Wymyślili idealny sposób na omijanie korków. Autobusy dostaną dodatkowe koła i wskoczą na tory
W Japonii autobusy będą mogły jeździć po torach kolejowych – uruchomiono już pierwsze linie. Może to pomysł na odrodzenie polskiej kolei wąskotorowej?

Spokojnie, wiem, polska kolej wąskotorowa istnieje i nie ma się najgorzej. W latach 50. ubiegłego stulecia mieliśmy w użytku publicznym ponad 4000 km takich linii, na przełomie wieków już tylko 1572, a w ubiegłym roku, według informacji Urzędu Transportu kolejowego, aktywnie wykorzystywano 420,3 km. Koleje w większości przypadków działają sezonowo, głównie od maja do września i w ostatnich latach przewoziły rocznie średnio blisko milion pasażerów. Ubiegłoroczne wakacje oczywiście zaburzyły statystyki, bo z powodu pandemii sezonowe kursy otwarto później i skorzystało z nich mniej osób – niecałe 565 tys. Najpopularniejsze linie to Bieszczadzka Kolejka Leśna i Nadmorska Kolej Wąskotorowa – w ubiegłym roku każda z nich przewiozła ponad 100 tys. pasażerów. A trasa z Pleszewa do wsi Kowalew to jedyna trasa tego rodzaju, która obsługuje podróżnych przez cały rok.
A może dzięki pomysłowi Japończyków można by korzystać z tego rozwiązania w większym stopniu?
Chodzi konkretnie o autobusy, które zaprojektowano tak, by mogły się poruszać również po torach kolejowych. Taki pomysł rozwija w okolicach miasta Kaiyo w japońskiej prefekturze Tokushima firma Asa Coast Railway. W tym gęsto zaludnionym, ale zamieszkałym przez starzejące się społeczeństwo regionie szukano sposobu na poprawę mobilności mieszkańców, a jednocześnie na zwiększenie atrakcyjności turystycznej okolicy. Rozwiązaniem obu tych problemów mają być te maszyny:

Autobus jak pociąg – projekt rozwijany jest od 10 lat i kilka dni temu wreszcie został oddany do użytku publicznego
Na wyznaczonych trasach wybrzeża wyspy Shikoku poruszać się będą autobusy, które będą mogły jednocześnie zabierać pasażerów z przystanków przy ulicach, jak i ze stacji kolejowych.
Pojazdy napędzane są silnikami Diesla i na drogach mogą się rozpędzać do 100 km/h, a na torach – do 60 km/h. Na drodze taki autobus wyróżnia się tylko wydłużonym przodem – to tu ukryty jest mechanizm pozwalający na korzystanie z linii kolejowej. Gdy zjedzie z asfaltu na tory, kierowca naciśnięciem przycisku uruchamia układ, dzięki któremu w ciągu 15 sekund przednie koła tracą kontakt z podłożem, a ich funkcje przejmują koła kolejowe. Tylne koła autobusu wciąż odpowiadają za napęd, ale za nimi pojawia się druga para kół – tym razem kolejowych, które zapewniają stabilność i zapobiegają ewentualnemu zsunięciu się tyłu autobusu z szyn.

Ten pomysł ma zapewniać większą uniwersalność transportu publicznego i dostępność dla mieszkańców. A przy okazji ma szansę stać się lokalną atrakcją turystyczną.
Zaraz, zaraz, ale przecież po Japonii śmigają superszybkie pociągi
Tak jest, bezpieczne połączenie transportu typowo kolejowego, z tą nową formą byłoby na obecnym etapie trudne. Dlatego linie kolejowe, po których mają jeździć te nowe pojazdy, oddzielono od linii, którymi poruszają się normalne pociągi.
Jestem ciekaw, czy takie rozwiązanie mogłoby się sprawdzić na naszych wąskotorówkach. Być może użytkowanie takich niewielkich, bo 21-osobowych autobusów, mogłoby ograniczyć koszty eksploatacji poza sezonem turystycznym i zapewnić alternatywny środek transportu dla mieszkańców? Według materiału wideo przygotowanego przez NHK WORLD-JAPAN, koszty eksploatacji tych maszyn są o 60 proc. niższe niż w przypadku klasycznych rozwiązań z taborem napędzanym silnikami spalinowymi.
Tylko jakby się to miało nazywać? To już nie autobus, a szynobusy mamy zupełnie inne. Po angielsku to łatwo – z połączenia bus i train można zrobić brain. A u nas?