Nowy motocykl Hondy jest idealny, bo wygląda jak stary. Pragnę wycierać się ścierkami na polu sołtysa
Pod choinką chciałbym znaleźć początek sprzedaży Hondy Trail 125 w Polsce.
Najpierw zobaczyłem, że oni to faktycznie wprowadzili do sprzedaży w USA, potem obejrzałem kilka recenzji i już byłem ugotowany. Oryginalny tytuł tego wpisu miał brzmieć, chcę go tak, że zaraz się zsi**m, ale chyba jednak nie wypada.
Na pewno nie wypada marzyć o jakichś tajperach, czy innych elektrycznych Hondach E. Ten jednoślad wjedzie tam, gdzie żadne z tych pojazdów nie da rady, a do jej produkcji na pewno zużywa się mniej surowców. Hondziarze, padnijcie na kolana, w obliczu tej maszyny, która całkowicie wyczerpuje koncepcję motocykla, a może nawet urządzeń mechanicznych w ogóle. Na pewno świat powinien się zatrzymać. Oto ona.
Honda Trail 125 rocznik 2021
Kapkę może i przesadziłem, ale pomysł by na 2021 rok zaplanować sprzedaż nowego motocykla, który wygląda jak jego kilkudziesięcioletni poprzednik, jest moim zdaniem znakomity. Jeśli coś jest dobre, to po co to zmieniać?
Honda Trail 125 to w zasadzie odświeżona kopia modelu CT100. A CT to pojazd sprzedawany na całym świecie od lat 80-tych, o walorach wybitnie użytkowych. Na CT jeżdżą listonosze w Australii, a na Trailu będą jeździć młodzi i dynamiczni obywatele USA. Na ryby będą jeździć i na grzyby i jeszcze ptaki pofotografować.
Co ma pojazd na grzyby?
Sam motocykl przesadnie zaawansowany technologicznie nie jest. Silnik jest ten sam co w Hondzie Supercub i tradycyjnie, jak w modelu CT110, ma półautomatyczną 4-stopniową skrzynię biegów i kilka dodatków, które maja sprawić, że kupujesz motocykl o anturażu lekko terenowym.
Takie sformułowanie wymyśliłem - anturaż lekko terenowy - bo nie wiem, jakie bardziej by pasowało. Wysoko umieszczony wylot układu wydechowego ma zabezpieczać przed zalaniem w przeprawie przez rwący górski potok kałużę, a osłona wysoko umieszczonego silnika chronić przed kamieniami. Motocykl ma tarcze hamulcowe z przodu i z tyłu, po dwie pary amortyzatorów tamże, centralną stopkę, a jego jednocylindrowy silnik może pozwoli rozwinąć prędkość 90 km/h.
Po co więcej, po co więcej, ja się pytam? Jak bym się uparł to może jeszcze coś bym dopisał, na przykład, że ma reflektory są LED-owe, a wyświetlacz jest cyfrowy, ale jestem taki podniecony, że z trudem zauważyłem, że ma wyświetlacz, tam gdzieś między ramionami tej pięknej kierownicy. Zamglonym spojrzenie ledwo notuje, że biegi zmienia się także piętą i nieobecna jest klamka sprzęgła. Czy jestem klientem idealnym na Hondę Trail 125? Wzór idealnego klienta na Hondę Trail 125 wygląda tak:
- mieszka w USA (nic mi nie wiadomo, by motocykl miał pojawić się w Polsce),
- stać go na wydanie 3 899 dolarów, czyli grupa docelowa jest dość szeroka,
- nie jest gruby, bo Honda Trail nie waży nawet 120 kilogramów,
- jest samotny, bo zamiast połowy tylnej kanapy ma bagażnik, który utrzyma 20 kilogramów obciążenia i nie ma podnóżków dla pasażera, więc nie da się przymocować do niego poduszki,
- chce się dystansować społecznie i wolny czas spędzać z dala od ludzi,
- teoretycznie poza asfaltem, ale dobór opon wskazuje, że lepiej po głębokim błocie nie jechać,
- nie pożąda wysokich prędkości i pojemność 125 uważa za wystarczającą.
Nie spełniam wszystkich kryteriów, ale i tak Hondę Trail uważam za motocykl ostateczny.
Widzę, jak jadę tym przez łąki i pola
Cały gameplan mam już w głowie. Kupuję jednoosobowy namiot i mocuję go do Hondy Trail, którą oczywiście muszę jakoś wcześniej kupić. Potem, albo może lepiej wcześniej, rodzinie wykupuję wczasy na tyle atrakcyjne, żeby nie zauważyli, że mnie nie ma.
Wstaję o 5 rano i zaczynam jechać. Asfaltem tylko niezbędny kawałek, żeby dotrzeć do gruntowej drogi. Dalej jadę już tylko przez łąki, pola, lasy, doły, rozkoszując się pięknem przyrody i licząc, że tak niewielką pojemnością i tym fantazyjnie wygiętych wydechem, nie bardzo hałasuję.
Jadę tak i jadę i tu zaczyna się lekki kłopot, bo nie mam wyraźnego celu. Nie łowię ryb, nie zbieram grzybów, nie fotografuję ptaków, więc z celem wyprawy mam drobny kłopot, ale to się jakoś dopracuje. Gdy zapada zmrok zbaczam do pobliskiej wsi i idę do sołtysa z zapytaniem, czy mogę rozbić namiot na jego polu. On oczywiście się zgadza.
Mycie mam już opracowane, biorę ze sobą ściereczki stosowane na oddziałach dla obłożnie chorych, którymi po lekkim zwilżeniu wodą da się zetrzeć sporą warstwę brudu. Gospodarz potem częstuję mnie bimbrem i opowiada, jak tu było przed wojną, a ja przedstawiam mu korzyści podatkowe związane z leasingiem motocykla. Jest pięknie.
Następnego dnia ruszam dalej i tu pomysł mi się już kończy, bo nie wiem, czy długo dam radę tak jeździć bez celu i jak duży jest zasięg niespełna 6-litrowego baku.
Niech nikt mi tego nie psuje
Cudowna wydaje mi się ta koncepcja, motocykla jako roweru, na którym się nie pocisz. Honda Trail 125 to prosty, mało angażujący jednoślad, którego wygląd podkreśla, że w motocyklach niekoniecznie chodzi o to, żeby się ścigać, jechać niezwykle szybko lub zaszokować świat unikalną konstrukcją plastików. Wziąłbym dwie, drugą bym postawił w salonie dużym pokoju, żeby się na nią napatrzeć.
Też to wszystko czujecie, prawda? Lepsze zdjęcia, niż od producenta, możecie obejrzeć tutaj.