REKLAMA

Co zrobić, gdy kierowcy przekraczają prędkość obok twojego domu? Postaw fotoradar w ogródku

Pewien Belg zdenerwował się na kierowców, którzy przekraczają prędkość na ulicy pod jego domem. Wziął sprawy w swoje ręce i postanowił ich trochę wystraszyć. Działa.

fotoradar na ścieżce rowerowej
REKLAMA
REKLAMA

Kierowcy, którzy pędzą tam, gdzie nie powinni, to plaga większości miast, miasteczek i osiedli. Najpopularniejszą formą dyscyplinowania ich w Polsce są progi zwalniające. Rzeczywiście sprawiają, że trzeba jechać wolniej, ale mają swoje wady. Po pierwsze, ambitni kierowcy i tak zdołają się rozpędzić na krótkich odcinkach między progami, co powoduje jeszcze wzrost poziomu hałasu w okolicy. Po drugie, progi często bywają ostre i nawet podczas przepisowej jazdy można uszkodzić samochód.

„A gdyby tak postawić tu fotoradar?” – zastanawiają się czasami okoliczni mieszkańcy

Piszą specjalne pisma do gminy i narzekają na grupach sąsiedzkich, że odpowiedzi nie nadchodzą. Nie jest tak łatwo skutecznie wymóc postawienie urządzenia do pomiaru prędkości.

Można też wziąć sprawy w swoje ręce. Właśnie w ten sposób postąpił Peter, 57-letni Belg. Od zawsze lubił majsterkować, więc postanowił samodzielnie wykonać coś, dzięki czemu kierowcy nie będą tak gnać obok płotu jego domu. Martwił się o bezpieczeństwo bawiących się w okolicy dzieci, dodawał też, że nawierzchnia ulicy jest w złym stanie.

Zbudował… fotoradar. Prawie działający

fotoradar w ogrodzie

Bardzo realistycznie wyglądający sprzęt wykonał samodzielnie, a następnie postawił na wysokim słupie w ogrodzie. Oczywiście wystaje nad ogrodzenie, co oznacza, że widzą go wszyscy jadący ulicą. Ma jeszcze jedno ciekawe rozwiązanie.

Pomysłowy Belg wyposażył swój „fotoradar” w flesz aktywowany za pomocą pilota. To oznacza, że może z daleka wypatrzeć samochód jadący zbyt szybko i gdy nie zwolni przed radarem, zrobić psikus brawurowemu kierowcy. O ile ktoś nie jest z okolicy i nie kojarzy radaru pana Petera, po zobaczeniu błysku zapewne będzie miał zły humor. Przez kilka najbliższych tygodni czeka go nerwowe przeglądanie nadchodzącej korespondencji.

Czy „domowy fotoradar” jest zgodny z prawem?

REKLAMA

Jak mówi jego twórca, funkcjonariusze na początku krzywo patrzyli na „radar”, ale później przymknęli na niego oko. Szef policji rejonu Waasland-Nord, Leo Mares, komentuje: „Kontaktowaliśmy się w tej sprawie z władzami. Radar nie jest na drodze publicznej, ale w ogrodzie. Jeżeli sprawia, że kierowcy rzeczywiście tam zwalniają, nie widzimy w tym problemu…”.

Sprytne. Oczywiście pan Peter musi poświęcać swojemu dziełu nieco uwagi. Obserwowanie ruchu na ulicy i włączanie lampy błyskowej wymaga sporej ilości wolnego czasu. Ale to działa. Chyba skuteczniej niż stawiane kiedyś przy polskich drogach kartonowe atrapy radiowozów. Choć za nimi czasami krył się prawdziwy…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA