Możecie śmiało jechać pod prąd autostradą. Czas już oficjalnie zezwolić na ten manewr
Zapomnijcie o korytarzu życia i kulturalnym czekaniu na udrożnienie przejazdu. Po prostu zawracajcie i jedźcie pod prąd. Nic się Wam nie stanie i zaoszczędzicie czas.
Niedawno czytałem opinię, że w Polsce czekanie na udrożnienie autostrady po wypadku trwa nieporównanie dłużej niż w innych krajach „starej” Unii. W Niemczech czy Holandii w godzinę mamy znowu zrobiony przejazd, a w Polsce może to trwać 3 czy 5 godzin. Niedawny wypadek w województwie podkarpackim dołożył kierowcom 2,5 godziny czekania. Inna sytuacja związana z pożarem naczepy na autostradzie A4 oznaczała blokadę drogi przez dziewięć godzin.
Nic więc dziwnego, że kierowcom puszczają nerwy
Widzą, że dojeżdżają do ogromnego korka, którego końca nie widać na horyzoncie. Podejmują więc jedyną słuszną decyzję i zawracają. Tak, jak widać na poniższym filmie:
Kierujący uznali, że skoro cała sytuacja ma miejsce na węźle, to dadzą radę wrócić te kilkaset metrów do poprzedniego zjazdu. Przeważnie jeden kierowca decyduje się na taki manewr (to, że jeździ BMW lub Audi to czysty przypadek), reszta widzi że „chyba da radę” i za chwilę zawracają już wszyscy, jadąc pod prąd do poprzedniego zjazdu. Powinno się udać, policji nie ma, no to awaryjne – albo i nie – i bomba.
Powstaje więc nowy, alternatywny ruch drogowy
Ciekaw jestem, czy obowiązują na nim jakieś zasady, czy też na przykład również jadąc pod prąd możemy zostać zmigani długimi światłami przez kierowcę wspomnianych samochodów, że jedziemy za wolno, albo za blisko lewej strony (która w sumie jest prawą, dla jadących prawidłowo). Naliczyłem dwadzieścia jeden samochodów wykonujących manewr zawracania na autostradzie i jadących pod prąd na filmie trwającym niecałe półtorej minuty. Można więc przypuszczać, że w dłuższej perspektywie było ich jeszcze więcej.
Na nic wszystkie nawoływania w mediach o tworzeniu korytarza życia, na nic wszystkie znaki świetlne na autostradach, które o tym przypominają. Gdy znalazł się jeden odważny i inni zobaczyli, że dał radę – podążyli momentalnie jego śladem. Jest to wyjątkowo ciekawa obserwacja socjologiczna, chociaż oczywiście niespecjalnie nowa: jeśli inni robią coś złego, to nasze poczucie winy rozpuszcza się w kolektywie. No przecież ja nic nie zrobiłem – powie na przykład kierowca białego Hyundaia i10 – jechałem tylko za innymi. Wszyscy tak robili. A jak wszyscy robili, to znaczy że można.
Może wprowadźmy przepis, że to po prostu jest dozwolone
Jazda pod prąd na autostradzie zagrożona jest karą 2 tys. zł grzywny i piętnastoma punktami karnymi. Jest to stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym. Nie ma tu znaczenia czy zawróciliśmy, bo był korek, czy pomyliliśmy się przy wjeżdżaniu, co regularnie zdarza się starszym osobom. Czyli wszyscy kierowcy z filmu powinni zapłacić 2000 zł mandatu od osoby. Tyle że zapewne nie zapłacili i wszystkim się upiekło, czyli każdy z nich nie tylko jest dwa kafle do przodu, ale jeszcze zaoszczędził czas na niestanie w korku. To ja mam taką propozycję racjonalizatorską, że skoro jest to nie do wyplenienia i dekady tłuczenia kierowcom do głowy schematu zachowania w razie korka na autostradzie nic nie dały, to po prostu pozwólmy na to zachowanie. Widzisz korek na autostradzie - zawracasz i jedziesz do najbliższego zjazdu. Tylko musisz uważać, no ale to jak zawsze. Może czasem ktoś zginie z tego powodu, ale ile osób zdąży na czas na jakieś ważne wydarzenie, typu przyjęcie komunijne. Karetka natomiast będzie musiała dojechać do wypadku z przeciwnego kierunku, również jadąc pod prąd. W ostatecznej wersji tego rozwiązania każda nitka autostrady będzie po prostu dwukierunkowa, jak typowa droga jednojezdniowa, tyle że podwojona.