Jazda rowerem po drogach jest jak najbardziej dozwolona i warto z tego korzystać, ale warto też wiedzieć, jakie przepisy obowiązują rowerzystów.
Tak, wiem, to blog o motoryzacji i powinno być o samochodach. Ale raz, że kierowcy samochodów mają często kontakt z rowerzystami. Dwa, że kierowców samochodów sami często są rowerzystami. I trzy - sam chciałem odświeżyć sobie pamięć i douczyć się przed pełnią sezonu, a jak już się narobiłem, to dlaczego jeszcze nie napisać z tego tekstu i zarobić na tym kasy.
Na wszelki wypadek zaznaczam - przepisy, które wybrałem z aktualnej wersji PoRD, dotyczą głównie jazdy poza miastem i niektórych mniej znanych albo lekko kontrowersyjnych zasad. Pominąłem kwestie np. pierwszeństwa na przejazdach rowerowych i jazdy po chodnikach, bo te tematy już wałkowano ostatnio, więc niech będzie coś nowego. Nie komentuję też przesadnie zasadności danych przepisów - po prostu podaje je w ich oryginalnym brzmieniu. Można sobie podyskutować w komentarzach.
Czy trzeba jeździć rowerem przy prawej krawędzi drogi?
Tak. Dotyczy to oczywiście wszystkich użytkowników ruchu.
Nie ma natomiast zdefiniowanych żadnych stałych odległości od tej krawędzi. I słusznie, bo krawędź jezdni może wyglądać różnie w zależności od drogi, którą aktualnie jedziemy. Czyli w skrócie: rowerzysta nie może jechać środkiem drogi - powinien znajdować się możliwie blisko prawej krawędzi. Kierowca natomiast nie ma prawa wymagać, żeby rowerzysta jechał z narażeniem życia 2 nm od krawędzi drogi. Koniec tematu.
Czy można jechać rowerem środkiem drogi?
Tak! I nie stoi to w sprzeczności z poprzednim punktem:
Czyli jeśli planujemy na skrzyżowaniu skręcić np. w lewo, a jest jeszcze możliwość jazdy prosto, to rowerzysta jak najbardziej może ustawić się na środku pasa. Co zresztą logiczne - nie ma chyba zbyt wielu bardziej niebezpiecznych rzeczy niż pojazd jadący przy prawej krawędzi odbijający na samym skrzyżowaniu w lewo.
Czy trzeba zjechać z drogi, żeby przepuścić samochód?
Nie. Ten przepis wycofano 10 lat temu i zdecydowanie już nie obowiązuje. Co nie znaczy, że nie można tego robić - sam tak robię na wąskich drogach i korona mi z głowy nie spadła. Ba, nawet dwie zyskałem (ale na innych segmentach).
Czy jest obowiązek jazdy poboczem?
Tak. Zgodnie z przepisami:
Przy czym jest tutaj jedno kluczowe ale, czyli fragment „chyba że nie nadaje się ono do jazdy”. Nie ma przy tym w żadnym miejscu zdefiniowanego tego, na jakiej podstawie można kwalifikować pobocze na nadające się do jazdy, więc trzeba się po prostu zdać na zdrowy rozsądek. Jeśli pobocze jest zasypane śmieciami, szkłem, piachem i tak dalej - można się w razie czego powoływać na to, że naszym zdaniem nie nadawało się do jazdy i tyle.
Przy czy warto też o tym ale pamiętać również za kierownicą samochodu - rowerzysta ma jak najbardziej prawo nie jechać poboczem, jeśli nie nadaje się ono do tego celu. Takie życie, takie prawo.
Obowiązkowa jazda rowerem po drodze rowerowej. Przepisy są niestety jasne w tej sprawie.
Tak, trzeba po niej jeździć i tyle.
Wyjątkiem może być sytuacja, w której pojawia się droga rowerowa jednokierunkowa i prowadzi w przeciwnym kierunku do tego, którym chcemy jechać. Kwestia tego, po której stronie jezdni znajduje się droga rowerowa nie ma niestety większego znaczenia.
Czy zawsze i wszędzie trzeba korzystać z ciągu pieszo-rowerowego?
I tutaj sytuacja według PoRD jest trochę skomplikowana. Najpierw definicje:
i
I teraz jeszcze raz formułka z poprzedniego punktu:
Pas ruchu tutaj odpada, bo ciąg pieszo-rowerowy nie jest raczej częścią jezdni. Droga dla pieszych i rowerów to też nie do końca droga dla rowerów według definicji. Żeby było śmiesznie, dekadę temu było to zapisane wprost w PoRD, ale ktoś postanowił to zmienić tak, żeby nie było jasne i ratował sytuację rozporządzeniem w sprawie znaków i sygnałów drogowych.
