy. Dziś wciąż mam tak z gamą Mercedesa - dopiero jak przetworzę, że GLE był kiedyś ML-em, to kojarzę, o jakim gabarycie mowa.
Mówimy więc o niemal największym SUV-ie Mercedesa dostępnym na naszym rynku.
Większy od niego jest tylko GLS, który kiedyś był GL-em. Ogólnie GLE obecnej generacji debiutowało zeszłej jesieni – pisaliśmy o nim we wrześniu. Zgodnie z tradycją jakiś czas po pokazaniu podstawowej wersji Mercedes wprowadza topowe odmiany - z rodziny AMG. Tym razem przygotował dwa - najmocniejsze 63 AMG, na premierę której musimy jeszcze poczekać oraz wersję prawie najmocniejszą - 53 AMG.
GLE 53 AMG dołącza do rodziny 53, w skład której wchodzi już E 53 w trzech wersjach nadwozia, CLS 53 i AMG GT 4-Door Coupe 53. I podobnie jak one ma pod maską turbodoładowaną, trzylitrową, rzędową szóstkę o mocy 435 KM. Do charakterystycznych dodatków tego silnika należy system EQ Boost, w ramach którego połączony rozrusznik z alternatorem zamontowany między silnikiem a skrzynią jest w stanie wykrzesać dodatkowe 21 kW mocy i 250 Nm momentu obrotowego. GLE 53 ma też 48-woltową instalację elektryczną.
Silnik połączono z dziewięciobiegową przekładnią dwusprzęgłową AMG Speedshift TCT, która radzi sobie z przenoszeniem 520 Nm momentu obrotowego na cztery koła obsługiwane przez napęd 4Matic+.
Według danych producenta GLE 53 przyspiesza do 100 kmh w 5,3 sekundy i rozpędza się aż do elektronicznego kagańca założonego na 250 km/h. Za to średnie zużycie paliwa według normy WLTP ma wynieść 9,3 l/100 km.
Dzięki pneumatycznemu zawieszeniu AMG Ride Control+ możliwa jest regulacja wysokości prześwitu nadwozia. Amortyzatory mogą pracować w trzech trybach - Comfort, Sport i Sport+, dzięki czemu GLE 53 potrafi być zarówno wygodnym połykaczem kilometrów na autostradzie, jak i niezłym kompanem w zakrętach.
Program AMG Dynamic Select pozwala jeszcze na wybór dodatkowych dwóch trybów pracy podwozia - Trail i Sand, które przydadzą się podczas jazdy w terenie. Dynamic Select przyda się też podczas ostrzejszej jazdy, bo pozwala na ustawienie poziomu czułości układu stabilizacji toru jazdy ESP.
W kabinie wersji 53 AMG znalazło się sporo sportowych akcentów.
Jest skóra z czerwonymi przeszyciami, trochę włókna węglowego. Usportowiono też system multimedialny MBUX - pojawiło się trochę nowych elementów, m.in. wskaźnik poziomu doładowania oraz kilka wskazań przydatnych w terenie. Dzięki pakietowi AMG Track Pace można na ekranach zobaczyć wyniki przyspieszeń, hamowań i przeciążeń, co może pomóc w poprawianiu wyników podczas okazjonalnych wizyt na torze wyścigowym.
I wszystko pięknie, ale jak sobie człowiek pomyśli, że VW właśnie pokazał Touarega z V8, który potrafi przyspieszyć do 100 w 4,9 s., to jakoś ten zapał do zakupu E53 AMG maleje…