Toyota ma sposób na kradzieże katalizatorów. Będzie je znakować
Niewidoczne znakowanie to sposób na to, jak zabezpieczyć katalizator przed kradzieżą. Widzę pewną wadę.
Lepiej jest robić, niż nic nie robić. Pomysł trzeba docenić, bo skierowany jest do starych klientów, tych którym samochody Toyoty sprzedano już dawno i w dodatku jest darmowy. Niestety, bezpośrednio katalizatora nie chroni, tylko zniechęca zleceniodawców eksperta Wiadomości interesariuszy procesu.
Dlaczego kradną katalizatory?
Kradzieże katalizatorów stały się plagą. Kradzież w większości przypadków jest łatwa i przebiega szybka, a zarobić można sporo. Policja co chwila melduje o kolejnych zatrzymanych, ale to nie powstrzymuje następnych.
Katalizatory wypełnione są metalami szlachetnymi, może być to platyna, pallad i rod. Ich zawartość nie jest wysoka, w przeciwieństwie do cen. Jeden gram palladu kosztuje od 150 zł w górę. Dlatego katalizator na skupie metali może być wyceniony nawet na kilka tysięcy złotych. Kradnący i skupujący dobrze wiedzą, które samochody warto kraść, żeby najlepiej zarobić. Japonia jest w cenie.
Toyota wymyśliła, jak zabezpieczyć katalizator przed kradzieżą
Niestety, nie u nas, a w Wielkiej Brytanii. Problem kradzieży występuję także na Wyspach, sukcesami w łapaniu złodziei lubią pochwalić się nawet w USA. Mitsubishi wprowadziło tam nawet zniżki dla klientów, którym skradziono katalizator.
Sposób Toyoty na kradzieże brytyjskie to znakowanie katalizatorów. Poświęcili ponad 5 milionów zł, by w sposób niewidoczny znaczyć katalizatory. Właściciele starszych Toyot mogą udać się do serwisu, gdzie katalizator zostanie bezpłatnie oznaczony. Nowsze modele nie zmagają się z problemem kradzieży, dlatego program skupia się na starszych modelach.
W pierwszej fazie oznakowanych zostanie 50 tys. pojazdów. Znakowanie nie służy do tego, żeby zniechęcić złodzieja, ani do tego, by właściciel uszkodzonego samochodu biegał po skupach katalizatorów, poszukując swojego egzemplarza. Celem jest powiązanie skradzionych katalizatorów z konkretnymi, wykrytymi przestępstwami i tym samym, pomoc w rozbijaniu grup przestępczych. Ma też zniechęcać wszystkich, którzy na wyciętych katalizatorach kładą swoje ręce, złodziei, skupujących, sprzedających i kupujących używane sztuki. Głupio stawić się w serwisie z zamontowanym kradzionym katalizatorem.
Katalizator firmy Katanima
Niektórzy nie przejmują się kradzieżami katalizatorów, bo swój już dawno wymontowali, unikając kosztów wymiany. Tym, którzy chcą się zabezpieczyć, nie pozostaje wiele opcji. Można zamontować ochronną klatkę, ale to raczej zajęcie dla hobbystów spawaczy. Złodziej może się co najwyżej zniechęcić dodatkowym materiałem do cięcia. Całej reszcie pozostaje dobrze strzeżony parking.
Pozostaje pytanie, ilu właścicieli pojedzie do serwisu w Wielkiej Brytanii, by wspomóc działania policji, choć woleliby, żeby to ich ktoś bezpośrednio wspomógł? Niestety lepszej drogi niż zniechęcenie do kradzieży, chyba nie ma. Zbyt łatwo da się na kradzieży katalizatorów zarobić.