REKLAMA

Masz takiego diesla? Nie masz. To dobrze, bo nie miałbyś 1,675 mld dolarów

Nie masz takiego diesla. Dlatego ugoda warta 1,675 miliarda dolarów, którą zawarł Cummins obejdzie cię dlatego, że zastanawiasz się, czy ten świat jest na pewno dobrze urządzony.

cummins diesel
REKLAMA
REKLAMA

Załatwmy to szybko, nie ma co w wigilię Wigilii się droczyć. Cummins, wytwórca silników Diesla, a nawet słynny wytwórca potężnych silników Diesla, zawarł ugodę dotyczącą nadmiernej emisji spalin z ich silników. Ugoda jest warta 1,675 miliarda dolarów. Instalowano urządzenia, które sprawiały, że emisja była inna od deklarowanej. Większa, rzecz jasna. Sprawa dotyczyła nawet jednego miliona silników instalowanych w pickupach RAM. Klienci musieli poczuć się oburzeni.

Amerykanie dymią z oburzenia

Amerykanie zapewne płaczą ze szczęścia robiąc rolling coal swoimi dieslami. Kraj, w którym popularne jest takie przerabianie diesli, żeby dymiły wielokrotnie mocniej niż po wyjechaniu z fabryki, chyba raczej jest daleki od potępiania Cumminsa. Jak zwykle chodziło o tlenki azotu. To głównie na ich emisji oszukiwano. Tlenki azotu są groźne tam, gdzie są emitowane. Gdyby te potężne silniki stały obok siebie w gigantycznych miejskich korkach, to faktycznie mieszkańcom takiego miasta mogłoby to robić delikatną różnicę. Gdy taki samochód ciągnie łódkę wielkości domu na brzeg odległego jeziora, problem tlenków staje się nieco mniejszy. Ale tak, to wciąż nieładnie, że emitowały ich więcej niż na papierze.

Sprawa dotyczyła silników o pojemności 6,7 litra. Rzędową szóstkę zamontowano w 630 tys. sztuk do 2019 roku, a następnie jeszcze w 330 tys. po tej dacie. Czyli oszukiwanko nastąpiło nawet kilka lat po słynnej na cały świat aferze Dieselgate.

Nie ma oczywiście co zastanawiać się nad tym, czy milion silników zamontowano tylko w samochodach RAM w celu zaspokojenia niezbędnych życiowych potrzeb użytkowników. To nie są przecież jedyne pojazdy, które gabarytami biją europejskie auta dostawcze. Strasznie dużo łódek do ciągnięcia muszą mieć w USA, skoro pojazdy tego typu sprzedają się tam tak znakomicie i nikt nie ma problemu z tym, że do indywidualnego transportu używa się blisko 7-litrowych monstrów. Najważniejsze jest to, że na papierze ustalono jakiś poziom tlenków azotu, z którego absolutnie nic nie wynika. A już szczególnie to, ile osób nie zachoruje dzięki tym normom. Najważniejsze, żeby ich nie przekroczyć. A że silnik 6,7 emituje tyle, co kilka samochodów, to trudno. Trzeba mu ustalić pułap tak, żeby producentowi nie było za dobrze, a jednocześnie nie sprawić, że produkcja takich silników nie miałaby sensu.

Interes się spina

Firma zapewnia, że ta kwota nie wpłynie na jej stabilność finansową. Skoro przychód w 2022 roku wyniósł 28 miliardów, to faktycznie może nie zauważą takich drobniaków. Oczywiście, że nie sprzedają tylko silników spalinowych, oferta jest znacznie szersza, ale wielki diesel to jest jednak pierwsze skojarzenie.

REKLAMA

Wykroczenie musi być wielkie, skoro wycenione je aż na taką kwotę. Jednocześnie to nic takiego, bo Cummins twierdzi, że ta kwota specjalnie im nie zaszkodzi, bo mocni są. Jeśli nie wpłynie, to chyba słabo ich ukarano. Jeśli słabo ich ukarano, to może emitowanie ponad miarę przez dziesięć lat z miliona samochodów, które są bardziej ciężarowe niż osobowe, to nie taki wielki grzech. Chyba ostatecznie się opłaciło, skoro zabawa trwała przez ponad dekadę, a od czterech lat uczciwie współpracowano z władzami.

Wzruszające jest to, że Amerykanin, który kupuje diesla o pojemności 6,7 litra i pewnie ślini się na widok każdego rolling coal, czuje się oburzony zwiększoną emisją tlenków azotu w stosunku do deklarowanej. Tak bardzo, że czasami czuje się w obowiązku pozwać producenta. A jeśli przypadkiem tego nie zrobi, o swoje upomni się rząd. Łzy zbierają do wyciętego filtra cząstek stałych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA