REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Zwal problem na kogoś innego. To się nazywa „ekologia” (rzecz o autobusach elektrycznych)

Bilety na autobusy miejskie będą droższe, ponieważ elektromobilność. A autobusy elektryczne w Warszawie pożyją 13 lat, potem martwić się będzie ktoś inny. 

31.01.2022
17:27
Autobusy elektryczne w Warszawie są droższe za 1 km niż spalinowe
REKLAMA
REKLAMA

Jeszcze jeden malutki kamyczek nienawiści wpada do ogródka osób, które źle myślą o rozwoju elektromobilności. Nie lubią jej za gilotynowanie samochodów spalinowych i nie czują narastającego podniecenia na myśl o nadchodzącej podróży samochodami elektrycznymi. Jeśli tacy nienawistnicy elektromobilności pomyśleli, że kiedyś to po prostu porzucą samochody w ogóle, to ten plan może się nie udać. Elektromobilność dosięgnie ich w autobusie. Bunt przeciwko samochodom nie ma sensu, bo czymś trzeba jeździć. I tam też wita napęd elektryczny - dzień dobry. I zgadnijcie co - będzie drożej.

Elektromobilność jest droga

Samochody elektryczne mają pewną taką odstręczającą cechę, że są drogie. Istnieją argumenty, że w pewnych okolicznościach, długofalowo ich zakup może się opłacić. Całkowity kosztu użytkowania elektrycznego samochodu ma być niski, a z instalacją fotowoltaiczną w domu to już w ogóle będzie przynosił pieniądze w zębach. Niestety, wieści ze stołecznego ratusza są zupełnie niezgodne z tą narracją. Użytkowanie elektrycznych autobusów wypada drożej od spalinowych.

Podrożeją bilety komunikacji miejskiej

Odpowiedź na interpelację radnego Wiktora Klimiuka nie pozostawia wątpliwości. Włodzimierz Karpiński z warszawskiego ratusza podał szczegółowe koszty eksploatacji autobusów spalinowych i elektrycznych. W przypadku autobusu z silnikiem Diesla koszt jednego kilometra uwzględniający paliwo i wszelkie czynności eksploatacyjne wynosi 9,20 zł, w przypadku autobusu elektrycznego to 11,86 zł. Nie podano jednak najciekawszego: skąd wynikają takie różnice w kosztach. Można zgadywać, że chodzi o wyższy koszt zakupu. Póki co, autobusy elektryczne w Warszawie, chociaż nie są z pewnością całkiem niezawodne, nie powalają usterkowością. Zdarza się, owszem, że zabraknie im prądu, ale trudno winić za to autobus. Owszem, znany jest problem z ładowarkami – jest ich tak mało, że autobusy stojące w kolejce do ładowarki blokują przejście dla pieszych, ale to się ogarnie w przyszłości. Czego się nie ogarnie, to wzrostu cen biletów.

Autobusy się starzeją, a nowe mają być elektryczne

Na razie warszawska flota autobusów liczy sobie ok. 1400 pojazdów, w tym 160 autobusów elektrycznych. Każdego roku wycofywane są stare, ale sprawdzone dieselki, na ich miejsce wjeżdżają zaś nowe – i bardzo kosztowne – autobusy elektryczne. Oznacza to, jak pewnie już zgadliście, że koszty będą jeszcze wyższe, bo trzeba będzie zbudować nowe ładowarki, a to ogromne inwestycje. Już teraz jest ich za mało, a będzie jeszcze bardziej za mało. Nie ma się więc co łudzić: oczywiście, że bilety będą drożały, bo ktoś za te ładowarki musi zapłacić. Miasto i tak dotuje komunikację zbiorową z innych źródeł.

No to czy nie można by pozostać przy autobusach spalinowych?

Nie, ponieważ ekologia, katastrofa klimatyczna, Unia Europejska, taka sytuacja. Nie to mnie jednak zmartwiło w odpowiedzi na interpelację radnego Klimiuka, a dalsza jej część, mówiąca o akumulatorach trakcyjnych w autobusach elektrycznych. Ich trwałość określa się na 13 lat, przy czym przez trwałość rozumie się okres, w którym pojemność akumulatora spadnie ze 100 do 80%. Co potem? Otóż obecnie przeciętny miejski autobus ma niecałe 7 lat, a pojazdy 15-letnie i starsze to margines, zaledwie 1,2% wszystkich pojazdów. Miejskie Zakłady Autobusowe mają w planach pozbyć się autobusów zanim osiągną wiek 13 lat. Jak to pięknie ujął pan Włodzimierz:

REKLAMA

Zgodnie z tym założeniem zanim zmniejszona pojemność energetyczna akumulatorów wymusi ich wymianę MZA odsprzeda autobusy innemu użytkownikowi.

Teraz już rozumiecie na czym polega ekologia? Na tym, że kupujesz coś, co jest mniej trwałe i trudniejsze w utylizacji niż to stosowane do tej pory, a potem, zanim przyjdzie do konieczności zmartwienia się tą utylizacją, sprzedajesz to komuś innemu. Niektórzy mówią, że nie możesz kupować autobusów elektrycznych, jeśli nie masz ich jak potem bezpiecznie zutylizować. Możesz, tylko musisz sprzedać je dalej, zanim się zużyją. Na tym polega odpowiedzialność za planetę.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA