Ferrari to marka, której auta rozpalają zmysły praktycznie każdego fana motoryzacji. Niestety, za tę legendę trzeba płacić i to zazwyczaj więcej niż jest w stanie zapłacić zwykły śmiertelnik. Chyba, że mówimy o modelu Mondial, wtedy wystarczy równowartość przeciętnie skonfigurowanego Passata.
To prawda, model ten jest otoczony złą sławą i fani marki nieco nim gardzą. Oskarżany jest między innymi o bycie zbyt powolnym, awaryjność czy zbyt łagodną stylistykę. Mimo to kiedy był nowy zbierał nie najgorsze recenzje, które były coraz lepsze dla każdego kolejnego liftingu. Teraz możemy sami je zweryfikować, kupując egzemplarz oferowany w Warszawie.
Narodziny Ferrari Mondial.
Obecnie zaskakująco tani model z Maranello na rynek trafił w 1980 r., zastępując GT4. Było to klasyczne GT o układzie 2+2 z silnikiem V8 umieszczonym tuż przed tylną osią. Choć nazwą nawiązuje do Ferrari 500 Mondial, znanego z doskonałych wyników w sporcie, tutaj mamy do czynienia z nieco bardziej stonowanym pojazdem.
To zresztą chyba główny zarzut wystosowywany wobec tego auta. Mondial zostało zaprojektowane tak, by spełniać najnowsze normy bezpieczeństwa i emisji spalin na wszystkich rynkach oraz być w miarę praktycznym Grand Tourerem. Oczywiście jeśli można tak określić auto tego typu. Przez to stał się cięższy, a pierwsze modele na Amerykę miały silniki zauważalnie osłabione względem reszty świata. Prawdopodobnie to właśnie przez nie Mondial zyskało łatkę powolnego jak na Ferrari, choć i standardowe 8,2 do setki jak na markę-legendę nie powala.
Szybko poprawiono osiągi.
Już w 1982 r. pojawiła się odmiana Quattrovalvole z nową głowicą o 4 zaworach na cylinder i nieco zmienionej komorze spalania. Dzięki temu moc wzrosła z 214 na 235 koni, a czas do przyspieszenia do setki spadł do 6,4 sekundy. W kolejnym roku wprowadzono do sprzedaży kabriolety.
Od 1985 r. do produkcji trafił model 3.2. Jak nietrudno się domyślić, otrzymał powiększony względem dotychczasowego 3.0 silnik, a co za tym idzie moc wzrosła do 270 KM. Dokonano też pewnych zmian w stylistyce. Finalna wersja Ferrari Mondial to T, z przeprojektowany układem napędowym, w tym silnikiem montowanym wzdłużnie, a nie poprzecznie jak wcześniej. Dzięki temu udało się obniżyć środek ciężkości. Podniesiono też znowu moc, do 300 KM, a wygląd zmienił się w sposób widoczny na pierwszy rzut oka.
Ludzkie Ferrari.
Pomimo bycia niezwykle dobrze prowadzącym się GT, które od wprowadzenia wersji Quattrovalvole stało się też adekwatnie szybkie, Ferrari Mondial nadal pozostało zaskakująco przyjazne użytkownikowi. Także pod kątem obsługi serwisowej, która nie wymagała wyciągania silnik do wykonania większości czynności. Ten problem pojawił się dopiero w wariancie T. Także jako bardziej praktyczny, wygodny model, Mundek dostał sprzęgło sterowane hydraulicznie, zamiast mechanizmu ze zwykła linką obecnego w sprzedawanych wówczas autach 2-miejscowych marki.
Często można spotkać się z opiniami, że Mondial było bardzo zawodne. Trudno powiedzieć, czy to tylko mit. Wiadomo natomiast, że dzieliło ogrom części z 328, które nie dorobiło się takiej opinii. Co ciekawe, Mondial nie było też czymś w rodzaju Ferrari po taniości, było droższe od wymienionego przed chwilą 2-miejscowego kuzyna.
Czy warto kupić kabriolet z Warszawy?
Znaleźliśmy jeden egzemplarz Ferrari Mondial na sprzedaż w Polsce. To kabriolet 3.2 z 1987 r. Nie wiadomo nic o stanie mechaniki, dach jest porwany, a fotele zniszczone, poza tym auto wygląda na nie najgorzej zachowane. O samej stylistyce można oczywiście dyskutować, ale w mojej opinii nie ma do czego się przyczepić – no chyba, ze ktoś wymaga by każde Ferrari było nie tylko ładne, ale i szokujące. Wtedy można się zawieść, bo Mondial jest zaskakująco elegancki.
Jeśli spodoba nam się z wyglądu i nie przeraża nas konieczność wykonania napraw wnętrza, a także z pewnością obszernego serwisu mechanicznego – wydaje się, że warto rozważyć tę ofertę. W końcu to wciąż zaskakująco tani sposób na stanie się posiadaczem Ferrari ze wszystkimi jego zaletami, takimi jak choćby świetne prowadzenie. No i to jedyny samochód produkowany seryjnie jako kabriolet w układzie 2+2 z silnikiem umiejscowionym tuż przed tylną osią. Poza tym zdecydowanie milej zapłacić za Ferrari 148 tysięcy, niż 256 milionów.
Napis SOLD na szybie może wskazywać, że samochód pochodzi z amerykańskiej aukcji. Ciekawe, za ile się sprzedał.