Po co Ci Mercedes G 63 AMG? Możesz mieć hinduskiego Force Citiline taniej
Mercedes klasy G to bez dwóch zdań pojazd kultowy. Nic dziwnego, że dalekowschodni producenci „inspirują się” nim do dziś. Najlepszym przykładem jest Indyjska firma Force, która właśnie zaprezentowała 10-osobowego SUV-a o nazwie Force Citiline - cudowną podróbkę Gelendy.
Force Citiline ma 10 miejsc w czterech rzędach. Citiline ma być nowością na 2023 r., ale w rzeczywistości jest to nieco inna wersja istniejących już od lat modeli Trax Toofan oraz Trax Cruiser. Wszystkie trzy to MUV-y (pojazdy wielofunkcyjne) – wyglądają identycznie, a ich pudełkowaty kształt jest mocno „inspirowany" starym Mercedesem Klasy G. Z przodu zupełnie inne reflektory halogenowe mają dać do zrozumienia, że to nie jest to oryginalny G-Wagen, ale podejrzewam, że w Indiach nie brakuje „oryginalnych” przodów z okrągłymi reflektorami.
Indyjskie realia motoryzacyjne to inny świat - np. Citiline jest najbardziej premium z tych trojaczków, bo ma zderzaki oraz błotniki w kolorze nadwozia. Poza tym Citiline to ten luksusowy, bo ma 10 miejsc, a nie 13 i zdaniem producenta jest najwygodniejszy w klasie. To niezły wyczyn upchnąć aż 10 miejsc siedzących w nadwoziu o długości 5120 mm (rozstaw osi wynosi 3050 mm) z zachowaniem dwubryłowej sylwetki i pokaźnej poziomej maski.
Force Citiline ma 10 siedzeń i każde z nich jest skierowane przodem do kierunku jazdy, w układzie 2+3+2+3, Jak się pewnie domyślacie, bagażnik jest tu jedynie formalnie. Trax Toofan i Trax Cruiser mogą przewozić jeszcze więcej pasażerów - nawet do 13, ale wtedy część z nich musi jechać tyłem do kierunku jazdy. W USA obracane fotele to bajer, w Indiach - najgorsze miejsca.
Do wnętrza Citiline można dostać się za pomocą czterech klasycznych drzwi, więc zajmowanie miejsca w czwartym rzędzie musi być ciekawe. Podobno drugi rząd składa się z podziałem 60:40, a trzeci rząd ma dwa siedzenia i dzięki temu jest miejsce na mały korytarz, żeby przejść. Wyposażenie jest dość podstawowe, ale przynajmniej jest klimatyzacja z oddzielnym klimatyzatorem dla pasażerów z tyłu, aby zaznali trochę ulgi od wysokich temperatur.
Force Citiline to trochę Mercedes
Najciekawsze na koniec, bowiem podróbki Mercedesa napędzane są silnikami... Mercedesa. Jest to starodawny, czterocylindrowy silnik wysokoprężny Common Rail o pojemności 2,6 litra, który generuje astmatyczne 90 KM. Ale w przypadku takiego MUV-a, liczy się maksymalny moment obrotowy. Ten wynosi 250 Nm - szału nie ma, ale musi wystarczyć. Do wyboru jest jedna skrzyniu biegów - manualna, 5-biegowa.
Największy zacietrzewienie budzi u mnie fakt, że Citiline jest bardziej G-klasą niż nowa G-klasa. Nowoczesna uberlimuzyna z Niemiec niewiele ma już wspólnego z wojskowo-użytkowym pojazdem, jakim oryginalnie był Mercedes-Benz klasy G. A tutaj, w Indiach, nikogo nie obchodzą ambientowe podświetlenia, nagłośnienie Burmester i silniki V8 twinturbo. Tutaj ma być praktycznie i skuteczne. Taki był kiedyś G i takie są dziś jego podróbki z Indii.
To tak jak z nowym Land Roverem Defenderem. Ineos Grenadier bardziej przypomina Defendera niż nowy Defender. Oczywiście są różne rynki, mają różne wymagania. W Europie, czy USA, chcemy luksusów i producenci dokazują, żeby zarabiać. Ale w Europie też były kiedyś cięższe czasy i to właśnie z nich wywodzą się oryginalne kultowe terenówki. O tym, jakie były, lepiej pamiętają dziś podrabiacze z Azji niż firmy stojące za oryginałami.
Czytaj dalej: