Rekordowy fotoradar w Warszawie znowu uszkodzony. Po naprawie wytrzymał półtorej doby
Fotoradar przy alejach Jerozolimskich w Warszawie, który zrobił kierowcom rekordową liczbę zdjęć, a potem został zniszczony, znowu kogoś zdenerwował. Nie ma łatwego życia.

Ponad osiem tysięcy zdjęć w ciągu miesiąca - oto wynik, jaki „wykręcił” fotoradar ustawiony przy al. Jerozolimskich 239 w Warszawie, na wysokości salonu Volvo i w rejonie centrum handlowego Skorosze, przed skrzyżowaniem z ul. Ryżową. Taki rezultat spowodował, że ten nowy i drogi sprzęt stał się lokalnym rekordzistą pod względem skuteczności w robieniu kosztownych zdjęć. Rzeczywiście - ulica na tym odcinku jest szeroka i ma dwa pasy. Obowiązuje tam jednak ograniczenie do 50 km/h. Można się zapomnieć.

Komuś się to nie spodobało
Fotoradar był ostatnio w naprawie. Ustawiono go w listopadzie 2024 roku, a w lutym zdjęto ze słupa, bo ktoś go zniszczył. Naprawa kosztowała ponoć 50 tysięcy złotych (i została pokryta przez ubezpieczyciela).
Drogą, żółtą skrzynkę na powrót włączono w czwartek około godziny 13. O 23 w piątek został zniszczony. To oznacza, że jego drugie życie trwało 35 godzin.
Pojechałem go obejrzeć

Rzeczywiście - żółta skrzynka jest wgnieciona, a lampa błyskowa wygląda na rozbitą. Z daleka nie widać, że został uszkodzony, ale z bliska nie ma już wątpliwości. Stojąc tam, nie byłem pewien, czy sprzęt na pewno nie robi zdjęć (choć ani razu nie błysnął, nawet gdy obok kierowcy przemykali z prędkością wyglądającą na nadmierną). Ale cytowany przez TVN rzecznik rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Wojciech Król potwierdza - radar nie działa.
Ciekawe, jak go zniszczono

Rozbicie przodu i wgniecenie tyłu sugeruje, że być może ktoś w niego np. cofnął jakimś wielkim pojazdem. Raczej nie mówimy tu o strzale np. z broni do paintballa (a tak zniszczony, inny fotoradar też kiedyś widziałem).

Teraz urządzenie znowu trafi do naprawy, co być może gwarantuje kierowcom nieco spokoju. - chyba że postawiony zostanie sprzęt zastępczy. Za renowację znowu zapłaci ubezpieczyciel, ale trwa poszukiwanie sprawcy uszkodzenia (czy to ten sam, co wcześniej?). Jeśli zostanie znaleziony, zapewne zapłaci za wszystko z własnej kieszeni. W planach jest objęcie fotoradaru szczególną ochroną - czyli m.in. zamontowanie w rejonie monitoringu. Czy to pomoże? Nie jest łatwo być fotoradarem w Al. Jerozolimskich. Gniew społeczny to kara za skuteczność.