1025-konny Dodge pozwoli ci wygrać w dziedzinie sportu, w której nie trzeba nic umieć
Dusisz gaz i jedziesz na wprost. Super sport motorowy, amerykańscy przyjaciele. Dodge żegna model Challenger specjalną edycją do wyścigów równoległych, która ma robić ćwiartkę w mniej niż 9 sekund.
Wprawdzie pod moją lokalną Ż....ą robotnicy budowlani potrafią zrobić ćwiartkę w 2-3 sekundy, ale absolutnie nie mają przy tym tyle stylu co Dodge Challenger SRT Demon 170. To ostatnie wcielenie tego modelu, pożegnanie z absurdalnie wielkimi silnikami V8 i ostateczny pokaz możliwości muscle-cars, znanych też jako samochody siłowe. Dodge Challenger w wersji Demon 170 będzie właściwie legalnym drogowym dragsterem, czyli autem do wyścigów równoległych. To taki sport, w którym liczy się wyłącznie przyspieszenie i jak najszybsze przejechanie 1/4 mili. Idealnie odzwierciedla on amerykańskie podejście do sportów motorowych. Ma być bardzo dużo mocy i jak najmniej umiejętności. Zasadniczo po prostu wciskasz gaz.
Dodge Challenger SRT Demon 170 ma się rozpędzić do 100 km/h w 1,66 s
Przy okazji zrobi wheelie, czyli podniesie przednie koła przy starcie. Ten manewr, jakkolwiek efektownie by nie wyglądał, jest mocno niepożądany podczas wyścigów równoległych. Dlatego mocne samochody mają wheelie bars, czyli stelaże za tylnym zderzakiem, które nie pozwalają przednim kołom się unosić. Unoszenie przednich kół to rodzaj pokazu, ale wpływa negatywnie na wynik wyścigu.
Dodge Challenger SRT Demon 170 teoretycznie może przejechać 1/4 mili w mniej niż 9 sekund i osiągnąć na końcu prędkość 240 km/h. Wymaga jednak do tego zatankowania specjalnego paliwa E85, czyli powstałego na bazie etanolu. Na zwykłej benzynie będzie nieco wolniejszy i słabszy o 125 KM, to znaczy osiągnie tylko 900 KM z silnika 6.2 z doładowaniem. Na alkoholu moc ma sięgać 1025 KM. Tysiąc dwadzieścia pięć koni mechanicznych.
Ta moc to nieważna, liczą się gadżety
Najlepszym będzie spadochron. To oczywiście absolutny overkill i przesada, ponieważ spadochrony są stosowane w prawdziwych dragsterach, które potrafią osiągnąć 500 km/h na dystansie 1/4 mili i nieprzesadnie mają jakieś hamulce. To znaczy jakieś tam mają, ale bez spadochronu mogłyby nie dać sobie rady. Dodge Challenger też będzie mógł mieć spadochron, choć nie seryjnie – znajdzie się on na liście akcesoriów Direct Connection. Za kilkanaście tysięcy dolarów będzie można dokupić sobie częściowo karbonowe koła. Kolejnym gadżetem będzie brak fotela pasażera, choć ta opcja występowała już w pierwszej edycji Demona. Tym sposobem powstaje samochód dwudrzwiowy i jednomiejscowy, osiągający moc 1025 KM na osobę. Ostateczna forma amerykańskiego nonsensu motoryzacyjnego.
Powstanie 3000 sztuk tego auta w cenie co najmniej 100 tys. dolarów za sztukę
To bardzo tanio jak za najszybszy samochód na świecie, szybszy nawet niż Bugatti Chiron czy jakieś dziwne Tesle. Podobno w trakcie prac nad tym autem inżynierom Dodge'a udało się „wybuchnąć” kilka silników, a budżet znacznie się rozrósł w stosunku do początkowych założeń. Ale nie odpuścili, musieli zrobić na koniec coś szokującego. Bo to będzie już ostatnie V8. Nie będzie następnej generacji, odchodzą z przytupem, podnosząc przednią oś. Nawet nie wiem, czy tego żałować, bo nigdy nie szanowałem V8 za osiągi, tylko za dźwięk i płynność działania.