Czy elektryczny hamulec ręczny jest niezgodny z polskim prawem? – pyta poseł
Coraz więcej samochodów, zamiast tradycyjnej dźwigni hamulca ręcznego, ma przycisk. Elektryczny hamulec ręczny ma być bardziej bezpieczny, ale poseł Krzysztof Sitarski zastanawia się, czy takie rozwiązanie jest zgodne z polskim prawem. Wystosował w tej sprawie interpelację do ministra infrastruktury.
W swojej interpelacji, poseł Sitarski zauważa, że podstawowe i wymagane warunki techniczne samochodów zapisane są w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich niezbędnego wyposażenia. Według nich, pojazd samochodowy powinien być wyposażony w hamulec roboczy, awaryjny i postojowy.
W paragrafie 14 tego rozporządzenia zapisano:
2) hamulec awaryjny działający na koła co najmniej jednej osi pojazdu, przeznaczony do zatrzymania pojazdu w razie awarii hamulca roboczego, z możliwością:
a) regulowania intensywności hamowania,
b) dokonywania hamowania z miejsca kierowcy z możliwością trzymania kierownicy przynajmniej jedną ręką;
3) hamulec postojowy, przeznaczony do unieruchamiania pojazdu na wzniesieniu i spadku, z możliwością:
a) działania podczas nieobecności kierowcy, przy czym robocze części hamulca powinny pozostawać w położeniu zahamowania za pomocą wyłącznie mechanicznego urządzenia,
b) dokonywania hamowania z miejsca kierowcy;
wyposażenie w hamulec postojowy nie jest wymagane, jeżeli hamulec awaryjny, o którym mowa w pkt 2, spełnia wymagane warunki określone dla hamulca postojowego.
Czy elektryczny hamulec ręczny jest więc zgodny z przepisami?
Elektryczny hamulec postojowy (EPB) obsługiwany jest przy pomocy przycisku pozwalającego na zaciągnięcie i zwolnienie blokady hamulców. W przeciwieństwie do klasycznego hamulca sterowanego ręcznie, nie da się dozować jego siły.
Poseł zauważa także, że zgodnie z paragrafem 15, pkt. 1 wspomnianego wyżej rozporządzenia, hamulce pojazdu powinny zachowywać wymaganą sprawność niezależnie od drgań i wpływów atmosferycznych, na jakie są narażone w normalnych warunkach eksploatacji. Tymczasem zdarza się, że EPB ulega awariom przy mrozie lub przegrzaniu układu hamulcowego, a wówczas hamulce mogą ulec zablokowaniu.
Na razie odpowiedzi ze strony ministerstwa infrastruktury jeszcze nie ma.
Przepisy mówią jedno, życie pokazuje co innego.
Wydaje się, że posłowi nie chodzi o to, aby zakazać sprzedaży samochodów z elektrycznymi hamulcami. Chodzi o to, by pokazać absurdy i poniekąd archaiczność polskich przepisów.
Na przykład VW XL1 w Polsce był zarejestrowany bez bocznych lusterek, co również nie było zgodne z obowiązującym prawem. Audi e-tron w ogóle nie będzie miał lusterek bocznych, które zostaną zastąpione kamerami. Podobnie jak Lexus ES, chociaż na razie tylko na rynku japońskim. W Polsce zabroniona jest też rejestracja samochodów innych niż zabytkowe z drzwiami przednimi otwieranymi do tyłu – ale widuje się w Polsce kilka egzemplarzy Rolls-Royce'ów, jak choćby Phantom Drophead Coupe, z drzwiami otwieranymi kropka w kropkę jak w Syrenie 104 i wcześniejszych.
Wszystko wskazuje na to, że często przymyka się oko na niecałkowitą zgodność pojazdów wyprodukowanych przez duże koncerny z rozporządzeniami o warunkach technicznych. Ale spróbujcie wyprodukować jakiś pojazd samodzielnie i go zarejestrować. Wtedy o żadnym przymknięciu oka na przepisy nie mogłoby być mowy.