Ładuje się w dwie godziny i osiąga setkę w mniej niż pięć sekund. Oto nowe Porsche Cayenne E-Hybrid
Do gamy dużego SUV-a Porsche właśnie dołącza Cayenne E-Hybrid. To będzie wyjątkowo szybka i ekscytująca wersja, która jednocześnie… może pociągnąć dużą przyczepę. Oto kilka faktów.

To nie jest pierwsze hybrydowe Porsche – wystarczy wspomnieć np. wspaniałe 918 Spyder, czy obecną Panamerę. Również poprzednie Cayenne występowało w takiej wersji. Tyle że nowy E-Hybrid będzie szybszy, bardziej oszczędny i bardziej zaawansowany technologicznie.
Jest to hybryda typu plug-in.

To oznacza, że akumulator może być ładowany z gniazdka. Przy użyciu szybkiej ładowarki ma to zajmować 2 godziny i 18 minut. Jednocześnie producent zapowiada, że Cayenne E-Hybrid może pokonać 44 km korzystając wyłącznie z silnika elektrycznego, rozpędzając się przy tym maksymalnie do 133 km/h. To zasługa akumulatorów o pojemności 14,1 kWh – większej o 30% niż w poprzedniku.
Tradycyjnie dla tego typu aut, „elektryk” będzie mógł także wspomagać jednostkę spalinową podczas przyspieszania.
Mowa o trzylitrowym, benzynowym V6.

Łączna moc układu to 462 KM, a łączny moment obrotowy – aż 700 Nm. Sam silnik elektryczny wytwarza 136 KM i 400 Nm. To wszystko pozwala na osiągnięcie 100 km/h w 4,7 sekundy, zaś prędkość maksymalna przekroczy o 3 km/h „magiczną” granicę 250 km/h.
Moc na cztery koła przenosi nowa, 8-biegowa skrzynia Tiptronic S. Porsche podkreśla, że pracuje ona wyjątkowo łagodnie, ale i szybko.
Średnie zużycie paliwa ma mieścić się - oczywiście według producenta - między 3,2 a 3,4 litra na sto kilometrów. Co ciekawe dla auta hybrydowego, Cayenne będzie mogło uciągnąć przyczepę o masie nawet 3,5 tony.
Wyróżnikiem Cayenne E-Hybrid będą zielone zaciski hamulcowe.

Ten kolor będzie mógł być obecny także we wnętrzu, za sprawą opcjonalnych, zielonych tarcz zegarów. Odmiana hybrydowa będzie też miała w standardzie pewne elementy, za które w pozostałych wersjach trzeba dopłacać. Mowa o sportowym pakiecie Sport Chrono, ogrzewaniu postojowym i aktywnym zawieszeniu. Za dopłatą można kupić np. wyświetlacz head-up, podgrzewaną przednią szybę, czy aż 22-calowe obręcze.
W opcji pojawi się system InnoDrive.

Można powiedzieć, że to bardzo zaawansowany aktywny tempomat, choć nie jest do końca precyzyjne określenie. Cayenne, korzystając z armii czujników („widzących” aż 2,5 kilometra do przodu) i nawigacji może dostosować ustawienia zawieszenia i silnika elektrycznego do nadchodzących wzniesień, wybojów czy zakrętów. Oprócz tego system do pewnego stopnia wyręcza kierowcę na autostradzie czy w korku.
Nowy model trafi do salonów pod koniec maja.
Cennik w Niemczech otwiera kwota 89 822 euro. Ceny w Polsce jeszcze nie są znane.
Nowe hybrydowe Cayenne na pewno będzie robiło wrażenie osiągami, prowadzeniem i płynnością jazdy. Ja jednak mam z takimi wersjami pewien problem. Hybrydy z założenia najlepiej sprawdzają się w mieście, osiągajac wtedy najniższe wyniki spalania. W trasie zachowują się tak samo, jak wersje benzynowe, albo gorzej, bo są cięższe. Tyle że jeśli ktoś szuka auta do miasta, po co mu ogromne Cayenne?