Po co to tak komplikowano? Cholera wie, może było za normalnie. Ale generalnie tak - z przepisów wynika, że trzeba jechać ciągiem pieszo-rowerowym, jeśli taki jest.
Uwaga do kierowców: nie każdy fragment asfaltu po prawej stronie drogi z namalowanym ludzikiem to od razu ciąg pieszo-rowerowy. Koło mnie jest np. właśnie coś takiego, ale to po prostu asfaltowy chodnik i nie można po nim jeździć.
Jazda rowerem obok siebie - co na ten temat mówią przepisy?
Czy można jeździć obok siebie na rowerze? Nie, ale. Jeśli chodzi o „nie”, to według przepisów:
ALE! Punkt 3a stwierdza, że:
Czyli jeśli jedziecie pustą, wiejską drogą bez żadnego ruchu, to zgodnie z prawem można sobie jechać obok siebie. Ale już jak coś jedzie z tyłu albo z przodu, to wtedy jazda rowerem obok siebie - przy założeniu, że utrudnia to poruszanie się tym autom - to coś, na co pozwalają przepisy.
Czy można jechać kolumną?
Oczywiście. Z jednym zastrzeżeniem - kolumna może liczyć maksymalnie 15 rowerzystów:
Jeśli mamy więcej rowerów w ekipie, to zgodnie z prawem powinniśmy utworzyć 2 kolumny i odległość między nimi nie powinna wynosić mniej niż 200 m.
Uwaga dla kierowców: taką kolumnę należy wyprzedzić w jednym manewrze. Nie można wjeżdżać między rowery w kolumnie:
Czy można zdejmować nogi z pedałów?
Nie. Serio:
Zamawiajcie SPD, bo posypią się mandaty.
PS Nie można się też czepiać pojazdów podczas jazdy rowerem. Pamiętajcie, czepiajcie się kierowców, pojazdy nie są niczemu winne.
Czy trzeba mieć oświetlenie na rowerze?
W dzień teoretycznie nie. Ale lepiej mieć - jak nie zrobicie KOM-a bez kilkudziesięciogramowych lampek, to trzeba odchudzić siebie, nie rower.
Czy trzeba mieć kask?
Nie. Ale ja tam nie wyobrażam sobie jazdy bez takiego dodatku. Przy zderzeniu z pędzącym autem pewnie nie pomoże, ale przy głupiej wywrotce jest w stanie uratować życie. No i doskonale nadaje się jako uchwyt do okularów na czas, kiedy w nich nie jedziemy.
Czy trzeba mieć ubezpieczenie?
Nie. Ale i tak mam, bo kosztuje śmieszne pieniądze, a zawsze jeden potencjalny problem mniej. No i w pakiecie dostałem opcję dowozu do 50 km, gdyby coś mi albo rowerowi się stało. Jako posiadacz włoskiego auta wolę być ubezpieczony też na wypadek awarii francuskiego roweru.
No i najważniejsze...
„Nie bądź dupkiem” - niezależnie od tego, jaki kształt kierownicy masz przed sobą. Świadome łamanie przepisów podczas jazdy na rowerze i utrudnianie tym ruchu innym jest takim samym bałwaństwem, jak wyprzedzanie rowerzysty na grubość gazety, żeby zyskać 0,3 sekundy.
I w drugą stronę - czasem można zdobyć się na gest, nawet jeśli nie jest on wymuszony prawem. Można więc tak samo zejść czasem z roweru i przepuścić auta, jak i od czasu do czasu poczekać na moment, kiedy wyprzedzenie rowerzysty będzie dla niego komfortowe. Nie przejechałem wprawdzie w tym roku jakoś specjalnie dużo (ok. 2500 km), ale przy zastosowaniu zasady pt. „nie bądź dupkiem”, właściwie wszystkie te kilometry przejechałem w naprawdę komfortowych warunkach. Zdecydowanie więcej razy ktoś też podziękował mi awaryjnymi za przepuszczenie go, niż wyprzedzał tak, że rozważałem rezygnację z jazdy na rowerze w ogóle w obawie o swoje zdrowie.
Ale to akurat temat na inny tekst (który powstanie - obiecuję).